Ładowarka teleskopowa kojarzy się zazwyczaj z dużymi gospodarstwami, jako sprzęt, który kupowany jest w dalszej kolejności, kiedy gospodarstwo ma już ciągniki i inne maszyny niezbędne do produkcji. Można jednak pójść nieco inną drogą, tak jak Rafał Bartczak z miejscowości Wielątki na Mazowszu. Młody rolnik, rozwijając gospodarstwo, zamiast ciągnika kupił właśnie ładowarkę teleskopową, tyle że taką, która z powodzeniem spełnia też funkcję c iągnika rolniczego.

POTRZEBNA BYŁA ŁADOWARKA I CIĄGNIK

Kiedy rolnik przeszło dwa lata temu rozpoczął prowadzenie gospodarstwa, które ukierunkował na produkcję bydła mlecznego i opasowego, brakowało mu wielu maszyn. Nauczony doświadczeniem z branży budowlanej wiedział, jak bardzo przyda mu się solidna ładowarka, ale ciągnik też był potrzebny. Postanowił połączyć jedno z drugim i kupił ładowarkę Merlo Multifarmer 40.7 CS, której cechą charakterystyczną jest wyposażenie w tylny TUZ. Symbol 40.7 łatwo rozszyfrować: „40” - to maksymalny udźwig (4 t), a „7” - wysięg zbliżony do 7 m (6,8 m). Nabyta w sierpniu 2016 r. maszyna przepracowała do tej pory prawie 1200 mth. - Multifarmer służył nam jako ciągnik i ładowarka w jednym. Nie mieliśmy wtedy jeszcze pracowników i traktorów, które mamy teraz. Był tylko Ursus C-380, który do wielu prac był po prostu za mały. Ładowarka pracowała w polu z maszynami zaczepianymi do TUZ, m.in. z 4-skibowym pługiem - mówi rolnik. Ponadto Multifarmer współpracował z agregatem uprawowo-siewnym, a w czasie awarii ciągnika również z prasą belującą. Czy dawał radę podczas ciężkich prac w polu? Jak najbardziej. 156-konny silnik Deutza, napęd na 4 koła, masa niemal 9 t i spory prześwit sprawiają, że ładowarka służy lepiej niż niejeden ciągnik. Jak twierdzi rolnik, maszyna bardzo dobrze spisywała się podczas tego rodzaju prac, choć przy orce ujawniła się pewna wada: przy szerokich, 60-centymetrowych kołach odkładnie pługa „nie dorzucały” idealnie ziemi na pozostawiony ślad. Poza tym praca przebiegała bardzo komfortowo i maszyną bez problemów zaorano ok. 150 ha. - Ładowarka waży 9 t, więc ma zupełnie inną siłę uciągu niż ciągnik - przekonuje Bartczak. Jeśli chodzi o zużycie paliwa, to podczas pracy z pługiem lub agregatem uprawowo-siewnym kształtuje się ono na poziomie 10-11 l/h, przy pracach z ładowaczem - 7-8 l/h, a w ciężkim transporcie - ok. 12 l/h.

Zobacz też wideo: Merlo Multifarmer – ciągnik i ładowarka w jednym?

Warto wspomnieć, że na dużą masę maszyny wpływa wyłącznie sposób jej konstrukcji, w tym jednobelkowa rama ze zintegrowanym zbiornikiem oleju hydraulicznego, grube blachy i pełne oraz stalowe pręty o grubości 7 cm okalające korpus ładowarki, mające jednocześnie na celu obniżenie środka ciężkości, zwiększenie sztywności ramy i zabezpieczenie maszyny. Nie ma żadnych dodatkowych obciążników.

Maszyna dysponuje dużą siłą uciągu. - Spokojnie można nią pojechać na oddalone pola z dwiema przyczepami po baloty. A wiem, że w przypadku innych ładowarek często z takim transportem nie dają sobie rady. Zaletą ładowarki podczas tego typu pracy jest również to, że nie musi tutaj jechać osobny ciągnik z przyczepami i nie potrzeba dwóch operatorów - wyjaśnia Bartczak. Rzeczywiście, byliśmy świadkiem, jak ładowarką bez problemów, z prędkościami do 40 km/h były transportowane dwie przyczepy z obornikiem o łącznej masie ok. 30 t. - Dzisiaj zrobiłem już 5 takich kursów. Nigdy nie mieliśmy problemu, żeby zagrzał się olej w przekładni czy silniku - zaznacza Bartczak.

Solidny test uciągu maszyna przeszła też podczas ubiegłorocznej jesieni w czasie zwózki kukurydzy na kiszonkę. - Było bardzo mokro. 130-konny ciągnik nie dawał rady - po prostu zapadał się na polu, a ta maszyna dawała radę. Był jeden krytyczny moment, kiedy ugrzęźliśmy, ale z użyciem wysięgnika spokojnie się wyjechało - dodaje rolnik.

TYLNY TUZ JAK W DUŻYM CIĄGNIKU

W standardowym wyposażeniu Multifarmerów jest TUZ, WOM oraz dwie lub trzy pary wyjść hydraulicznych (w zależności od modelu). Warto podkreślić, że trzypunktowy układ zawieszenia dysponuje udźwigiem na poziomie 7 t! Sterowanie nim odbywa się za pomocą układu EHR, który oprócz standardowych funkcji podnoszenia i opuszczania ma także regulację pracy pozycyjno-siłową. Przyciski podnośnika są umieszczone także z tyłu na błotnikach, ułatwiając podczepianie maszyn.

- Z perspektywy czasu uważam, że maszyna mogłaby mieć nieco inne rozwiązanie, jeśli chodzi o zaczep transportowy. Nie widać go z kabiny i do podczepienia maszyny potrzebna jest druga osoba. Z TUZ nie ma tego problemu, bo ramiona są dalej wysunięte i widać je z kabiny - mówi Bartczak.

Wał odbioru mocy dysponuje dwiema prędkościami: 540 i 1000 obr./min. Co ważne, napęd na WOM jest przekazywany mechanicznie, bezpośrednio z silnika, dzięki czemu moc jest przekazywana bardzo efektywnie. Potwierdza to nasz rozmówca, u którego maszyna była sprawdzana na hamowni: zbadana moc n a WOM była na poziomie 136 KM.

KOMFORTOWA I BEZPIECZNA PRACA

Jak na niewielką kabinę ładowarki miejsca w Multifarmerze jest całkiem sporo i nawet osoby o wzroście ok. 1,9 m nie powinny narzekać na dyskomfort. Uwagę zwraca prawy panel, na którym umieszczono szereg przycisków i przełączników sterujących, ale wszystko, co potrzebne podczas wykonywania pracy ramieniem, zostało zgrupowane w dżojstkiku - łącznie ze zmianą kierunku jazdy.

Na bezpieczeństwo, ale też i komfort pracy wysięgnikiem pozytywny wpływ ma system MCDC z monitorem informującym, jakim udźwigiem w danym momencie maszyna dysponuje i w jakim stopniu jest obciążona, nie dopuszczając do przeciążenia wysięgnika i przewrócenia maszyny. W praktyce wygląda to w ten sposób, że np. przy dużym ładunku, chcąc wysunąć ramię, system pozwoli na takie oddalenie od maszyny, które zapewni jej ciągle stabilność. Operator o wszystkim jest informowany graficznie na wyświetlaczu oraz sygnałem ostrzegawczym.

Ciekawą funkcją jest też system rozpoznawania rodzaju osprzętu, na podstawie którego ustala środek ciężkości i poziom bezpiecznego udźwigu. Jeśli osprzęt nie jest oryginalny, środek ciężkości można wprowadzić do ustawień ręcznie za pomocą pokrętła regulacyjnego.

Z wyposażenia opcjonalnego znalazła się m.in. amortyzacja wysięgnika (system BSS), który ma za zadanie tłumić drgania pochodzące z nierówności podłoża, a tym samym odpowiednio zmniejszać kołysanie wysięgnika podczas jazdy. Tłumienie drgań odbywa się za pomocą siłowników hydraulicznych połączonych ze zbiornikiem gazowym (z azotem). Opcjonalny jest też układ klimatyzacji. O ile w przypadku typowych prac ładowarką, gdzie operator często opuszcza kabinę, można się zastanowić nad słusznością jej wyposażenia w klimatyzację, tak w przypadku wykorzystywania maszyny w pracach polowych jest to wyposażenie po prostu niezbędne z kilku względów: przede wszystkim zapewnienia odpowiedniej temperatury w kabinie oraz zapobiegania przedostawaniu się kurzu, jak to się dzieje przy otwartych oknach.

Z PRZEKŁADNIĄ BEZSTOPNIOWĄ

Napęd na koła jest przekazywany za pomocą przekładni bezstopniowej. - O wyborze skrzyni zadecydował przede wszystkim wysoki komfort pracy - mówi rolnik. Przekładnia umożliwia poruszanie się w trzech trybach jazdy: automatycznym, wolnym - roboczym i szybkim - transportowym. W trybie automatycznym sterownik sam dobiera sposób i parametry pracy dwóch silników. Przy niskich prędkościach silniki działają wspólnie, dostarczając na koła maksymalny moment obrotowy. W trakcie szybszej jazdy jeden z silników jest wyłączany, a cały olej z pompy jest kierowany do drugiego, głównego silnika, który rozpędza maszynę do maksymalnej prędkości 40 km/h.

Właściciel maszyny używa właściwie tylko trybu automatycznego, bo jak twierdzi, sprawdza się on na tyle dobrze, że nie potrzebuje przełączania na pozostałe dwa zakresy nawet przy skrajnie różnych pracach, a trzeba dodać, że ładowarka jest w dużym stopniu wykorzystywana również w transporcie. W takiej pracy idealnie sprawdza się też hydropneumatyczny system amortyzacji kabiny CS (Cab Suspension), który w tej serii ładowarek jest wyposażeniem standardowym.

SMARUJE SIĘ SAMA

Dodatkowym wyposażeniem maszyny, które zdecydowanie wpływa na komfort i skraca czas codziennej obsługi, jest centralny system smarowania firmy Groeneveld. - Czasami maszyna pracuje nawet kilkanaście godzin dziennie. System oszczędza nam cennego czasu na uzupełnienie smaru przez kalamitki, które są umiejscowione w różnych częściach maszyny. Smar uzupełnia serwis Groeneveld, który przyjeżdża raz na 400 mth - mówi rolnik. Jak zapewnia Robert Szkudlarek, szef serwisu Merlo Polska, system centralnego smarowania zdecydowanie ogranicza ilość awarii maszyn, bo ogranicza zużycie elementów ciernych. - Groeneveld zapewnia bardzo dobry system, bo zapewnia też optymalne ustawienie parametrów smarowania: ciśnienia i dawek, tak że nawet elementy pracujące pod dużym obciążeniem, np. półpanewki w układzie zawieszenia, otrzymują odpowiednią dawkę smaru.

- Na razie maszyna działa właściwie bezproblemowo. W początkowym okresie wystąpiły niewielkie przecieki z przewodów hydraulicznych, które zostały naprawione przez serwis. Nie było natomiast awarii, która unieruchomiłaby maszynę. Ładowarka dała się poznać jako sprzęt naprawdę uniwersalny i z perspektywy czasu uważam, że decyzja o jej zakupie była słuszna - podsumowuje Rafał Bartczak.