Dzisiaj o godz. 9, pod siedzibą PiS zebrali się protestujący, wśród nich byli przedstawiciele hodowców zwierząt futerkowych, hodowcy bydła, drobiu czy świń oraz przedstawiciele związków przetwórców i producentów mięsa.
Spotkali się w jednym celu, by powstrzymać ekspresowe procedowanie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Jak wskazywali, wprowadzenie zmian w zakresie zakazu hodowli zwierząt futerkowych, ograniczenia uboju rytualnego, czy też przyzwolenie na podjęcie interwencji w gospodarstwach przez organizacje społeczne, będzie miało poważne konsekwencje dla utrzymania dochodu wielu tysięcy gospodarstw rolnych ale też ich bezpiecznego funkcjonowania.

- Rolnictwo to nie jest sklep czy piekarnia by z dnia na dzień się przebranżowić. Z tytułu wprowadzenia tej ustawy ponad 350 tysięcy gospodarstw rolnych straci około 30 procent dochodów. Czy stać nas na to? Nie stać nas na to szanowni państwo. Stracimy najlepsze rynki eksportowe dla polskiej wołowiny, która jest hitem eksportowym polskiego rolnictwa - mówił Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Protestujący czekali pod siedzibą PiS, by spotkać się z Jarosławem Kaczyńskim i przedyskutować proponowane zmiany. Mówili: To naszymi głosami Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie, a teraz nikt nie chce z nami rozmawiać o zmianach, które zagrażają funkcjonowaniu gospodarstw. - Nie możemy tego tolerować. Nikt tak nas teraz nie zjednoczył jak Jarosław Kaczyński - podkreślał Sławomir Izdebski prezes OPZZ RiOR.
Przedstawiciele zgromadzonych, ostatecznie zostali wpuszczeni do biura PiS, by złożyć przygotowaną deklarację, tzw. pismo w obronie polskiego rolnictwa "piątkę dla ludzi". Następnie udali się pod Sejm.
W środę po południu Sejm ma zająć się projektem dotyczącym zmian w ustawie o ochronie zwierząt. Projekt został podpisany przez 22 posłów PiS - w tym Jarosława Kaczyńskiego.
Komentarze