- W planach na bieżący rok jest podwojenie ubiegłorocznej produkcji. Mówimy śmiało o takich ilościach ponieważ szykują nam się poważne kontrakty zagraniczne, gdzie w grę wchodzi kilkaset sztyk maszyn. Obok istniejącej linii produkcyjnej na etapie remontu jest kolejna linia i w ten sposób chcemy to zrealizować - mówi Marek Włodarczyk, szef handlowy spółki Ursus w Lublinie.

Zatrudnienie w lubelskich zakładach znajduje teraz około 120 osób. Plany zwiększenia produkcji przewidują w najbliższej przyszłości zatrudnienie kolejnych 50, później jeszcze więcej.

Gwinea, Algieria, Nigeria - to w tym momencie najważniejsze kraje afrykańskie, do których pojadą ciągniki z lubelskich zakładów. Trafią tam maszyny z silnikami nie spełniającymi europejskich norm emisji spalin. - Rynek ten ewaluuje bardzo szybko. Oczekiwania dotyczące ciągników zmieniają się. Ciągle sprzedają się tam raczej ciągniki proste, ale coraz częściej z elementami takimi jak: klimatyzacja czy przekładnie 24/24 - mówi Włodarczyk.

W Polsce już w czerwcu ma się pojawić nowy model ciągnika o mocy 50 KM. Montaż nowych maszyn już został rozpoczęty. Trwają prace nad ciągnikiem 110-konnym z przekładnią 24/24 i rewersem mechanicznym oraz EHR. Ponadto prowadzone są prace nad przekładnią 32/32.

- Po niespełna roku działalności, w tych kategoriach mocy którą oferujemy, jesteśmy na 4 miejscu w Polsce - mówi Włodarczyk. Na pytanie z jakimi markami chcą przede wszystkim konkurować dyrektor handlowy odpowiada: - Są takie marki jak John Deere, Zetor czy New Holland, które zajmują podium w sprzedaży w swoich produktów. Jesteśmy już prawie na tym podium i zamierzamy w tym roku na nim być - przekonuje Włodarczyk.

W Lublinie produkowane są ciągniki, owijarki do bel i wozy asenizacyjne. Na terenie fabryki działa również biuro konstrukcyjne. Firma współpracuje w tym zakresie z Politechniką Warszawską, Uniwersystetem Przyrodniczym w Lublinie. W planach jest także współpraca z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim i Politechniką Lubelską.