W kontekście aktualnej sytuacji na rynku trzody chlewnej często mówimy na temat kondycji gospodarstw towarowych, nieco na drugi plan schodzi jednak kwestia sytuacji rolników specjalizujących się w hodowli materiału zarodowego polskich ras trzody chlewnej. A niestety – tak jak w przypadku wszystkich innych producentów jest ona fatalna. Wydarzenia ostatnich lat – kolejne załamania rynku, drogie środki produkcji czy wreszcie pandemia odbiły swoje piętno również na kondycji gospodarstw hodowlanych. Jak mówiła podczas konferencji „Narodowe Wyzwania w Rolnictwie” dr Anna Hammermeister, z Polskiego Związku Producentów i Hodowców Trzody Chlewnej „POLSUS”, coraz większa liczba hodowców rozważa decyzję o zakończeniu działalności:
Co oznacza ASF dla polskiej hodowli?
- Mam wrażenie, że na rynku trzody chlewnej trudna sytuacja utrzymuje się praktycznie przez cały czas, ewentualnie z krótkimi momentami lepszej koniunktury, które nie są w stanie wyrównać strat poniesionych przez hodowców. W chwili obecnej mierzymy się z takimi problemami jak afrykański pomór świń, wysokie ceny środków produkcji, ale też konsekwencji pandemii COVID-19. To wszystko odciska piętno nie tylko na producentach, ale także hodowcach trzody chlewnej. Co więcej, hodowcy prowadzący stada zarodowe polskich ras świń ponoszą koszty, których nie ponoszą osoby wyspecjalizowane w produkcji towarowej. W sytuacji gdy dochodzi do niższego zapotrzebowania na materiał hodowlany a ponosi wysokie koszty produkcji pierwszą rzeczą o której się myśli jest ograniczenie lub całkowite zaprzestanie produkcji – mówiła podczas spotkania dr Hammermeister.
ASF pogłębił redukcję pogłowia świń hodowlanych
Jak dodała, ostatnia dekada to czas dużej redukcji pogłowia krajowych genetyk świń:
- W ciągu minionej dekady straciliśmy ok. 78 proc. pogłowia loch rasy PBZ i ok. 70 proc. loch rasy WBP. Ponad połowa producentów zrezygnowała z tym czasie z hodowli. Ograniczenie własnego potencjału hodowlanego powoduje, że uzależniamy się coraz bardziej od importu zwierząt i od wprowadzania do kraju obcych genetyk świń, a także do rosnącego importu mięsa. Tym samym wspieramy rolników z innych krajów, zamiast własnych producentów. Żeby ocalić krajowy potencjał hodowlany potrzebne jest już teraz doraźne wsparcie hodowców, które pozwoli im kontynuować swoją działalność – tłumaczy dyrektor „POLSUS”-a.
Jest to o tyle bolesne, że zdaniem dr Hammermeister wbrew niektórym opiniom Polska genetyka nie ustępuje tej z zachodu: nasze lochy również potrafią odchowywać rocznie po 30 i więcej prosiąt i to bez sztucznego zawyżania tego wyniku (np. poprzez meblowanie czy dosadzenie prosiąt). Nasze zwierzęta z powodzeniem osiągają przyrosty powyżej 1 kg na dobę. Ponadto świnie ras PBZ i WBP wpisane są na listę produktów tradycyjnych, jest to darmowy wyróżnik z którego mogą korzystać zakłady mięsne przy produkcji swoich wyrobów.
Zapraszamy do obejrzenia pełnej retransmisji panelu dla producentów trzody chlewnej podczas tegorocznej konferencji "Narodowe Wyzwania w Rolnictwie"
Komentarze