Tomasz Jaworowski z miejscowości Stare Bajki na Podlasiu, zdecydował się na model 5083E.

Ciągnik kupił w sierpniu ubiegłego roku, ale właściwie maszynę użytkował już od czerwca, kiedy to dostarczyła mu go firma Cotractus z Białegostoku "na wypróbowanie". - Dużo pracy wtedy ciągnik nie miał, jeździł przede wszystkim ze zgrabiarką. Spodobał mi się - mówi rolnik.

- Wcześniej miałem na testach trochę mniejszy model - 5065E, ale na moje potrzeby tamten ciągnik miał trochę za mało przełożeń i nie miał kabiny (w tej chwili model 5065E jest oferowany także w wersji z fabryczną kabiną; przyp. red.). Model, który kupiłem, ma skrzynię 12/12. Ta w zupełności mi wystarcza - dodaje.

Ciągnik został kupiony przede wszystkim z myślą o codziennej pracy z wozem paszowym oraz do współpracy z maszynami zielonkowymi - przede wszystkim zgrabiarką. Rolnik prowadzi gospodarstwo na powierzchni 80 ha, ukierunkowane na produkcję mleka. Utrzymywane jest stado 60 krów i przychówek.

Oszczędny i zwrotny

Dużą rolę w wyborze maszyny odegrała jego niewielka wysokość - 2,55 m, gdyż w jednym z budynków inwentarskich wjazd ma zaledwie 2,7 m. Maszyna pracuje więc każdego dnia, raz lub dwa razy dziennie, zaczepiona do wozu paszowego Siloking ze zbiornikiem o pojemności 8 m3. Rolnik obliczył, że w tej konfiguracji ciągnik zużywa 5 litrów oleju napędowego na godzinę.

Ponadto wśród zalet maszyny, które zadecydowały o jej zakupie, Jaworowski wymienia prostą konstrukcję i przystępną cenę. Za ciągnik zapłacił 131 tys. zł (brutto). Rolnik podkreśla też znakomitą zwrotność oraz elektrohydrauliczny rewers, który daje zdecydowanie wyższy komfort pracy i ogranicza użycie sprzęgła nożnego.

Podnośnik mógłby być mocniejszy

Jaworowski zapytany o słabsze strony maszyny, wymienia tylny podnośnik, którego udźwig według niego mógłby być większy. - Podnośnik nie jest mocną stroną tego ciągnika. Jest trochę za słaby. Udźwig zgrabiarki sprawia problem, ale jakoś daje radę. Zgrabiarka Krone o szerokości 4,6 m, którą posiadam, waży co prawda 650 kg, ale jest bardzo długa.

Poza tym rolnik nie widzi więcej większych wad ciągnika. Ale zwraca jeszcze uwagę na takie detale jak odstające przewody hydrauliczne z prawej strony korpusu silnika, które według niego powinny być elastyczne i lepiej schowane. Zatrzymuje się na nich błotnik przedniego koła podczas ostrego skrętu.

Żwawy motor

Od czasu zakupu do końca stycznia br. ciągnik przepracował 180 godzin. - Przez ten czas użytkowania maszyny mogę stwierdzić, że przede wszystkim ciągnik "nie boi się wolnych obrotów" i jest oszczędny w zużyciu paliwa. W innych ciągnikach, nawet tej samej marki, które posiadam, przy ruszaniu bez zwiększenia obrotów jest ciężko, silnik potrafi się przydławić.

Ten ciągnik rusza żwawo, praktycznie bez naciśnięcia na gaz - wyjaśnia.

Użytkownik John Deere’a 5083E porównuje go do innych ciągników o podobnej mocy, z którymi miał okazję pracować. Zauważa, że mimo tej samej "liczby koni" generowanych przez różne ciągniki, 5083E wypada lepiej, co sprawdził w pracy z tymi samymi maszynami.

Być może że wpływ na to ma prosta konstrukcja ciągnika - braku elementów wyposażenia, które pochłaniają część mocy generowanej przez silnik.

Jako dodatkowy atut rolnik wymienia spory, bo 135-litrowy zbiornik paliwa.

Pierwszy przegląd serwisowy został przeprowadzony po 100 godzinach pracy. Całkowity koszt wizyty mechaników wyniósł niespełna 1000 zł. Drugi przegląd i kolejne będą wykonywane co 250 godz.

Obsługa typowo mechaniczna

Komfort pracy w kabinie rolnik określa jako zadowalający. Przestrzeń wewnątrz zapewnia dobre warunki dla jednej osoby. Miękkie obicia błotników i podbitka dachu dobrze wyciszają wnętrze. Po obydwu stronach kierowcy znajdują się brązowe wykończenia z twardego tworzywa sztucznego, w których znalazło się kilka użytecznych zagłębień na podręczne drobiazgi. Siedzenie operatora jest amortyzowane mechanicznie, a kierownicę można regulować w dwóch płaszczyznach.

Pod nogami - oczywiście płaska podłoga.

Klimatyzacja i układ nadmuchów w ciągniku został umieszczony w dachu kabiny. Działanie klimatyzacji jest wydajne, a kratki nadmuchu można ustawić tak, że strumień zimnego powietrza nie będzie skierowany bezpośrednio na głowę. Dodatkowy nadmuch z przodu pozwala na szybkie oczyszczenie zaparowanej szyby.

Sterowanie ciągnika, oprócz dźwigni elektrohydraulicznego rewersu, jest mechaniczne. Obsługa podnośnika odbywa się za pomocą dźwigni umieszczonej na dole z prawej strony siedzenia, obok znajdują się również dwie dźwigienki rozdzielacza hydrauliki. Dwie pomarańczowe wajchy służą do obsługi synchronizowanej przekładni: dłuższa do zmiany biegów, krótsza - do wyboru jednego z trzech zakresów prędkości.

Ciągnik jest na ogumieniu 420/85R30 z tyłu oraz 320/85R24 z tyłu.

W tej konfiguracji w połączeniu z niewielką masą maszyny sprawdza się w pracach zielonkowych. Rolni uważa, że większych kół nie potrzebuje, gdyż poszerzyłyby i podniosłyby ciągnik, a to stanowiłoby problem przy wjeździe do niskiej obory. 500-kilogramowe obciążniki założone z przodu to wyposażenie dodatkowe.

Z tyłu znajdują się dwie pary gniazd hydrauliki zewnętrznej, co rolnik uważa za wystarczające w przypadku prac, w których maszyna jest stosowana w gospodarstwie.

Obsługa codzienna jest bardzo prosta. Filtr powietrza jest umieszczony z przodu pod maską. Rolnik chwali jego konstrukcję i miejsce umieszczenia, gdyż, jak mówi, nie brudzi się. Nie było potrzeby jego codziennego czyszczenia nawet po pracach w dużym kurzu. Przed chłodnicą nie ma siatki, jak w przypadku innych modeli, która wstępnie oddziela większe zanieczyszczenia. Wyczyszczenie chłodnic - przedmuchanie ich - nie sprawia żadnego problemu.

- Gdybym miał wybierać jeszcze raz, myślę, że wybrałbym ten sam ciągnik. Jest to trzeci John Deere w moim gospodarstwie, największy ma 200 KM. W sumie nie narzekam na żadnego z nich - podsumowuje.