Według właściciela gospodarstwa, o którym pisaliśmy w 5 numerze Farmera, bez zdrowych zwierząt nie można liczyć na dobre wyniki w produkcji i zarobki. Zawsze musimy się liczyć z tym, że im większe stado, tym większe ryzyko ewentualnych strat, nie tylko z powodu większego odsetka padnięć zwierząt, ale też obniżonych wyników w sekcji rozrodu i tuczu.

W polskich gospodarstwach często zdarza się, że wszystkie grupy wiekowe świń utrzymywane są w bliskiej od siebie odległości, a czasami nawet w jednym budynku. W związku z tym istnieje możliwość ciągłego, wzajemnego zarażania się poszczególnych zwierząt.

Poza tym wiele chorób występuje w stanie podklinicznym, co uniemożliwia ich zdiagnozowanie "gołym okiem", ale powoduje wyraźny spadek wyników produkcyjnych całego stada.

Określić status zdrowotny

Producent wspomina, że 10 lat temu, gdy powstała nowa chlewnia macior na około 200 szt. i produkcja znacząco się zwiększyła, zaczęły pojawiać się problemy w zakresie wyników produkcyjnych w sekcji tuczu. - Nasz początek był trochę nieudany, bo wszystkie wyniki w tuczu zaczęły nam spadać. Okazało się, że mieliśmy problem z adenomatozą.

Dzisiaj już wiem, że głównym powodem niepowodzenia był lekarz weterynarii, który leczył nam zwierzęta, zamiast zapobiegać chorobom. Dlatego szybko zdecydowałem się na zmianę lekarza. Pierwsze, od czego wówczas zaczęliśmy, to było określenie statusu zdrowotnego dla całego stada. Pobraliśmy próbki krwi od loch, prosiąt i warchlaków.

Musieliśmy określić, w którym miejscu dochodzi do zakażenia zwierząt, tak aby później w konkretnym momencie odpowiednio zadziałać, podejmując leczenie lub szczepienie zwierząt - tłumaczy prezes.

Teraz w gospodarstwie lekarz co około 2 tygodnie sprawdza stan zdrowotny stada. W razie potrzeby próbki krwi są pobierane i wysyłane do laboratorium; średnio ma to miejsce raz na pół roku.

Opanowana streptokokoza

Poza ustaleniem dokładnego statusu zdrowotnego stada kolejnym problemem do wyeliminowania była streptokokoza.

Oprócz najbardziej znanej i kojarzonej jednoznacznie ze streptokokozą formy stawowej coraz częściej streptokoki odpowiadają za zapalenie płuc czy zapalenie opon mózgowych. Za pojawienie się streptokokozy u świń odpowiedzialne są paciorkowce, a w szczególności gatunek Streptococcus suis.

Znanych jest kilkadziesiąt serotypów tego drobnoustroju, jednak najczęściej badania terenowe wskazują nam typ 2.

Bakteria ta jest trudnym przeciwnikiem, ze względu na duże zdolności do przeżywania poza organizmem świni.

W kale, w temperaturze 0 st C przeżywa nawet 3 miesiące, w temperaturze pokojowej ponad tydzień. Na szczęście dla producentów, jest to bakteria wrażliwa na działanie środków dezynfekujących.

Bramą wejścia S. suis do organizmu jest uszkodzony nabłonek. Przeprowadzane więc w nieprawidłowy sposób obcinanie kiełków czy kastracja umożliwiają zakażenie. U świni zdrowej bakteria może przebywać w organizmie wiele miesięcy, nie dając jakichkolwiek objawów chorobowych i nie czyniąc w organizmie żadnych szkód. Jest to drobnoustrój warunkowo chorobotwórczy, a więc niejako czyhający na pogorszenie się odporności organizmu, aby móc w pełni zaatakować. Dodatkowo Streptococcus suis izolowana jest od coraz większej liczby gatunków zwierząt, co utrudnia jej likwidację. Objawy chorobowe mogą być różnorakie, zależne od tego, jaki narząd został dotknięty procesem chorobowym, a dotyczą wszystkich grup technologicznych na fermie.

- Na szczęście już od kilku lat z powodzeniem udało nam się opanować ten problem. Poprzez dokładne przycinanie kiełków i ograniczenie obcinania ogonków u prosiąt - wyjaśnia producent.

Świadomość pracy

Wszyscy pracownicy gospodarstwa, którzy obsługują zwierzęta, znają program profilaktyczny, jaki prowadzony jest w chlewni. Na każdym kroku możemy zauważyć instrukcje określające postępowanie ze zwierzętami w poszczególnych grupach technologicznych, zarówno w ramach realizowanej w stadzie profilaktyki, jak i interwencji w nagłych przypadkach. Dzięki temu każdy pracownik może zareagować odpowiednio do danej sytuacji, jak też utrwalić wszystkie informacje.

Na każdej komorze porodówki jest umieszczona karta z pełnym wykazem loch obecnych w komorze. Są na niej zapisane informacje o urodzonym miocie oraz terminarz zabiegów zootechniczno- weterynaryjnych, z zaznaczeniem, które z nich już zostały wykonane, a które będą i kiedy. Lochy na wykazie są oznaczane różnymi kolorami.

Przykładowo kolor żółty oznacza, że dana locha miała jakiś problem - mógł to być np. trudny poród lub mało liczny miot. Jest to wyraźny sygnał dla pracowników, aby zwrócić na taką samicę szczególną uwagę, nie tylko podczas jej pobytu na porodówce, ale też przy kolejnej inseminacji i porodzie. Informacje te są na bieżąco wprowadzane do systemu komputerowego.

Oznaczenie loch kolorem zielonym świadczy o tym, że od tych właśnie samic będą wybierane loszki na remont stada. Oprócz stałych pracowników zatrudnionych do obsługi zwierząt, w nocy od kilku lat całego obiektu pilnuje dozorca. Zawsze jest on poinformowany przez pracowników kończących zmianę o sytuacji, jaką zastaje na chlewni. W nagłych sytuacjach, a do takich można zaliczyć np. trudny poród u lochy, pracownik ten dysponuje wykazem osób, które mogą szybko pomóc lub udzielić rady.