Bracia Zielińscy gospodarują na obszarze 600 ha, uprawiając pszenicę, rzepak, kukurydzę na ziarno i pszenżyto – podział wygląda mniej więcej po równo. Gleby, którymi dysponuje Agro-Farm to klasy od III do V.

- Zaczynaliśmy podobnie jak inni, od „sześciedziesiątek”. Potem był MTZ, ok. 90 KM. To już na początku XXI w., w 2005 r. Następnie Massey Ferguson, ok. 150 KM. Pierwszym nowoczesnym i fabrycznie nowym ciągnikiem we flocie był Claas Axion serii 800, który pracował z siewnikiem klasycznym Horsch Pronto. Przy okazji patrzyliśmy co mają inni, jak pracują na podobnym sprzęcie. No i dość szybko kupiliśmy kolejne ciągniki. Najpierw był Axion 850. Następnie 810, a potem weszła seria 900 z modelem 940, to był 2017 r. – powiedział Grzegorz Zieliński

Oprócz Axionów serii 900 w gospodarstwie pracują także kombajny Lexion oraz ładowarka Scorpion, fot. K.Pawłowski
Oprócz Axionów serii 900 w gospodarstwie pracują także kombajny Lexion oraz ładowarka Scorpion, fot. K.Pawłowski
Sprzęt marki Claas sprawdził się w pracy nie tylko poprzez dobre sprawowanie na polu i w pracy, ale także z innych powodów.

- Ważny jest też serwis, który jest po prostu blisko. Oddział w Główczycach należący do firmy Ulenberg znajduje się niecałe 20 km stąd. Tam mają wszystko - części, serwisantów. To że maszyny się nie psują i jesteśmy z nich zadowoleni to także ich codzienna obsługa i zasługa. Zgodnie z książką serwisową wymieniamy wszelkie płyny, oleje. Sprawdzamy sprzęt po sezonie w serwisie. Używamy tylko oryginalnych części, płynów i olejów. To też procentuje – dodał Krzysztof Zieliński.

Na pytanie dlaczego w gospodarstwie pracują maszyny tej samej serii odpowiedź też jest prosta i bardzo sensowna.

- Wszystko do siebie pasuje. W magazynie możemy zgromadzić pewną ilość niezbędnych części, które w razie potrzeby będzie można wykorzystać do każdego ciągnika. Oleje, uszczelki, przekładnie, każda śrubka – wszystko jest wymienne. To się nam sprawdza na co dzień, dlatego nie kombinujemy z innymi sprzętami. Poza tym operatorzy wiedzą o co chodzi, znają sprzęt, nieważne w którym egzemplarzu pracują. To też się liczy, dzięki temu oszczędzamy czas, którego w sezonie zawsze brakuje. Pracownicy nie muszą się uczyć ciągle czegoś nowego. Na razie nie potrzebujemy sprzętu innych firm – odpowiedział Grzegorz Zieliński.

W tej chwili w gospodarstwie pracują trzy ciągniki: Claas Axion 940 rocznik 2015, Claas Axion 950 rocznik 2015, Claas Axion 960 rocznik 2019. Wszelkie prace serwisowe Agro-Farm wykonuje na miejscu, dopiero gdy zepsuje się coś z elektroniką lub coś poważniejszego musi przyjechać serwis, ale takich wypadków do tej pory było niewiele. Szczególnie mechanika nie potrzebuje żadnych interwencji ze strony Ulenberga. Zazwyczaj z niewielkimi usterkami pracownicy Agro-Farm radzą sobie sami. Koszt przeglądu silnika waha się w okolicy 1000 zł, przy oryginalnych częściach i materiałach.

Grzegorz i Krzysztof Zielińscy, fot. K.Pawłowski
Grzegorz i Krzysztof Zielińscy, fot. K.Pawłowski

Operatorzy są przypisani do konkretnych maszyn, choć nie zawsze się to udaje w praktyce. Dużo zależy od danej sytuacji, ale oczywiście lepiej jak jeden człowiek pracuje tylko na jednym konkretnym egzemplarzu. Możliwości rolnictwa precyzyjnego sprawiają, że wiadomo który z operatorów jest liderem pod względem wydajności i oszczędności paliwa. Rolnicy z Pomorza nie wyobrażają sobie pracy bez dzisiejszych możliwości gromadzenia danych.

Duża moc się przydaje

Nieco większa moc maszyn niż wydawałaby się z zapotrzebowania gospodarstwa to m. in. potrzeba działania na większą skalę podczas wykonywania usług oraz przygotowania się na większe areały w przyszłości. Ale nie tylko dlatego moc jest jakby na wyrost. Teren na Pomorzu Środkowym jest wymagający, nierówny, są górki i pagórki. Wtedy lepiej, gdy sprzęt ma trochę rezerwy.

Ciągniki Claas współpracują ze sprzętem Horsch, fot. K.Pawłowski
Ciągniki Claas współpracują ze sprzętem Horsch, fot. K.Pawłowski
W różnym terenie dobrze sprawdza się także Claas Lexion 770 Terra Trac, który dzięki gąsienicom jest w stanie wjechać w każdy teren. Były już przypadki, gdy inne kombajny nie dawały rady w błocie, a Lexion Terra Trac przejechał, pojechał i na końcu zrobił to co do niego należało.

Jednym z urządzeń, które pracuje non stop jest ładowarka teleskopowa Claas Scorpion, która w sezonie praktycznie nie gaśnie. Pracuje ona przy załadunku magazynu zbożowego 2,5 tys. t, który wkrótce ma być rozbudowany do pojemności 5 tys. t. Oprócz tego działa przy paszach, rozbudowie budynków gospodarskich oraz w codziennej działalności, także w usługach.

Automat? Tylko CVT!

Zielińscy posiadając kilka maszyn samobieżnych Claas zdecydowali się – po wcześniejszych doświadczeniach z różnymi systemami przeniesienia napędu – wyłącznie na skrzynie bezstopniowe Cmatic.

– Nasz wybór był świadomy i logiczny. Kto przekonał się, jak pracuje w praktyce skrzynia CVT, nie zamieni jej na żadne inne rozwiązanie. To przede wszystkim komfort i wygoda. Skrzynia bezstopniowa oferuje nieograniczoną elastyczność podczas różnego rodzaju prac. Przekłada się to na konkretne oszczędności paliwa oraz na mniejsze zużycie sprzętu, który pracuje na optymalnych obrotach silnika. CVT to rozwiązanie jeszcze lepsze niż typowy automat, pracujący tylko w kilku zakresach – mówi Krzysztof Zieliński.

Wiele osób obawia się awaryjności skrzyń typu CVT, ale rolnicy z Głuszynka nie mają z tym napędem żadnych problemów.

- Przez kilka lat, odkąd pracujemy na skrzyniach Cmatic, nie mieliśmy z nimi żadnego problemu. W ogóle Claasy do przebiegu 10 – 12 tys. mtg sprawują się praktycznie bezawaryjnie. Zazwyczaj przy tym przebiegu już je sprzedajemy i kupujemy kolejne maszyny. Oczywiście w leasingu, bo trudno przypuszczać, żebyśmy mieli tyle wolnej gotówki. Zakup nowego sprzętu to swego rodzaju inwestycja – dodał Grzegorz Zieliński

Logo gospodarstwa, fot. K.Pawłowski
Logo gospodarstwa, fot. K.Pawłowski
Rolnicy nie obliczyli jakie konkretne oszczędności w skali roku mają dzięki przekładniom Cmatic. Po prostu są one widoczne w porównaniu do innych systemów. Ograniczenie spalania paliwa poprzez obniżenie obrotów silnika do wymaganego minimum to jeden z najważniejszych aspektów branych pod uwagę podczas zakupu ciągnika.

Dwa Lexiony w sezonie pracują non stop

W gospodarstwie pracują dwa kombajny zbożowe Claas Lexion 770 Terra Trac z 2015 r. oraz Lexion 780 z 2014 r. Obie maszyny sprawują się dobrze.

- Żniwa zaczynamy szybko, już w czerwcu. Najpierw trawy, jęczmienie na usługach. Potem rzepak. Następnie zboża i kukurydza. W tamtym roku Lexion 770 Terra Trac skosił ponad 1120 ha przez sezon. Drugi podobnie – skomentował zeszły sezon z kombajnami Grzegorz Zieliński

Kombajny w sezonie pracują na ponad 1000 hektarach - są używane non stop, fot. K.Pawłowski
Kombajny w sezonie pracują na ponad 1000 hektarach - są używane non stop, fot. K.Pawłowski
Obie maszyny mają odpowiednie przystawki do kukurydzy: Claas Dominoni 8-rzędowe z 2020 r. Gdy odwiedziliśmy gospodarstwo Afro-Farm jeden z Lexionów był akurat w warsztacie, gdzie był przygotowywany do sezonu. Z drugim wiąże się największa awaria w czasie żniw w historii Agro-Farm Zielińscy.

- Największą awarią był szwankujący rotor, to zdarzyło się w zeszłym roku. Powodem problemów było łożysko w środku rotora. Niestety okazało się, że nie było go na stanie, znaleziono go dopiero we Francji. Trzeba było czekać dobę na tę część. Tu kontakty naszego partnera - firmy Ulenberg bardzo się przydały. - powiedział Grzegorz Zieliński.

Czy jesteście zadowoleni z kombajnu na gąsienicach?

- Kombajn Terra Trac naprawdę się sprawdza. Zarówno na pofałdowanych terenach, jak i na piaskach czy błotnistych podłożach gąsienice „robią robotę”. W zeszłym roku mieliśmy taki przypadek u jednego z klientów. Kombajny na kołach nie chciały wjeżdżać, a nasz jeździł jak chciał. A przecież jest wyposażony tylko w napęd na jedną oś. Na tych piaskach pracował świetnie, tak samo przy kukurydzy gdy było mokro – mówił o pracy z napędem Terra Trac Grzegorz Zieliński

Nie tylko Claas

Oczywiście Agro-Farm to nie tylko sprzęt marki Claas. W gospodarstwie występują także m. in. opryskiwacz samojezdny Horsch Leeb PT 280, siewnik punktowy Horsch Maestro 8.75 CCi, siewnik do uprawy strip till Horsch Focus 6TD 6 m, agregat Horsch Joker 6hd, głębosz Gaspardo Atilla 4m, rozsiewacz Amazone ZATS 4200, wóz asenizacyjny Camara 30 tys. l, przyczepa Vaia Tridem, rozrzutnik obornika Pichon, sieczkarnia Krone.

Opryskiwacz samojezdny Horsch Leeb PT 280, fot. K.Pawłowski
Opryskiwacz samojezdny Horsch Leeb PT 280, fot. K.Pawłowski
Wszelkie zakupy są bardzo przemyślane. Zarówno sprzęt Claasa, jak i siewniki oraz agregaty Horcha i Gaspardo zostały kupione w firmie Ulenberg, która działa na całym pomorzu środkowym i zachodnim. Do oddziału firmy w Główczycach rolnicy z Agro-Farm mają niecałe 20 km.

Jedną z ciekawszych maszyn we flocie Agro-Farm jest z pewnością opryskiwacz samojezdny Horsch Leeb PT 280 wyposażony w silnik MTU o mocy 285 KM. Pojazd imponuje szerokością roboczą, która wynosi 36 m i pojemnością zbiornika wynoszącą 8,2 tys. l. Opryskiwacz może pracować z prędkością 15 km/h.

Hiszpański wóz asenizacyjny Camara - duży i tani, fot. K.Pawlowski
Hiszpański wóz asenizacyjny Camara - duży i tani, fot. K.Pawlowski
Maszyny mniej podatne na awarie, czyli prostsze w konstrukcji, pochodzą od innych producentów. Np. wóz asenizacyjny to hiszpańska firma Camara

- Tutaj ważna była cena. Jest to jedna z największych beczek na polskim rynku – ma 30 tys. l. Cenowo inne marki są dwukrotnie droższe. W tym wypadku nie ma co się popsuć, więc wybór padł na sprzęt duży i tańszy – powiedział Krzysztof Zieliński.

Jakie będą dalsze inwestycje?

Do gospodarstwa niedługo trafi następny ciągnik Claas Axion serii 900. W pełni wyposażony, z systemem Cebis i oczywiście w wersji Cmatic. Na razie to wystarczy, ale zapewne w późniejszym terminie będzie trzeba inwestować dalej.

- Nie boimy się wyzwań. Problemy są wszędzie, dlatego inwestujemy dużo, bo tak trzeba, by się rozwijać. Obserwujemy większe przedsiębiorstwa – można się od nich sporo nauczyć. Oprócz tego czytamy i analizujemy to co zobaczymy. Dlatego powstał pomysł z uprawą bezpłużną. Kiedyś podchodziliśmy do tego sceptycznie, teraz widać, że to się sprawdziło. Niewykluczone, że w przyszłości wejdziemy w rolnictwo węglowe – zakończył Krzysztof Zieliński

Tak. fot. K.Pawłowski
Tak. fot. K.Pawłowski