- Na razie wysoki kurs euro nie wpływa mocno na spadek sprzedaży maszyn. Obroty są podobne jak w poprzednich latach – mówi Sławomir Koc, kierownik sprzedaży firmy Contractus z Białegostoku. – Głównym problemem w zmianie kursu jest rozliczenie z dotacji na finasowanie maszyn – dodaje. Uważa, że mimo wyższego kursu euro przekładającego się na wyższe ceny maszyn importowanych, rolnicy raczej wybierają i tak sprawdzone maszyny i sprzedawcę. – Naszą cechą jest prowadzenie klienta od początku do końca – od napisania wniosku, przez finansowanie, sprzedaż, a później serwisowanie. Jest to dla nas kosztowne, ale warto to robić – tłumaczy.
Sytuację ratuje również handel maszynami krajowymi, na ceny których wahania kursu walut nie mają już takiego wpływu.
Poziom sprzedaży maszyn w bardzo dużej mierze zależy od dostępu do dotacji unijnych dla rolników. – Biznes jest falowy – zależny od dotacji. Teraz jest handel maszynami w ramach „Modernizacji”, za chwilę będzie „Różnicowanie” – mówi Koc.
Mimo tego, że maszyny można kupować jeszcze przed podpisaniem z ARiMR umowy o dofinansowanie, z takiego rozwiązania korzysta coraz mniej rolników. Jest to związane przede wszystkich ze specyfiką gospodarstw – teraz po dotacje sięgają właściciele coraz mniejszych gospodarstw z mniejszym kapitałem. Rzadko kiedy podejmują oni ryzyko kupna maszyny przed upewnieniem się, że otrzymają refundację zakupu.
Komentarze