Jeszcze niedawno prezentowaliśmy dane, z których wynikało, że aż 90 proc. dorosłych mieszkańców Polski nie potrafi rozszyfrować skrótu ASF i nie wie, czego dokładnie on dotyczy. Brak świadomości i znajomości tematu zawsze potęguje strach. Bardzo łatwo stworzyć kolejne stereotypy dotyczące żywności, które później będzie bardzo trudno wyprostować. Dlatego tym, bardziej niepokoją ostatnio opublikowane artykuły na dwóch portalach internetowych, gdzie zostały przedstawione konserwy, pochodzące od świń zagrożonych wirusem ASF. Opublikowane zostały też zdjęcia, z częściowym obrazem opakowania konserwy, a krew w żyłach miała zmrozić informacja z opakowania produktu: „konserwa sterylizowana”, po której konsument może rozpoznać trefne produkty.  

Przypomnijmy, że sterylizacja w produkcji żywności nie została wprowadzona w wyniku pojawienia się wirusa afrykańskiego pomoru świń na terenie Polski. Większość konserw mięsnych jest sterylizowana. A proces ten ma ograniczyć rozwój drobnoustrojów, w tym najgroźniejszej laseczki jadu kiełbasianego (Clostridium botulinum). Sterylizacja konserw mięsnych w temp. powyżej 100°C (przez określony czas) zapewnia bezpieczeństwo zdrowotne produktu końcowego, w tym pod kątem mikrobiologicznym.

Warto byłoby wspomnieć o tym, że sensacją nie jest też, że jeden, czy też kilka zakładów mięsnych skupuje świnie z terenów objętych ograniczeniami w związku z ASF. Do zakładów trafiają wyłącznie zdrowe zwierzęta (mimo, że pochodzą ze "stref ASF"). Świnie przed wyjazdem do zakładu muszą zostać przebadane. Żaden z zakładów, na pewno nie chciałby i nie pozwoliłby sobie na przyjmowanie zwierząt zarażonych ASF. Niosłoby to ze sobą konsekwencje utylizacji produktów, dezynfekcji obiektu, czy też czasowego wstrzymania produkcji.

Zwierzęta chore na ASF zawsze są likwidowane w ognisku choroby, a następnie utylizowane. Nie jest też tajemnicą, że rolnicy sprzedający świnie do zakładów są w trudnym położeniu. Często za swoje zwierzęta otrzymują w skupach znacznie niższą cenę, mimo że sprzedają pełnowartościowe tuczniki. Wielokrotnie też informują nas, że obawiają się czy ktokolwiek zechce przyjąć od nich te zwierzęta, tylko dlatego, że znajdują się w tej czy innej strefie wyznaczonej w związku z występowaniem wirusa afrykańskiego pomoru świń.

Świnie nie są wolne od chorób. Chorują tak samo jak ludzie i inne zwierzęta. ASF nie jest też jedyną chorobą obecną w tej populacji. Trzodę chlewną dotyka wiele chorób, które nie przenoszą się na człowieka, a w momencie uboju nie zagrażają jakości mięsa i jego bezpieczeństwu zdrowotnemu. We wspomnianych informacjach autorzy wydają wyrok, że mimo iż wirus nie zagraża ludziom, w dodatku jest unieczynniony w trakcie obróbki termicznej, to nikt z konsumentów nie sięgnąłby po taki produkt. Czy w takim razie konsumenci sięgnęliby po mięso, wiedząc że ASF nie jest jedyną chorobą dotykającą te zwierzęta? 

W tym całym zamieszaniu, szkoda tylko, że afrykański pomór świń jest przedstawiany opinii publicznej jako tajemnicze zagrożenie z puszki konserwowej, a nie jako poważne ryzyko dla dalszego istnienia wielu gospodarstw trzody chlewnej, strat budżetu państwa i przemysłu mięsnego. Niestety takie informacje nie giną i szybko są wychwytywane przez zagraniczne podmioty, które konkurują na europejskim i światowym rynku z polską żywnością. Jest to jedna z informacji, która może służyć do podważenia jakości polskich produktów.

Oczekiwałoby się w takiej sytuacji, jasnej i urywającej wszelkie spekulacje odpowiedzi ministerstwa rolnictwa, czy też związków branżowych na tego typu przekaz, który może działać krzywdząco na różne działy produkcji mięsa wieprzowego. Każda żywność wprowadzana na rynek musi być bezpieczna zdrowotnie dla konsumentów. Tylko transparentność produkcji i dystrybucji żywności może gwarantować jej bezpieczeństwo, jest też elementem kontroli bezpieczeństwa, która w razie jakiegokolwiek ryzyka zagrożenia zdrowia ludzi pozwala na szybką identyfikację drogi takiego produktu i jego szybkie wycofanie z obrotu. Każda odpowiedź pozostawiająca wątpliwości na temat drogi dystrybucji, czy też pod osłoną specustawy i tajności informacji, jak czytamy w omawianym tekście, nie wydaje się być dobrą drogą. Może jedynie stwarzać kolejne wątpliwości.

Być może warto byłoby też zadbać o szerszą edukację społeczeństwa w zakresie problemu ASF, o którym w mediach mainstreamowych praktycznie niewiele się słyszy. Tym bardziej, że jak wskazują naukowcy, eksperci z branży czy też sami rolnicy – trzeba będzie nauczyć się funkcjonować i produkować w towarzystwie wirusa ASF.