W ciągu ostatnich kilkunastu lat wzrosły zapotrzebowania na moc ciągników. Coraz większe areały wymagają większych, bardziej wydajnych maszyn, a to podnosi moce ciągników rolniczych. Widać to w słupkach sprzedaży maszyn w Europie i w Polsce. Widać to też na przykładzie konkretnych gospodarstw.

Gospodarstwo z Makówki w powiecie Hajnowskim na Podlasiu istnieje już kilkadziesiąt lat. Na początku większość prac wykonywano za pomocą Ursusów. Ale polskie ciągniki szybko stały się zbyt słabe i już w połowie lat 90. trzeba było zainwestować w coś naprawdę solidnego.

Wówczas na farmie pojawił się Case IH Magnum 7230 z sześciocylindrowym silnikiem 8,3l dysponującym zawrotną jak na tamte czasy mocą 216 KM. Był to pierwszy tak mocny, tak wielki i tak dobrze wyposażony ciągnik w okolicy. Maszyna nadal znajduje się w posiadaniu gospodarstwa i opiszemy ją w osobnym materiale.

Jeszcze więcej mocy dzięki ciągnikom Valtra i New Holland

W pierwszej dekadzie XXI w. w Rolmaku zainwestowano w kilka nowych sprzętów. Sam Case IH Magnum 7230 z pomocą poczciwych Ursusów nie dawał już rady na ponad tysiąc hektarowym gospodarstwie. Zakupiono wówczas, na przestrzeni kilku lat, dwie nowe Valtry N101 o mocy 110 KM oraz nieco mocniejsze ciągniki John Deere 6430 o mocy 120 KM i New Holland T7550 o mocy 196 KM.

Taki park maszynowy na przełomie pierwszych dekad XXI w. także robił wrażenie, choć już nie takie jak Case IH w połowie lat 90. Szczególnie ciekawym sprzętem był New Holland, który z sześciocylindrowym silnikiem Sisu 620.64 o pojemności 6,6l doskonale sprawdzał się w ciężkiej pracy. Do tej pory operatorzy Rolmaku lubią ten sprzęt, bo właściwie prawie się nie zestarzał i nadal jest bardzo wygodny oraz wystarczająco mocny. W codziennej obsłudze pomaga przekładnia typu CVT. 

John Deere 6430 jest w Rolmaku od nowości i nigdy nie zawiódł, fot. K.Pawłowski
John Deere 6430 jest w Rolmaku od nowości i nigdy nie zawiódł, fot. K.Pawłowski
Nowe ciągniki były odpowiedzialne za wszystkie zadania w Makówce, począwszy od jazdy z agregatami uprawowymi przez pracę z rozsiewaczem, siewnikiem i pługiem do obsługi rozrzutników i opryskiwaczy. Wówczas taka moc ciągników była optymalna – zamiast iść w bardzo duże moce zainwestowano w kilka traktorów, które pomogły w dobrym rozplanowaniu pracy. 

Zakup ciągników John Deere

Gospodarstwo w pewnym momencie dobiło do 1800 ha, a maszyny towarzyszące oferowane przez poszczególne firmy robiły się coraz większe. Mocne New Holland oraz Case IH już nie wystarczały. 

Aby zmniejszyć ilość przejazdów, poprawić wydajność i zaoszczędzić na paliwie zdecydowano się na dalsze inwestycje. Zarówno operatorzy jak i mechanicy byli zadowoleni z pracy z ciągnikiem John Deere, więc ta firma została głównym dostawcą nowych maszyn. W garażu Rolmaku pojawiły się trzy "ósemki": 8310R (298 KM), 8335R (322 KM) oraz 8345R (331 KM), a także zakupiono ciągnik 6215R (204 KM). Oczywiście te zakupy także rozłożono na kilka sezonów.

John Deere 6215R obsługuje m. in. siewnik do kukurydzy, fot. K.Pawłowski
John Deere 6215R obsługuje m. in. siewnik do kukurydzy, fot. K.Pawłowski
Wszystkie zielone egzemplarze używane na Podlasiu pochodzą z drugiej połowy poprzedniej dziesięciolatki. W tej chwili to te ciągniki przejęły większość obowiązków polowych w gospodarstwie.

„Ósemki” jeżdżą na pole z siewnikiem Kverneland U-drill 6000, a także z potężnym rozrzutnikiem obornika Pichon Muck Master M2470 oraz opryskiwaczem John Deere M962i. Razem z „szóstką” obsługują także prasę New Holland BB960A oraz siewnik punktowy Amazone EDX 6000-2C używany przy kukurydzy.

- Trudno mi cokolwiek więcej powiedzieć na temat tych ciągników, bo po prostu są dobre. Nie mam żadnych sensacji na ich temat. Jeżdżą, nie psują się, są wygodne i łatwe w obsłudze – powiedział nam jeden z operatorów maszyn.

Valtra N101 czeka na wyjazd z gospodarstwa, fot. K.Pawłowski
Valtra N101 czeka na wyjazd z gospodarstwa, fot. K.Pawłowski
Na miejscu działa warsztat wykonujący na potrzeby gospodarstwa naprawy i usprawnienia, ale przy ciągnikach John Deere ma nie wiele roboty. Głównie zajmują się starszymi maszynami oraz codzienną obsługą i konserwacją nowszych sprzętów.

Równie dobrze sprawuje się prawie już dwudziestoletni John Deere 6430, który w tej chwili jeździ głównie z rozsiewaczem Kverneland TLX Geospread.

- On jest niesamowity. Przez tyle lat jeździ bez żadnych problemów. Oczywiście robiło się rożne rzeczy, ale typowo eksploatacyjne. Silnik, skrzynia biegów, hydraulika czy napędy nie zostały jeszcze ruszone przez mechaników. A przebieg ma naprawdę solidny. Kiedyś robił po 1-2 tys. motogodzin na sezon. Teraz gdy jest potrzebny tylko przy rozsiewaczu zakres jego pracy nieco się zmniejszył, a największe przebiegi w firmie przejął model 6215R – powiedział nam Igor Leoniuk, oprowadzając nas po maszynach używanych w gospodarstwie Rolmak.

John Deere 8345R to najmocniejsza z
John Deere 8345R to najmocniejsza z
Starsze ciągniki, które przecież nadal świetnie się sprawują, zajmują się teraz głównie transportem. Gdy byliśmy w Makówce jeden z traktorów marki Valtra wyjechał z farmy z pewnym zadaniem, zaś druga Valtra zagregowana z dwoma przyczepami marki Pronar czekała na kolejny wyjazd.

- Być może powinniśmy się pozbyć kilku maszyn, ale zawsze się okazuje, że są potrzebne. W sezonie nie trzeba przepinać maszyn z jednego ciągnika na drugi. W ten sposób oszczędzamy na czasie, którego zawsze brakuje w najważniejszym momencie. Poza tym jakaś rezerwa musi być w przypadku poważniejszej awarii – powiedziała nam jedna z osób zarządzających gospodarstwem.

Claas Xerion do uprawy bezorkowej

A maszyn w Rolmaku wciąż przybywa. Najświeższym zakupem w Makówce jest Claas Xerion 5000 z 2022 r. o mocy 530 KM. Ciągnik wraz z kultywatorem dedykowanym do uprawy bezorkowej marki Köckerling na razie uprawia ok. 300 ha, ale zapewne ten system będzie w Makówce rozwijany i można się spodziewać kolejnych maszyn dedykowanych Xerionowi i tej technice.

Claas Xerion to najświeższy pojazd we flocie Rolmaku, fot. K.Pawłowski
Claas Xerion to najświeższy pojazd we flocie Rolmaku, fot. K.Pawłowski
O Claasie i niebieskim agregacie serii Vector napiszemy w osobnym materiale.

Zaufane firmy to podstawa

Kierownictwo Rolmaku podkreśla, że sprzęt kupuje w firmach, do których mają zaufanie. Przez lata współpracy zostały wypracowane pewne schematy, które w sezonie, w momentach krytycznych, mają spore znaczenie. Przy takiej ilości maszyn i areału, ważne jest by serwis był sprawny i gotowy do pracy. Na szczęście z Makówki nie jest daleko do Białegostoku, gdzie mieszczą się wszystkie firmy współpracujące z Rolmakiem.

Zarządzający gospodarstwem mówią, że dobry kontakt z przedstawicielami serwisu to podstawa. Dlatego Rolmak ma dwie główne firmy, z którymi mocniej współpracują. To ułatwia załatwianie spraw i codzienne kontakty.

Czasem o wyborze marki decyduje przypadek – większość traktorów w Makówce posiada znaczki John Deere’a, ale dlaczego wybór padł na tę markę? „Po prostu lubię te maszyny, ale nie potrafię powiedzieć dlaczego. Na pewno nigdy mnie nie zawiodly” - mówił nam dyrektor gospodarstwa.

John Deere 8335R, fot. K.Pawłowski
John Deere 8335R, fot. K.Pawłowski
Najważniejsze, że maszyny najwyraźniej też lubią Rolmak, bo się po prostu nie psują. W tej chwili baza ciągników jest optymalna, a potrzeby Rolmaku będą się teraz skupiać na maszynach towarzyszących, np. takich, które spełniają wymagania rolnictwa 4.0.