Farmer: Jak przedstawiają się prognozy cen skupu tuczników, czy sprzedaży warchlaków w Polsce ale i w Unii Europejskiej oraz jak te zmiany mogą wpłynąć na opłacalność produkcji trzody chlewnej?
Jacek Jagiełłowicz: Ceny są wysokie i stabilne. Moim zdaniem, nie należy spodziewać się spektakularnych wzrostów, czy też spadków cen zarówno w Polsce, jak i UE. Aktualne ceny żywca, przy jednoczesnym spadku kosztów żywienia, gwarantują godziwy zysk. Poza tym o opłacalności nie decydują wyłącznie ceny skupu i pasz, ale również zarządzanie produkcją, status zdrowia, skala produkcji i wiele innych. Wzrost cen żywca zazwyczaj determinuje wzrost cen warchlaków. Mimo, że daleko im do historycznych maksimów to według mnie nie powinny drożeć. Podaż i popyt wydają się zrównoważone. Czy zachwieje tym najbliższy okres tzw. nastawień świątecznych? Uważam, że jeśli nawet, to nieznacznie.
Czy epidemia ASF w Chinach, redukcja tamtejszego pogłowia w dłuższej perspektywie wpłynie na poprawę cen wieprzowiny w UE, a tym samym w Polsce?
Odpowiem prowokacyjnie: co nam da poprawa cen? Od wielu tygodni ceny żywca są bardzo korzystne i gwarantują wysokie marże. Czy kolejne wzrosty trwale podniosą i poprawią opłacalność? Moim zdaniem, w długiej perspektywie nie. Zdaję sobie sprawę, że każdy z nas hodowców chce możliwie szybko zrekompensować straty jakie poniósł w latach 2017-18 niemniej powtórzę – aktualne notowania cen są bardzo dobre i wystarczającym będzie ich utrzymanie. Zgadzam się z ekspertami, którzy przewidują trwanie obecnej koniunktury nawet przez najbliższe 2-3 lata. Poza epidemią ASF w Chinach i innych krajach azjatyckich także spadki pogłowia loch w Europie, trwające redukcje gospodarstw utrzymujących trzodę m.in. w Niemczech i Holandii uprawniają do takich tez.
Jak kolejny rok suszy wpływa na dostępność surowców do produkcji pasz dla trzody chlewnej, czy w tym roku prognozuje się znaczące podwyżki komponentów paszowych dla świń?
Susza znacząco zredukował plony, głównie w zachodnich województwach kraju, w dużej części pozostałych rejonów plony były na tyle wysokie, że udało się zebrać o ok. 8% więcej zbóż niż w roku ubiegłym. Wyjątkiem jest kukurydza, której zebrano w tym roku o ok. 10% mniej. W UE zbiory zbóż rok do roku są wyższe, np. pszenicy zebrano 12 mln ton więcej niż w 2018 r. Bardzo dobra pogoda sprzyjała wysokim zbiorom na Ukrainie i w Rosji. Dlatego moim zdaniem susza nie powinna wpłynąć na dostępność surowców do produkcji pasz, a także na znaczący wzrost ich cen.
Jak Pan ocenia tegoroczny sezon ognisk ASF w kraju? Chodzi o znaczną liczbę dużych ferm dotkniętych tą chorobą, czy bioasekuracja w dużych stadach świń zawodzi?
Spełniają się prognozy ekspertów – okres letni charakteryzował się bardzo dużą dynamiką kolejnych ognisk zarówno u dzików jak i trzody. Liczba ognisk ASF w dużych obiektach wciąż stanowi niewielki odsetek przypadków wirusa w ogóle. Nie oceniałbym sytuacji w kategoriach małe versus duże stada. Gospodarstwa należy podzielić na dobrze zabezpieczone i źle lub wcale niezabezpieczone. Niestety, bioasekuracja, nawet na najwyższym poziomie nie daje 100% gwarancji bezpieczeństwa. Dlatego ważne jest podjęcie skutecznych działań w kierunku wyeliminowania wirusa ASF w Polsce.
Czy na swoich fermach, wdrażacie Państwo innowacje w zakresie bioasekuracji tak, by podnosić poziom zabezpieczenia przed czynnikami chorobotwórczymi dla świń? Jeśli tak, to w jaki sposób?
Nasze fermy staramy się maksymalnie zabezpieczyć przed wejściem czynników chorobotwórczych. Dotyczy to nie tylko ASF, pamiętajmy, że istnieje wiele patogenów wywołujących także inne zakażenia wpływające na opłacalność produkcji. Poza podstawowymi zabezpieczeniami takimi jak szczelne ogrodzenia terenu ferm, obowiązkowymi kąpielami, zmianą odzieży, dezynfekcją pojazdów, towarów i sprzętów wprowadziliśmy dodatkowe. Nasi pracownicy nie mogą hodować trzody chlewnej, nie mogą uczestniczyć w polowaniach. Nie spożywają także w pracy własnych posiłków – my je gwarantujemy. Aktywnie monitorujemy także gospodarstwa w najbliższym otoczeniu ferm, wspierając w prawidłowym ich zabezpieczeniu.
Jak oceniacie Państwo coraz większy obszar kraju zajęty przez tzw. strefy z ASF? Czy komplikuje to Państwu interesy?
Mamy świadomość nieuchronnego rozszerzania się stref a także zmiany ich statusu. Powiększanie się obszaru objętego strefami komplikuje pracę wszystkim związanym z sektorem trzody chlewnej. Szczególnie mocno w strefach czerwonej i niebieskiej. Także nam. Nie pozostaje nic innego jak być przygotowanym - nauczyć się żyć z ASF. Dlatego nie zamykamy się na rozwój w terenach objętych restrykcjami.
Czy działania służb weterynaryjnych i Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi są wystarczające w zakresie zwalczania i ograniczania szerzenia się wirusa ASF?
Obserwując dynamikę wzrostu ilości ognisk, powiększanie się i „zmiany kolorów” stref można stwierdzić, że podejmowane działania są niewystarczające. Ja jednak rozszerzył bym pytanie, czy działania wszystkich pozostałych, również odpowiadających za obecną sytuację są wystarczające i skuteczne. Nie. Uważam, że pasmo błędów różnych instytucji zostało zapoczątkowane w chwili wejścia wirusa do kraju. Jako członek zarządu KZP-PTCH przypomnę, że Związek w lutym 2014 postulował o opracowanie szczegółowego i dalekosiężnego planu zwalczania ASF, z wykorzystaniem ekspertów z krajów, które skutecznie poradziły sobie z wirusem. Obecnie weszliśmy w szósty rok walki z wirusem! A chyba wszyscy odnosimy wrażenie, że działania nie mają charakteru wyprzedzających, a raczej wynikają z rozwoju sytuacji. Oczywistym jest, że na przestrzeni lat pozyskujemy nowe informacje o wirusie i jego rozprzestrzenianiu i trudno jest wszystko przewidzieć, ale chociażby temat odstrzału i zbierania z łowisk padłych dzików musi być zdecydowany i bezkompromisowy. Jak i egzekwowanie przestrzegania zasad bioasekuracji.
Mówiąc przewrotnie, wirusa przenosi człowiek nie dzik. Ten ostatni jest rezerwuarem, a nie wektorem przenoszenia wirusa, dlatego nie możemy rozwojem epidemii obarczać jedynie ministerstwa i służby weterynaryjnej. Najistotniejsza jest świadomość hodowców, ich współpracowników a także dostawców pasz, warchlaków, odbiorców tuczników – wszyscy oni muszą być świadomi i wiedzieć jak postępować, aby ograniczyć rozwój ASF. Nikt nie ma monopolu na wiedzę jak zatrzymać i zwalczyć wirusa, dlatego kończąc apeluję o włączenie do współpracy m.in. organizacji skupiających dużych producentów, które oferują wiedzę, doświadczenie i gwarantują zaangażowanie.
Komentarze