Po rocznej przerwie na wystawie Agro Show w Bednarach przywrócono w tym roku pokaz pracy maszyn do zbioru kukurydzy. Przyznać trzeba, że w dobrym stylu: maszyn było co prawda tylko kilka, za to same najlepsze. Do zbioru na ziarno stanął kombajn New Holland CX880 z 8-rzędowym hederem, wyposażony w silnik o mocy 374 KM. Kombajn dysponuje dodatkowo rezerwą mocy, wynoszącą 27 KM, umożliwiającą rozładunek zbiornika podczas pracy, bez uszczerbku dla wydajności. Ślimak opróżnia pełny zbiornik o pojemności 10,5 tys. l w czasie zaledwie 105 sekund.

CX880 to jeden z najwydajniejszych kombajnów z tradycyjnymi wytrząsaczami, koszący w ciągu godziny nawet 4 hektary, wyposażony w system młócący z największym, 10-cepowym bębnem młócącym, o średnicy aż 75 cm. Przy zachowaniu typowej szerokości bębna (156 cm) i kącie opasania klepiska 111 st. daje to prawie 1,2 mkw powierzchni młócenia. Zaletą dużej średnicy bębna, obracającego się z niższą prędkością, jest zwiększona bezwładność. W ten sposób uzyskuje się dobrą jakość ziarna, bez jego ostrego ucierania. Pracujący za odrzutnikiem słomy separator obrotowy, o średnicy 72 cm, ma własne klepisko. Jeśli dodatkowa powierzchnia omłotu nie jest potrzebna, klepisko separatora jest obniżane, co zapewnia lepszą jakość sieczki i ziarna. W rezultacie sita są mniej obciążone, dzięki czemu czyszczenie jest wydajniejsze. 

Do zbioru kukurydzy na kiszonkę zabrała się z kolei sieczkarnia samobieżna Krone BigX, która miała w Bednarach polską premierę. Obecnie jest to najpotężniejsza maszyna tego typu na świecie, wyposażona w 12-cylindrowy silnik o mocy 780 KM (testowane są już sieczkarnie BigX o mocy nawet 1000 KM). Z 9-metrowym, bezrzędowym hederem EasyCollect, sieczkarnia może w ciągu godziny połknąć 4 ha kukurydzy, a wyposażona w podbieracz do zielonek osiąga wydajność 10 ha/h.  Maszyna nie mogła niestety pokazać w Bednarach swych możliwości, bo kukurydza była mizerniutka. Sercem sieczkarni jest potężny bęben o średnicy 600 mm, wyposażony w 28 noży, który wytwarza sieczkę o regulowanej długości od 4 do 20 mm.

Sieczkarnia współpracowała z samowyładowczą pojemnościową przyczepą Gigant AWS, firmy Fliegl, wyróżniającą się wielofunkcyjnością. To przyczepa o budowie modułowej. Na tym samym resorowanym dwu- lub trzyosiowym podwoziu ze skręcanymi kołami, można w prosty sposób zamontować dowolną nadbudowę: skrzynię, rozrzutnik obornika (ta sama skrzynia z adapterem), beczkę do gnojowicy. Aby można było zdjąć skrzynię, wystarczy tylko zwolnić bolce mocujące. Przyczepa w wersji skrzyniowej ma hydraulicznie napędzaną przesuwną ścianę wewnętrzną, ułatwiającą rozładunek.

Wśród maszyn pracujących w kukurydzy uwagę najbardziej zwracał jednak oryginalny opryskiwacz Caffini Geomais, oferowany przez Farmtech. Maszyna ta, wyposażona w zbiornik o pojemności 800 lub 1000 l, to prawdziwe działo opryskujące. Wyposażona jest w wentylator z wysokim kominem, zakończonym obrotowym wylotem, skierowanym na bok. Na końcu wylotu umieszczone są obwodowo dysze podające ciecz, która jest porywana przez silny strumień powietrza. Dzięki temu chmura cieczy jest wystrzeliwana na odległość do 40 metrów! Odległość wyrzutu można regulować, zmieniając ciśnienie powietrza i wysokość komina, od 3,3 do 4,5 m. W ten sposób, bez wjeżdżania w plantację, można opryskać nawet wyrośniętą kukurydzę na polu o szerokości do 80 m, objeżdżając je z obu stron.

W pokazach polowych dominowały jak zwykle maszyny do uprawy i siewu. Wśród nich przeważał sprzęt do siewu uproszczonego, w tym mulczowego: między innymi najnowsze agregaty Amazone Cirrus, Kverneland-Accord MSC, Horsch Pronto czy Kockerling Ultima. Większość z nich pracuje na podobnej zasadzie, siejąc redlicami talerzowymi lub zębowymi różnej konstrukcji. Maszyna Disc-O-Sem francuskiej firmy Agrisem, zaprezentowana przez Agrotop Kaczmarek, sieje inaczej. Nasiona wypadające z wylotów umieszczonych pomiędzy talerzami uprawowymi dostają się w strumień spulchnionej i rozproszonej gleby, którą są przykrywane. Ten system umożliwia pracę z dużą prędkością (nawet do 20 km/h) i sprawdza się w różnych warunkach glebowych, także przy dużej ilości resztek pożniwnych. Jeśli taki siew jest połączony ze wstępną uprawą wykonaną za pomocą agregatu Agrosem (także równocześnie), zapewnia również zachowanie naturalnej struktury gleby, zmniejszenie odpływu wody i erozji gleby. Pokazany w Bednarach agregat Cultiplow, wyposażony w oryginalne lemiesze z boczną końcówką, osadzone na wąskich słupica, wcinających się w grunt, spulchnia glebę bez odwracania, dzięki wypiętrzaniu warstwy uprawnej.

 W Bednarach można było też zobaczyć konkurenta pługa. Mechanicznym szpadlem włoskiej firmy Tortella, przekopuje się pole, jak w ogródku. Zaletą takiej maszyny jest możliwość bardzo głębokiego spulchniania gleby, nawet do 40 cm przy małym zapotrzebowaniu mocy, średnio o ponad połowę mniejszym w porównaniu do pługa o tej samej szerokości roboczej. Wynika to ze specyfiki pracy: poszczególne łopaty atakują glebę na przemian. Poza tym ciągnik jest przez nie lekko popychany, dzięki czemu nie ma poślizgu kół, a większość energii idzie na zagłębianie elementów roboczych, a nie ich przeciąganie. Największa wadą maszyny jest około dwukrotnie mniejsza wydajność od pługa.

Kto nie miał cierpliwości wystawać na polu, mógł przyglądać się maszynom prezentowanym w ringu. Tutaj można było podziwiać między innymi tradycyjne już popisy miniładowarek i ładowarek teleskopowych. Oprócz zagranicznych super produkcji w konkury stanęła w tym roku samojezdna ładowarka ze... Stalowej Woli. Firma Technocentrum produkuje ładowarkę HT 285, na licencji brytyjskiej firmy Redrock. Jednak do końca ubiegłego roku maszyna ta była produkowana tylko na eksport. Od tego roku może być już oferowana na naszym rynku, a ponieważ w całości powstaje w kraju, jest nawet o około 20 proc. tańsza niż importowane maszyny tego typu. Pod względem parametrów roboczych nie ustępuje ładowarkom zagranicznym. Ma silnik o mocy 97 lub 126 KM, napęd na cztery koła i przegubową ramę, zapewniającą mały promień skrętu (zewnętrzny wynosi nieco ponad 4,5 m). Przełączana pod obciążeniem 4-stopniowa skrzynia Powershift umożliwia jazdę do przodu z prędkością 39 km/h (do tyłu 3-stopniowa, 28 km/h). Jednosekcyjne teleskopowe ramię podnosi na wysokość do 5,2 m (łyżka w poziomie), a udźwig maksymalny wynosi 2,8 t. Wszystkimi funkcjami ramienia i osprzętu steruje się za pomocą pojedynczej dźwigni typu dżojstik.

Źródło: "Farmer" 20/2005