Odstrzał dzików zarządzono na obszarze powiatu wolsztyńskiego, gmin Wijewo i Włoszakowice, Rakoniewice, Wielichowo i Zbąszyń. Wojewoda Łukasz Mikołajczyk nakazał także zgłaszanie padłych dzików właściwemu lekarzowi weterynarii i dostarczanie przez myśliwych każdego odstrzelonego dzika do miejsca nadzorowanego przez Inspekcję Weterynaryjną. Wojewoda zdecydował także o prowadzeniu poszukiwań w celu znalezienia padłych dzików, lub ich części. W działaniach poszukiwawczych ma pomagać wojsko.
Tymczasem od kilku dni w mediach społecznościowych mobilizują się do działania przeciwnicy sanitarnego odstrzału dzików.
- Pierwszy „spacer po lesie”, który miał się odbyć w ostatnią sobotę został odwołany, gdyż sprawa nabrała rozgłosu. - mówi rolniczka z Wielkopolski Patrycja Stempniak, która upubliczniła informację zamieszczoną przez grupę „My, Obywatele Grodziska Wlkp”. Wiem jednak, że więcej osób chce tak robić. Organizują się w takie grupy i wybierają się na takie spacery. Wierzyć mi się nie chce, że ekolodzy nie wiedzą, iż ASF jest chorobą śmiertelną. Jeżeli myśliwi nie odstrzelą dzików z terenu zagrożonego, to rzeczą naturalną jest, że te dziki przejdą przez cały kraj i zdechną. Jeżeli odstrzelimy te, które są chore, to dajemy szanse na przeżycie innym dzikom, a przede wszystkim naszym świniom. A tak zdechną i dziki i nasze świnie. Rolnicy się burzą przeciwko takim działaniom, w tym oczywiście i ja. Dlaczego ekolodzy nie wstawią się za rolnikiem, któremu trzeba wybić cały chlew z powodu ASF? Dlaczego wtedy nie przyjadą i nie powiedzą; dlaczego zabijacie maciorę prośną, albo prosiaczka. Przy zabijaniu chorych dzików są, a gdy ASF wejdzie już do zagrody to znikają?”.
Do "spacerów po lesie" zapraszani są wszyscy, także rolnicy. Na szczęście osoby związane z produkcją rolną zdają sobie sprawę z zagrożenia jakie niesie ASF. - Rolnicy powinni unikać lasów - na wszelki wypadek - jednoznacznie przypomina powiatowy lekarz weterynarii w Grodzisku Wielkopolskim, Michał Sokół. - Jeśli rolnik chodzi po lesie, to przez kolejne 72 godziny nie powinien wchodzić do swojego gospodarstwa, więc nie bardzo widzę sens takich działań. To my jesteśmy od tego, żeby organizować przeszukiwania w celu znalezienia padłych dzików, lub ich części i to ma miejsce. W tych działaniach biorą udział osoby, które nie mają kontaktu z trzodą chlewną. Najważniejsze jest to, żeby wirus ASF nie przedostawał się do trzody. Póki co jest u dzików i nasza w tym głowa, żeby tak pozostało. Na razie w tych przeszukiwaniach nikt nam nie przeszkadza. Słyszałem o tym, że to sami rolnicy chcą blokować spotkania ekologów, którzy utrudniają polowania - dodaje Michał Sokół.
Aktualna mapa ognisk i przypadków ASF w Polsce oraz aktualny zasięg obszarów objętych restrykcjami znajduje się pod tym linkiem.
Komentarze