Położone na Dolnym Śląsku rodzinne gospodarstwo Rosochackich zajmuje się uprawą jęczmienia, rzepaku i grochu. Od kiedy właściciel odziedziczył w 1990 r. kilkanaście hektarów po rodzicach, powierzchnia gospodarstwa była stale powiększana i dziś wynosi prawie 300 ha.
Wciąż zwiększający się areał gospodarstwa potrzebował dobrych maszyn. Na początku były nimi rodzime i czeskie ciągniki, jednak rozwój wymagał inwestycji w maszyny. Przełomem okazał się 2006 r. gdy pojawił się nowy ciągnik. John Deere 8230 kupiony za pomocą PROW okazał się niezrównanym pomocnikiem i rozpoczął nową erę w gospodarstwie.
Rosochaccy zaufali marce i już w następnym roku pojawiła się następna maszyna z jeleniem na masce - opryskiwacz John Deere M740. W kolejnych latach inwestycje w zielono-żółte maszyny nie straciły tempa. W 2009 r. rodzina zdecydowała się na kombajn John Deere T660, który wraz z powiększającym się gospodarstwem okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

Lata rozwoju pod jedna marką
Kolejne lata wraz z rozwojem gospodarstwa przyniosły następne maszyny. W 2016 r. pojawiła się prasa John Deere 960, a w dwa lata później i tak już pokaźny park maszynowy został powiększony o ciągnik John Deere 7310R.
- Ciągnik John Deere 7310R wykonuje głównie talerzowanie, gruberowanie i rozsiewanie nawozów. Z kolei John Deere 8230, który jest z nami najdłużej wykonuje przeważnie siew zestawem uprawowo-siewnym i talerzowanie. Obydwa ciągniki podczas żniw zaprzęgnięte są do przyczep, co też pokazuje ich uniwersalność - mówi Daniel Rosochacki właściciel gospodarstwa.
Nie dziwi więc fakt, że najnowszym nabytkiem stał się opryskiwacz John Deere M962i wyposażony w zbiornik o pojemności 6200 l. Jego szeroka belka w wariancie podwójnie składanym jej szerokość wynosi aż 24-30 m, a wariancie potrójnie składanym aż do 40 m. W zależności od rodzaju uprawy i innych potrzeb można regulować wysokość belki aż do 200 cm.

- Opryskiwacz posiada systemy rolnictwa precyzyjnego, takie jak automatyczne sterowanie sekcjami i dawkowanie cieczy mogące być wykorzystywane przy nawożeniu. Ponadto dobrany został system podwójnych dysz z racji zmiennych warunków polowych i możliwości dobrania prędkości do warunków. Kolejnym udogodnieniem jest automatyczne prowadzenie belki za pomocą pięciu czujników, co jest koniecznością przy szerokości 30m i w pagórkowatym terenie - mówi Daniel Rosochacki.
Rodzinne gospodarstwo - wszystko dobrze działa
W pracę na gospodarstwie angażuje się cała rodzina. Każdy ma swoje zadania, a wiele obowiązków przejmują już córki, o czym z dumą mówi sam gospodarz:
- Całą prace biurową wykonuje małżonka, dopilnowując wszystkich zobowiązań związanych z płatnościami i księgowością. Obie córki biorą czynny udział w prowadzeniu gospodarstwa. Starsza, Kinga pomaga przy składaniu wniosków o płatności bezpośrednie. Z kolei młodsza córka, Dorota dba o zakup części do maszyn lub materiałów budowalnych, czym znacznie nas odciąża. W pracach na gospodarstwie wspomagamy się solidarnie z bratem. W prace angażuje się również dziadek Zdzisław, który chętnie wspiera nas prowadząc ciągniki przy pryskaniu, zwożeniu zboża i uprawach. Każdy ma swoje zadania za które jest odpowiedzialny i wszystko to dobrze działa – mówi Daniel Rosochacki.
Komentarze