O tym, jak ważną maszyną w gospodarstwie jest opryskiwacz, nie trzeba nikogo przekonywać. W każdym sezonie „przelewamy” przez niego środki chemiczne o dużej wartości. Nietrudno dojść do wniosku, że im większe gospodarstwo, tym ważniejsza rola opryskiwacza w całym biznesplanie. Opryskiwacz oprócz swojej kluczowej roli w gospodarstwie rolnym ma jeszcze inną ważną cechę – na ogół jest dość podatny na modernizację. Oczywiście, kwestia opłacalności modernizacji wymaga indywidualnej analizy każdego przypadku. Dużo zależy od konstrukcji opryskiwacza, jego wieku, obciążenia pracą, ale też skali funkcjonalności, którą chcielibyśmy osiągnąć. W ciągu ostatniej dekady dość popularne było zastąpienie manualnej kontroli dawki jej automatycznym jej utrzymywaniem, ale też poprawienie komfortu obsługi sekcji pryskających poprzez elektrozawory sterowane z kabiny. Dziś takie wyposażenie jest niemal standardem, ale rozwój technologii powoduje, że coraz chętniej sięgamy po kolejny poziom, czyli np. pełną automatyzację procesu pryskania, który nadzoruje komputer w oparciu o sygnał satelitarny.

Ile to kosztuje?

Taka modernizacja jest również możliwa w odniesieniu do niemal każdego opryskiwacza – nie zawsze jednak ma to sens ekonomiczny. Można założyć, że wyposażenie opryskiwacza w technologię pozwalającą na automatyczną kontrolę sekcji w oparciu o sygnał satelitarny może kosztować od kilku do kilkudziesięciu tys. zł – na ogół między 15 a 30 tys. zł. Zależy to m.in. od aktualnego stopnia wyposażenia opryskiwacza. 

Czy zatem warto? To zależy, czy oceniamy to z perspektywy 50-hektarowego gospodarstwa czy raczej 300-hektarowego. Korzyści wynikające z automatycznej kontroli sekcji są tym większe, im więcej jest w gospodarstwie pól o nieregularnych kształtach. To właśnie na skosach i uwrociach najczęściej dochodzi do powielenia dawki, co z jednej strony jest konkretną stratą finansową, a z drugiej może być zagrożeniem dla roślin.

W tym artykule nie będziemy się jednak zajmować analizą plusów i minusów automatyzacji pracy opryskiwacza – dużo już o tym pisaliśmy i zakładamy, że nasz czytelnik chce to osiągnąć, a my tylko możemy podpowiedzieć, jakimi drogami można do tego celu dojść.

Przyszłość to sygnał satelitarny

Niektóre modele opryskiwaczy, które tylko automatycznie utrzymują dawkę, mają sterowniki przygotowane do współpracy z terminalem GPS (w artykule umownie używamy słowa „GPS”, ale obecnie są dostępne też inne sygnały, jak Glonass czy Galileo), np. pozwalają na to odpowiednie sterowniki stosowane w opryskiwaczach Hardi lub wykorzystujące elektronikę firmy Müller. W takim przypadku wystarczy tylko wzajemna konfiguracja. Jeśli więc posiadamy już w gospodarstwie jakiś terminal odbierający sygnał satelitarny z anteną, można taki układ łatwo stworzyć. Oczywiście, warunkiem koniecznym jest terminal pozwalający na obsługę kontroli sekcji. Jeśli funkcja ta nie jest aktywna, trzeba się liczyć z wydatkiem od 3 do 7 tys. zł w zależności od producenta – takie są koszty odblokowania funkcji section control (dożywotnio). 

Trzeba też uwzględnić dodatkowe wiązki, które czasami mocno zaskakują swoją ceną; mała wiązka może kosztować 2 tys. zł. I koniecznie trzeba wliczyć usługę specjalisty, który to wszystko skonfiguruje. W takim przypadku łączny koszt nie powinien przekroczyć 10 tys. zł.

Temat obsługi przez specjalistów od systemów satelitarnych wymaga rozszerzenia. Konfiguracja takich układów wykracza ponad powszechną wiedzę i bez odpowiedniego wsparcia technicznego eksploatacja maszyn nimi sterowanych jest często niemożliwa lub bardzo irytująca. Dlatego kupując nowe zestawy czy tylko zamierzając coś zmodernizować, zawsze zwracajmy uwagę na to, na jak szybką i fachową obsługę serwisową możemy liczyć ze strony producenta. Pamiętajmy, że układy GPS są jak puzzle i można je ciągle rozbudowywać. Warto więc wiązać się z takimi producentami, którzy mają ugruntowaną pozycję i rozbudowaną sieć serwisową. Pomoc specjalisty jest też niezbędna w ocenie, którą drogę modernizacji wybrać. O ostatecznych kosztach często decydują pozornie drobne rzeczy, np. wspomniana wiązka. Może się też okazać, że któregoś elementu nie można zaktualizować lub się po prostu nie opłaca, bo jest nowszy, o większych możliwościach bądź układ, który sobie wymyśliliśmy, po prostu nie będzie działał.

Sam terminal nie wystarczy

Wracając jednak do możliwości wyposażenia opryskiwaczy w zdalne sterowanie sekcjami, trzeba postawić sobie pytanie: a co jeśli komputer opryskiwacza pozwala na współpracę z terminalem GPS, ale nie mamy takiego w gospodarstwie? W takiej sytuacji musimy kupić terminal do ciągnika, licencję section control oraz antenę (wystarczy taka na darmowy sygnał, tańsza). Prosty terminal, np. model Basic z oferty firmy Müller, to koszt ok. 5,4 tys. zł, aktywacja kontroli sekcji to dodatkowe 5,5 tys. zł. Kolejny koszt to podstawowa antena za ok. 4,5 tys. zł i okablowanie – w zależności od wariantu od 1,5 do 3 tys. zł. W sumie prawie 17 tys. zł. Już wydaje się to sporą kwotą, a mamy do dyspozycji tylko terminal z dość małym, 5,7-calowym wyświetlaczem – myśląc o przyszłości, warto wybrać nieco większy ekran, co jednak podnosi koszty o kolejne kilka tys. zł. Podsumowując, nowy zestaw z bardziej rozbudowanym terminalem będzie kosztować ponad 20 tys. zł.

Podobny zestaw można łatwo znaleźć wśród urządzeń używanych za cenę 8-10 tys. zł (już z odblokowaną kontrolą sekcji). Problem w tym, że zakup takiego sprzętu jest ryzykowny ze względu na problemy konfiguracyjne. Takie rozwiązanie rekomendujemy tylko pod okiem specjalisty, który zapewni, że da się to uruchomić.

Modernizacja od podstaw

Jeśli sterownik opryskiwacza nie jest fabrycznie przygotowany do współpracy z systemami GPS, modernizację można przeprowadzić na kilka sposobów. Pierwszy zakłada montaż specjalnego modułu przejmującego kontrolę sekcji – dawka nadal jest ustalana przez oryginalny sterownik opryskiwacza. W zależności od opryskiwacza, liczby sekcji i producenta koszt takiego modułu wyniesie 6-10 tys. zł. Oczywiście, pełny zestaw wymaga zakupienia wcześniej wspomnianych urządzeń (terminal, aktywna kontrola sekcji, antena, wiązki). Łączny koszt może wynieść 25-30 tys. zł.

Drugi sposób zakłada wymianę oryginalnego sterownika opryskiwacza na nowy komputer przygotowany do współpracy z systemami GPS. W tym przypadku koszt również przekroczy 20 tys. zł, a w niektórych przypadkach 30 tys. zł – przypominamy, że ostateczne koszty zależą od konkretnego opryskiwacza, m.in. liczby sekcji i już posiadanych elementów wykonawczych (elektrozawory, przepływomierze, czujniki). Jedną z bardziej przystępnych finansowo opcji jest np. system zbudowany w oparciu o komputer Arag Bravo 400S, który umożliwia zarówno kontrolę dawki, jak i kontrolę sekcji roboczych, pełni też rolę nawigacji – w tym przypadku koszt podstawowego zestawu dla 7 sekcji roboczych sięgnie 25 tys. zł (wzrośnie m.in. pod wpływem większej liczby sekcji). Komputery mogące zastąpić oryginalne sterowniki opryskiwaczy ma w swojej ofercie większość producentów kompleksowych zestawów rolnictwa precyzyjnego takich, jak: Trimble, Müller, Topcon, TeeJet, AgLeader.

Isobus – najbardziej przyszłościowy

Trzeci sposób zakłada wymianę oryginalnego sterownika opryskiwacza na komputer ze standardem Isobus. Takie rozwiązanie nie jest najtańsze (biorąc pod uwagę również niezbędne wyposażenie ciągnika), ale wydaje się najbardziej przyszłościowe. Coraz więcej ciągników posiada już łącze Isobus i własny terminal, często z aktywną kontrolą sekcji, np. na potrzeby pracy z rozsiewaczem nawozów. W takim przypadku koszt przystosowania opryskiwacza może zamknąć się w kwocie ok. 15 tys. zł. Tyle kosztuje komputer Isobus montowany na opryskiwaczu – dokładny koszt zależy od elementów współpracujących i w niektórych przypadkach może również znacznie wzrosnąć. 

W przypadku bardzo dużych opryskiwaczy i konieczności sterowania np. 30 sekcjami niezbędne będzie kupienie dwóch modułów Isobus – jeden jest w stanie obsłużyć tylko kilkanaście sygnałów sterujących. Warto przypomnieć, że moduł Isobus zawiera komputer odpowiedzialny za sterowanie pracą opryskiwacza, dzięki czemu może współpracować z dowolnym terminalem mającym aktywną funkcję terminalu Isobus. Dzięki temu wzrasta wartość handlowa tak zmodernizowanego opryskiwacza. Jeśli zechcemy go sprzedać, może go kupić każdy, kto ma już terminal i łącze Isobus. Nawet jeśli nowy właściciel nie będzie miał aktywnej kontroli sekcji w swoim terminalu, może pracować nim jak standardowym opryskiwaczem z automatyczną kontrolą dawki. Jeśli nie mamy terminalu, musimy do kosztów dodać wcześniej omawiane wyposażenie, ale dodatkowo doliczyć wiązkę z gniazdem Isobus montowaną na stałe do ciągnika (koszt od 3 do 5 tys. zł). W sumie pełna adaptacja opryskiwacza i ciągnika w terminal, wiązki, antenę, licencje i komputery Isobus na opryskiwaczu będzie kosztować co najmniej 30 tys. zł (w zależności od konkretnego przypadku mogą znacznie wzrosnąć).

Czy warto?

Każdy powinien indywidualnie odpowiedzieć na to pytanie. Warto pamiętać, że w przypadku nowych opryskiwaczy zamówienie podobnej technologii również znacznie podniesie cenę zakupu. Każdą omówioną powyżej opcję trzeba skonsultować ze specjalistami z konkretnej firmy. Czasami w tzw. pakiecie mogą zaproponować niższe ceny, może się też trafić np. używany terminal z licencją i anteną, który został pozyskany od klienta zamawiającego nowszy model. Opcji jest wiele i warto je poznać.