Ręczny zbiór i wybieraczka to metoda pracochłonna i małowydajna. Dlatego podczas tegorocznych zbiorów w gospodarstwie Ryszarda Sołonia z miejscowości Pogorzelec położonej niedaleko Wisznic w powiecie bialskopodlaskim, znalazł się „kombajn” do „młócenia” pestek.

Autor: K.Hołownia

Dzięki maszynie, nasiona z powierzchni 1 ha można „wymłócić” nawet w ciągu czterech godzin. Maszyna jest zaczepiana do ciągnika, który według rolnika, musi mieć moc co najmniej 80 KM. Napęd na zespoły robocze jest przekazywany przez wał odbioru mocy. Dynie są najpierw podrzucane w rzędy, tak aby mogły przejechać maszyny, a następnie wrzucane ręcznie za pomocą wideł do niewielkiego otworu wlotowego umieszczonego z prawej strony konstrukcji.

Dalej są rozdrabniane i przechodzą przez walce młócące. Z tyłu wylatuje na pole miąższ, a kanałem z lewej strony wyodrębnione pestki do naczynia, z którego co chwilę przesypuje się je do zaczepionej z tyłu przyczepki. Aby praca była wydajna, do obsługi potrzebne są co najmniej 3 – 4 osoby i kierowca ciągnika. – Straty są, ale niewielkie. Zresztą zwykła „wybieraczka” też nie jest dokładna w stu procentach – przekonuje Sołoń.

Plony w tym roku są niskie (400 – 500 kg/ha), ale sytuację w dużym stopniu ratuje cena pestek, za które rolnik uzyskuje w skupie 8 zł/kg.

źródło: farmer.pl