Próbując odpowiedzieć na tytułowe pytanie, w poprzednich częściach omówiliśmy pokrótce sprzęgło i mechaniczną skrzynię biegów. Dziś zastanowimy się nad zespołem elementów, które noszą wspólne miano: elektryka.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat rozwoju ciągników ich wyposażenie elektryczne rozwijało się wraz z nimi. Począwszy od prostych instalacji oświetleniowych, po rozruchowe, a skończywszy na dzisiejszych skomputeryzowanych maszynach, wszystkie owe instalacje mogą się zepsuć.
Elektryka w ciągniku – składniki
Nowoczesne ciągniki wyposażane są w szereg komputerów sterujących silnikiem, skrzynią biegów, podnośnikiem, a nawet trakcją ciągnika i klimatyzacją. Temat elektroniki w ciągniku jest jednak na tyle obszerny, że wrócimy do niego w innym artykule. Dziś skupmy się na elektryce w ciągnikach, jaką znamy (i widzimy).
Może się wydawać, że układy elektryczne w ciągnikach rolniczych są już na takim poziomie niezawodności i trwałości, że nie ulegają awariom. Jednak tak nie jest. Układ elektryczny to najbardziej wrażliwy na uszkodzenia podzespół każdego ciągnika. Chyba nie ma ciągnika, w którym elektryka prędzej czy później by nie szwankowała.
Akumulator w ciągniku – jak bateria
O ile jeszcze kilkanaście lat temu mogliśmy liczyć na przynajmniej kilkuletni okres użytkowania akumulatora w ciągniku, dziś z tym bywa różnie. Coraz częściej akumulator trzeba traktować jak baterię w zegarku – gdy zaczyna szwankować, czas wymienić na nowy.
Dzisiejsze akumulatory maja potężne prądy rozruchowe, ale niską – w porównaniu do tych starszych – masę. To dlatego, że w ich konstrukcji stosuje się coraz mniej ołowiu. Grube do niedawna płyty w celach zastąpiono cienkimi jak firana siatkami z napyloną warstwą ołowianą. Skutkiem tego mamy więcej prądu w momencie rozruchu, ale ilość takich rozruchów jest mocno ograniczona trwałością płytek w celach akumulatora.
Kiedyś to były akumulatory
Z tego tytułu nowoczesnych akumulatorów nie można już ponownie formować, ani zbyt zasiarczyć. Ich okres użytkowania jest obliczony na tyle i tyle, a później trzeba wymienić na nowy. To oczywiście nie reguła, ale przyznacie sami, że „kiedyś to były akumulatory”. Niektórzy jeszcze pamiętają, że 12V 165 AH do Bizona dźwigało się z trudem we dwóch, a dziś wystarczy właściwie jedna osoba.
Omawiając źródła problemów elektryki w ciągniku, nie sposób zapomnieć o klemach. Ich stan i właściwy styk na słupkach akumulatora odpowiada niestety za gros jego nagłych awarii. Klemy nie mogą być „obrośnięte” śniedzią i luźne. Prowadzi to w krótkim czasie do „wypalenia” ołowianego słupka, braku właściwego przepływu prądu oraz coraz częstszych wybuchów akumulatora w czasie rozruchu lub pracy.
Prądnica i regulator napięcia
Erę prądnic w ciągnikach mamy już za sobą. Gdzieniegdzie można je jeszcze zobaczyć w starszych ciągnikach, gdzie sprawne przy odpowiedniej konserwacji nadal działają. Regularne przeglądy prądnic polegające na wymianie łożysk i szczotek węglowych przedłużały im żywotność. Watro było je także odkurzyć wewnątrz kilka razy w roku, pozbywając się w ten sposób pyłu ze szczotek.
Przy regularnej konserwacji prądnice nie sprawiały problemu, czego nie można powiedzieć o współpracujących z nimi zewnętrznymi regulatorami napięcia. Każdy użytkownik Ursusa C-330 czy „sześćdziesiątki” zapewne wymieniał nieraz regulator Rg-15c czy Rg-15d. Głównym problemem ich awarii był… brud.
Regulator napięcia przykręcony jest do obudowy (masy) i rzadko kto zagląda pod jego spód. Znajduje się tam rezystor drutowy, który się nagrzewa w czasie pracy i ciepło to musi być swobodnie odprowadzane. Gdy rezystor ten obrośnie kurzem lub częściej mieszanką kurzu i oleju, przepala się i ładowanie akumulatora znika. Jeśli ktoś ma jeszcze w ciągniku taki element, warto zwracać na niego uwagę.
Analogiczna sytuacja wynikała z masowych awarii regulatorów napięcia w kombajnach Bizon.
Alternator może być problemem
Praktycznie bezobsługowe urządzenie, jakim jest alternator w ciągniku, może jednak być przyczyną wielu awarii. Niesprawny alternator to niedoładowane akumulatory i problemy z rozruchem. Nieraz zdarza się, że to właśnie niedoładowanie nagminnie „psuje” nawet nowe akumulatory, które dopiero co wymieniliśmy w ciągniku. Dlaczego więc alternator ulega awariom? Przyczyn może być kilka i mogą one wystąpić losowo lub jednocześnie. Wymieńmy trzy główne:
- Alternator nie lubi wody. O ile deszcz mu nie zaszkodzi, to strumień myjki ciśnieniowej już tak. Szczególnie, gdy wykonaną z metali lekkich nagrzaną obudowę pracującego jeszcze przed chwilą alternatora potraktujemy strumieniem wody. Pojawią się w niej mikropęknięcia, a z czasem poważne uszkodzenia.
- Alternator nie lubi zwarć. Nie chodzi o te zwarcia, które mogą z czasem pojawić się wewnątrz samego urządzenia, ale o te w instalacji elektrycznej czasem daleko od samego alternatora. Bywa też, że nieprawidłowa wymiana akumulatora uszkadza jego wewnętrzne elementy prostownicze (diody).
- Alternator nie lubi źle napiętego paska. Kontrola prawidłowego naciągu paska alternatora (lub prądnicy) jest podstawową czynnością obsługową, którą musimy znać. Za luźny pasek się ślizga i wirnik alternatora nie ma prawidłowych obrotów – skutek: niedoładowanie. Za mocno napięty pasek szybko niszczy ułożyskowania alternatora – skutek: poważna jego awaria. Dlatego pasek napędu musi być zawsze w doskonałym stanie i odpowiednio napięty.
Instalacja elektryczna to koszmar
Każdy ciągnik opleciony jest siatką instalacji elektrycznej. Im bardziej skomplikowana maszyna, tym ta siatka jest bardziej rozbudowana i złożona. Instalacja przewodzi prąd elektryczny – to jej jedyne zadanie. Jednak żeby je prawidłowo spełniała, musi być absolutnie sprawna. Nie wdając się w skomplikowane prawa przewodnictwa elektrycznego metali, trzeba pamiętać że nawet najlepsze przewody, kable, piny, łączówki, klemy czy konektory z czasem się zużywają.
„Z czasem” jest tu właściwym słowem, bo to właśnie upływ czasu powoduje reakcje chemiczne na stykach przewodów instalacji i ich śniedzienie lub utlenianie. To z kolei zawsze pogarsza przewodnictwo elektryczne, a nawet je uniemożliwia. Aby uniknąć destrukcyjnego wpływu czasu na połączenia elektryczne w newralgicznych miejscach, pokrywa się je srebrem lub nawet złotem. W ciągnikach są to zazwyczaj styki mikroprocesorów sterujących najważniejszymi funkcjami.
Instalacja elektryczna w ciągniku to wiązki kabli i kabelków wykonanych ze stopów miedzi. Przewodzą one doskonale prąd (i impulsy elektryczne), jednak szybko ulegają utlenieniu. Nie ma na to uniwersalnej rady i z wymianą wiązek przewodów, a czasem całej instalacji elektrycznej trzeba się z czasem liczyć użytkując niemal każdy ciągnik.
Uwaga na ampery
Napięcie w instalacji elektrycznej ciągnika to w zasadzie niegroźne i niewyczuwalne dla człowieka 12 V. Są jednak miejsca, gdzie to napięcie, a właściwie natężenie, jest groźne. To wszystkie przewody wokół akumulatorów i rozrusznika. Nie bez przyczyny maja one dużą średnicę, bo przepływający tam prąd ma nierzadko ponad 1000 amperów. Takie natężenie jest niebezpieczne dla człowieka i trzeba o tym pamiętać.
Tam, gdzie występują przewody wysokiego natężenia, zalecana jest szczególna ostrożność w obsłudze i wszelkich naprawach. Wymieniając przewody akumulatora, trzeba stosować tylko te o właściwej średnicy i przewodnictwie elektrycznym dobranym do zaleceń producenta ciągnika. W przeciwnym przypadku kable będą się grzały, a ich połączenia ulegały szybkiemu zniszczeniu. Skutkiem tego są iskrzenia i często wywołane nimi pożary ciągników.
Czujniki i przekaźniki – zmora użytkowników
Integralną częścią każdej instalacji elektrycznej w ciągniku są czujniki. Im nowocześniejszy ciągnik, tym czujników jest więcej. Wymieńmy parę: czujnik ciśnienia oleju, ciśnienia odmy, ciśnienia paliwa, temperatury paliwa, ciśnienia powietrza, jego zanieczyszczenia, czujnik biegów, skrętu, hydrauliki, ciśnienia w oponach, a na koniec czujnik w/w czujników. I wszystkie potrzebne.
Nowoczesność konstrukcji dzisiejszych ciągników ma swoje zalety i wady, bo każdy czujnik może się zepsuć lub uszkodzić. Przykładów są tysiące i zapewne większość użytkowników może przytoczyć wiele opowieści o tym, jak to awaria czujnika czy przekaźnika uziemiła ciągnik. Diagnoza takich uszkodzeń bez fachowego sprzętu i ogromnej wiedzy bywa niezmiernie trudna, a nieprawidłowe działania potęgują często dalsze uszkodzenia.
Czynnik zwierzęcy
Instalacje elektryczne w ciągnikach i maszynach rolniczych są narażone jeszcze na jeden rodzaj uszkodzeń – gryzonie. Potrafią one dostać się w każdy zakamarek ciągnika czy kombajnu i przegryźć nawet całe wiązki przewodów. Myszy, kuny czy inne gryzonie to zdecydowanie wrogowie naszego drogiego sprzętu rolniczego, a szkody przez nie spowodowane mogą iść w tysiące złotych.
Czy można zapobiec awariom instalacji elektrycznej w ciągniku?
Z punktu widzenia użytkownika nie możemy wykluczyć wszystkich nagłych awarii instalacji elektrycznej, ale możemy im zapobiegać. Prawidłowa obsługa akumulatorów i klem, dokładny przegląd z pomiarami alternatora, prawidłowy naciąg paska jego napędu na pewno przedłużą żywotność tych elementów.
Podstawowy przegląd instalacji elektrycznej możemy wykonać sami. Tam, gdzie kable i przewody narażone są na kontakt z czynnikami atmosferycznymi – trzeba mieć je na uwadze. Pamiętajmy też o tym, że w osłonach peszelowych przewodów może się gromadzić woda. Jeśli ciągnik jeździ po krzakach lub zaroślach mogących uszkodzić czy wyrwać przewody elektryczne instalacji, warto je dodatkowo zabezpieczyć osłonami.
Instalacja elektryczna w ciągnikach to niewątpliwie najsłabszy podzespół tych skomplikowanych maszyn. Ma wiele punktów zapalnych, które mogą być źródłem niedomagań i awarii. Jednak można i warto o nią zadbać, aby ciągnik służył bezawaryjnie jak najdłużej.
Jeśli macie jakieś spostrzeżenia i uwagi na temat instalacji elektrycznej w ciągnikach i jej uszkodzeń, podzielcie się z nami.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (11)