Uprawa pożniwna to jedno z najważniejszych zadań, jakie stawiamy bronom talerzowym. My zadanie to postanowiliśmy nieco skomplikować, próbując pracy przy jak najmniejszej głębokości roboczej. Jak w takich warunkach wypadła brona talerzowa Mandam GAL-K?

Płytka uprawa pożniwna

W naszym testowym gospodarstwie od lat jesteśmy zwolennikami jak najpłytszej uprawy pożniwnej. Ma ona wiele zalet, wśród których  najważniejsze to przerwanie parowania z gleby bez niepotrzebnego przesuszania głębszych jej warstw.

Duża ilość resztek pożniwnych w połączeniu z prędkością roboczą sięgającą nawet 13 km/h nie stanowiły problemu dla naszej testowej maszyny fot. Tomasz Kuchta
Duża ilość resztek pożniwnych w połączeniu z prędkością roboczą sięgającą nawet 13 km/h nie stanowiły problemu dla naszej testowej maszyny fot. Tomasz Kuchta

Po drugie płytka uprawa sprzyja szybkim i równym wschodom zarówno osypanych w czasie zbioru nasion, jak i nasion chwastów. Samosiewy wówczas mają odpowiednie warunki do wzejścia i już nawet po tygodniu można obserwować ich wschody.

Co równie istotne, nawet tak płytka uprawa pozwala przy tym na wstępne wymieszanie resztek pożniwnych z glebą.

Rozpoczynamy test

Nasze zmagania z płytką uprawą pożniwną rozpoczęliśmy od jak najpłytszego ustawienia testowej maszyny. Jako, że brona talerzowa Mandam GAL-K wyposażona jest w hydrauliczną regulację głębokości roboczej, to w tym celu wystarczyło na oba siłowniki założyć wszystkie klipsy dystansujące.

Głębokość robocza regulowana jest za pomocą dwóch siłowników hydraulicznych. Blokujemy je w pożądanej pozycji za pomocą klipsów dystansujących fot. Tomasz Kuchta
Głębokość robocza regulowana jest za pomocą dwóch siłowników hydraulicznych. Blokujemy je w pożądanej pozycji za pomocą klipsów dystansujących fot. Tomasz Kuchta

Pozostało jedynie wypoziomować całą maszynę, jednak i w tym miejscu było to dziecinnie proste, gdyż nasz egzemplarz posiadał także siłownik hydrauliczny przy dyszlu.

Tak ustawiona brona talerzowa pozwalała na pracę z głębokością roboczą ok. 5-6 cm, co jest dla nas wartością w pełni satysfakcjonującą.

Brona talerzowa Mandam GAL-K w płytkiej uprawie pożniwnej

Aby lepiej poznać możliwości testowej maszyny, postanowiliśmy sprawdzić ją na kilku stanowiskach, zaczynając od tego najmniej wymagającego na lekkiej glebie, gdzie uprzednio rósł groch.

Ze względu na bardzo suchy rok w rejonie Tarnobrzega, woj. podkarpackie, rośliny nie wyrosły zbytnio, a tym samym ilość resztek pożniwnych była stosunkowo niewielka. 

Samosiewy grochu po trzech tygodniach od wykonania uprawy pożniwnej. Na lekkich glebach wał daszkowy sprawdza się świetnie, skutecznie ją zagęszczając fot. Tomasz Kuchta
Samosiewy grochu po trzech tygodniach od wykonania uprawy pożniwnej. Na lekkich glebach wał daszkowy sprawdza się świetnie, skutecznie ją zagęszczając fot. Tomasz Kuchta

Dlatego też w tych łatwych warunkach maszyna sprawdziła się bardzo dobrze, równo mieszając resztki pożniwne z glebą. Świetną pracę wykonał także wał daszkowy, który z naszych obserwacji doskonale sprawdza się na glebach lekkich i średnio zwięzłych. 

Następnie podnieśliśmy nieco poprzeczkę, przenosząc się na stanowiska po zbiorze rzepaku ozimego. Tutaj już resztek pożniwnych było zdecydowanie więcej, a pracę dodatkowo utrudniał fakt, że miejscami rośliny wyległy do tego stopnia, że fragmentami plantacji nie udało się zebrać. 

Choć pole po przejeździe broną talerzową nie wyglądało idealnie, bowiem nie wszystkie łodygi zostały pocięte, to zwiastowało szybkie i równe wschody samosiewów fot. Tomasz Kuchta
Choć pole po przejeździe broną talerzową nie wyglądało idealnie, bowiem nie wszystkie łodygi zostały pocięte, to zwiastowało szybkie i równe wschody samosiewów fot. Tomasz Kuchta

Jak się jednak okazało, nawet w tak wymagających warunkach maszyna zrobiła to, co do niej należało. W miejscach z wyległymi roślinami rzepaku choć efekt wizualny nie powalał, to odgarnięcie resztek dało jasny znak - gleba poniżej roślin została wzruszona, a osypane w czasie zbioru nasiona trafiły do ziemi, co miało zwiastować szybkie wschody.

Przy tak płytkiej uprawie co poniektórzy mogli by mieć zastrzeżenia co do wyglądu pola po przejeździe maszyny, bowiem część łodyg nie została wówczas pocięta. Dla nas jednak nie stanowiło to problemu, gdyż priorytetem miały być szybkie wschody samosiewów rzepaku i tak było w istocie - te równomiernie pojawiły się już po tygodniu od wykonania uprawki.

Już po tygodniu na polu po rzepaku ozimym pojawiły się równe wschody - o to właśnie nam chodziło fot. Tomasz Kuchta
Już po tygodniu na polu po rzepaku ozimym pojawiły się równe wschody - o to właśnie nam chodziło fot. Tomasz Kuchta

Stanowiska po pszenicy ozimej były jeszcze bardziej wymagające pod względem zagospodarowania resztek pożniwnych. Ciekawostką niech będzie fakt, iż na jednym z pól w czasie zbioru ze względu na nadciągającą burzę operator chcąc przyspieszyć omłot, postanowił podnieść nieco heder. W efekcie po przejeździe kombajnu zostało stosunkowo wysokie ściernisko z wysoko rozsypaną, pociętą słomą. Miał to być prawdziwy poligon doświadczalny dla testowej maszyny.

Jak się jednak okazało, nawet w tak trudnych warunkach brona talerzowa Mandam GAL-K ani razu nie zapchała się resztkami pożniwnymi i skutecznie wymieszała je z glebą.

Nawet w warunkach bardzo dużej ilości resztek pożniwnych maszyna nie zapychała się fot. Tomasz Kuchta
Nawet w warunkach bardzo dużej ilości resztek pożniwnych maszyna nie zapychała się fot. Tomasz Kuchta

Jeśli już jesteśmy przy temacie zapychania, to warto w tym miejscu zaznaczyć, iż 2-3 razy zdarzyło nam się zapchać maszynę na dwóch polach, gdzie fragmentami występuje niezwykle lekka, piachowa gleba. Wówczas wał daszkowy nie miał wystarczającego oparcia w ziemi i wpadał głębiej, a tym samym talerze zaczynały pchać przed sobą ziemię. Problem znikł, gdy w tych miejscach nieco opuszczany został układ jezdny.

Tylne talerze mają tendencję do gromadzenia resztek pożniwnych między talerzami a ich mocowaniami, jednak nie wpływa to na jakość pracy fot. Tomasz Kuchta
Tylne talerze mają tendencję do gromadzenia resztek pożniwnych między talerzami a ich mocowaniami, jednak nie wpływa to na jakość pracy fot. Tomasz Kuchta

Mamy wrażenie, że w przypadku bardzo lekkich gleb warto byłoby postawić na wał o większej powierzchni (chociażby tandem), aby do takich sytuacji nie dopuścić.

Na części pól, gdzie dodatkowo zastosowano wapno, nieco zwiększyliśmy głębokość roboczą, zdejmując po jednym klipsie z siłowników - w efekcie okazało się, że przy takim ustawieniu maszyna pracowała na głębokości ok. 7-8 cm. 

Parametry robocze

W czasie naszego testu przy płytkiej uprawie pożniwnej pracowaliśmy z głębokością od 5 do ok. 8 cm, a prędkość robocza kształtowała się w przedziale od 11 do 13 km/h.

Z maszyną współpracował 170-konny Massey Ferguson 6490 i należy zaznaczyć, iż przy takich ustawieniach nie był on zbytnio obciążony, o czym świadczy fakt, że żywo reagował na dodanie gazu w czasie pracy i bardzo sprawnie przyspieszał. 

Zużycie paliwa, jakie udało nam się uzyskać w czasie pracy oscylowało w graniach 7 l/ha, co należy uznać za dobry wynik.

Pora na podsumowanie

W czasie płytkiej uprawy pożniwnej brona talerzowa Mandam GAL-K sprawdziła się naprawdę dobrze i niewiele mieliśmy do niej zastrzeżeń. Jednym z nich jest fakt, że tylny rząd talerzy ma tendencję do gromadzenia resztek pożniwnych między talerzami, a ich mocowaniem, co nie wpływa jednak na jakość pracy, wymaga jedynie oczyszczenia maszyny po skończonej pracy oraz zapewne przyspiesza zużycie samych talerzy. 

Spośród zalet zacznijmy od tych najważniejszych - maszyna sprawnie i wydajnie poradziła sobie z płytką uprawą oraz zapewniła dogodne warunki do szybkich wschodów samosiewów. Co równie istotne, testowa brona talerzowa nie podskakiwała w czasie pracy.

Przy płytkiej uprawie pożniwnej 170-konny Massey Ferguson nie był zbytnio obciążony. Czy mocy wystarczy przy głębszej uprawie? fot. Tomasz Kuchta
Przy płytkiej uprawie pożniwnej 170-konny Massey Ferguson nie był zbytnio obciążony. Czy mocy wystarczy przy głębszej uprawie? fot. Tomasz Kuchta

Słowa pochwały należą się także za system hydraulicznej blokady siłowników, która ma zapobiegać przed przypadkowym rozłożeniem się maszyny w czasie jazdy - działa ona niezwykle precyzyjnie i skutecznie wykonuje swoje zadanie za każdym razem, gdy brona talerzowa jest składana. Komfort pracy podnosi także siłownik dyszla z hydroakumulatorem, a także opcjonalne, szersze koła jezdne o rozmiarze 620/40R22,5.

Za nami pierwsze z zadań, jakie przygotowaliśmy w naszym długodystansowym teście. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak brona talerzowa Mandam GAL-K poradzi sobie przy głębszej uprawie - chociażby przy niszczeniu poplonów, czy przy uprawie po zbiorze kukurydzy. O tym poinformujemy Was już za jakiś czas, dlatego śledźcie nas na bieżąco, aby nie przegapić tych relacji.

Czy macie jakieś pytania odnośnie testowej maszyny? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, co jeszcze powinniśmy dla Was sprawdzić.