Udział polskich przyczep jest od kilku lat niemal niezmienny i kształtuje się na poziomie ponad 90 proc. – Od pewnego czasu na rynku pojawiły się firmy zagraniczne, takie jak: Joskin, Fliegl czy czeska Omega, natomiast póki co, mają one znikomy udział w rynku – mówi Michał Poźniak z firmy Martin & Jacob.
Według firmy monitorującej rynek Martin & Jakob, liderem polskiego rynku za okres od stycznia do kwietnia 2012 r. była marka Pronar, która uzyskała ponad 20 proc. Tuż za producentem z Narwii uplasowały się przyczepy produkcji własnej – głównie konstrukcje o małej ładowności, często wytwarzane w lokalnych zakładach remontujących, nie mających swojej marki. Czynnikiem wpływającym na zakup takiej przyczepy była cena oraz brak dostępności modeli o małej ładowności u pozostałych producentów.
Na kolejnych miejscach znalazły się: Metal-Fach z Sokółki (16 proc. udziału) oraz Metaltech (10 proc. udziału). Na pozostałych miejscach znalazły się marki wywodzące się z rynku przyczep do samochodów ciężarowych czyli Wielton oraz Zasław. Wszystkie czołowe marki zanotowały wzrost sprzedaży za wyjątkiem przyczep produkcji marki Pol-Mot Warfama.
Najczęściej rolnicy wybierali przyczepy z segmentu 6 oraz 10-12 ton. Nie tylko tradycyjne zabudowy skrzyniowe były kupowane są przez rolników. Wybierane były specjalistyczne zabudowy przystosowane do określonych zadań. Równie często rolnicy wybierali przyczepy skorupowe, do przewozu balotów, niskopodwoziowe do przewozu ciężkich materiałów czy przyczepy do przewozu inwentarza. – Rolnicy coraz częściej sięgają po specjalistyczne przyczepy – wybierane pod kątem gospodarstwa. Na przykład gospodarstwa hodowlane często planują zakup przyczep do przewozu bel. Praktycznie wszystkie firmy produkujące dzisiaj takie przyczepy „wygrywają”. Coraz częściej pojawiają się też przyczepy skorupowe. W tym dziale dosyć duży udział mają producenci z Zachodu – wyjaśnia specjalista z Martin & Jakob.

Maszyny rolnicze
Komentarze