Od jakiegoś czasu producenci maszyn rolniczych poszerzają swoją ofertę elementów roboczych o coraz to bardziej odporne na ścieranie komponenty. Oprócz zdecydowanie lepszej wytrzymałości, są one równocześnie kilkukrotnie droższe od elementów standardowych. Czy zatem warto w nie inwestować?

Standardowe czy wzmacniane elementy robocze?

Żywotność elementów roboczych do maszyn rolniczych co do zasady wynika z twardości zastosowanego materiału, z jego grubości, a także z dodatkowej obróbki – np. napawania. Z reguły wzmacniane elementy są o około 20-30 proc. twardsze od standardowych.

Jeśli jednak dany element poddamy procesowi napawania, który polega na nałożeniu dodatkowej, często trudnościeralnej płytki, zwiększymy grubość materiału jak i jego twardość, to w efekcie finalnym możemy uzyskać element dwu-, a nawet trzykrotnie trwalszy aniżeli standardowy.

Warunki testu

W czasie naszego testu na kultywatorze dłutowym Mandam Top 3.0 zamontowano łącznie pięć elementów wzmacnianych oraz pięć elementów standardowych. Od momentu rozpoczęcia naszych obserwacji maszyna ta przepracowała ok. 120 ha.

Pola, na których testowane były oba typy dłut są całkowicie pozbawione kamieni, przez co nie są zbyt wymagające dla elementów roboczych fot. Tomasz Kuchta
Pola, na których testowane były oba typy dłut są całkowicie pozbawione kamieni, przez co nie są zbyt wymagające dla elementów roboczych fot. Tomasz Kuchta

Warto przy tym zaznaczyć, iż gruberem nie była wykonywana nigdy płytka uprawa pożniwna. W 70 proc. czasu kultywator wykorzystywany był do uprawy na głębokości niespełna 30 cm. W pozostałych 30 proc. czasu maszyna pracowała na głębokości ok. 15 cm wraz ze skrzydełkami bocznymi.

Areną zmagań dla naszych testowych elementów roboczych były pola o bardzo zróżnicowanej zwięzłości – można przyjąć, że przez 60 proc. czasu kultywator pracował na glebach piaszczystych, a więc bardzo lekkich w uprawie. Przez 40 proc. czasu zaś maszyna służyła do pracy na glebach gliniastych, średniozwięzłych.

W standardowym szpicu łeb śruby mocującej licuje z z obszarem roboczym dłuta. To powoduje, że wraz ze ścieraniem się dłuta, ściera się także jej łeb, co w konsekwencji może doprowadzić do osłabienia mocowania dłuta, a finalnie do jego odpadnięcia w czasie pracy. Takiego problemu nie ma we wzmacnianym elemencie roboczym fot. Tomasz Kuchta
W standardowym szpicu łeb śruby mocującej licuje z z obszarem roboczym dłuta. To powoduje, że wraz ze ścieraniem się dłuta, ściera się także jej łeb, co w konsekwencji może doprowadzić do osłabienia mocowania dłuta, a finalnie do jego odpadnięcia w czasie pracy. Takiego problemu nie ma we wzmacnianym elemencie roboczym fot. Tomasz Kuchta

Co również istotne dla przebiegu naszych obserwacji, w rejonie gdzie przeprowadzane były testy, występują gleby zupełnie pozbawione kamieni, a same gleby, dość mało wymagające dla elementów roboczych.

Pora na wyniki

Już na początku naszego testu spodziewaliśmy się, że elementy wzmacniane wypadną dużo korzystniej. Przede wszystkim dlatego, że ich grubość była niema dwukrotnie większa, aniżeli standardowych elementów, a do tego posiadały one dodatkowo napawaną warstwę po spodniej stronie szpica, a więc w miejscu najbardziej narażonym na zużycie.

Standardowe dłuta zużyły się o nieco ponad 10 proc. na długość oraz aż o 30 proc. na grubość, przez co są bardzo podatne na pękanie fot. Tomasz Kuchta
Standardowe dłuta zużyły się o nieco ponad 10 proc. na długość oraz aż o 30 proc. na grubość, przez co są bardzo podatne na pękanie fot. Tomasz Kuchta

Zacznijmy od tego, że naszym zdaniem oba typy elementów roboczych dobrze poradziły sobie z trudami testu i dotrwały do dnia dzisiejszego niemal w komplecie.

Niemal, gdyż dwa standardowe dłuta pękły – pierwsze z nich po ok. 100 ha, a drugie po 120 ha.  Pozostałe trzy wciąż sprawiają na tyle niezłe wrażenie, że w naszej opinii powinny przepracować jeszcze jakieś 20-30 ha, a po tym czasie niezbędna będzie ich wymiana.

Warto w tym miejscu zaznaczyć także, że budowa standardowej redlicy, w której już od samego początku łeb śruby mocującej licuje z dłutem powoduje, że wraz ze ścieraniem się dłuta, ściera się także jej łeb, co w konsekwencji może doprowadzić do osłabienia mocowania dłuta, a finalnie do jego odpadnięcia w czasie pracy.

W czasie naszego testu dwa standardowe dłuta uległy pęknięciu fot. Tomasz Kuchta
W czasie naszego testu dwa standardowe dłuta uległy pęknięciu fot. Tomasz Kuchta

Takiego problemu nie ma w przypadku elementu wzmacnianego, gdyż tam łeb śruby jest schowany kilka mm poniżej warstwy ścieralnej dłuta i do tej pory jest on wciąż nietknięty.

Redlice wzmacniane w czasie naszego testu zużyły się w odczuwalnie mniejszym stopniu, aniżeli te standardowe i w naszych warunkach jeszcze przez dłuższy czas nie będą wymagały wymiany.

Wnioski końcowe

Wyjściowa cena dłut wzmacnianych jest niespełna 3,5 krotnie wyższa, aniżeli elementów standardowych. To dużo, jednak w zamian otrzymujemy szpice zdecydowanie bardziej długowieczne. O ile dokładnie? O tym postaramy się poinformować Was za jakiś czas, gdyż w dalszym ciągu będziemy kontynuować nasze obserwacje.

  początek testu

po 120 ha

Rodzaj nakładki standardowa wzmocniona standardowa wzmocniona
Długość całkowita [cm] 29,5 31 26 28,5
Grubość na wysokości 4 cm [mm] 12 23 9 21
Grubość w połowie wysokości [mm] 12 20 9 17,5
Szerokość na wysokości 4 cm [mm] 80 59 78 56
Cena [zł netto za szt.] 34 118 34 118

Z pewnością dłutami wzmacnianymi powinni zainteresować się rolnicy gospodarujący na glebach zakamienionych – w przeciwnym wypadku konieczność częstego wymieniania zużytych elementów roboczych może mocno ograniczać wydajność pracy.

Wzmacniany szpic wciąż posiada z tyłu spory obszar warstwy napawanej, przez co jego żywotność jest dodatkowo wydłużona fot. Tomasz Kuchta
Wzmacniany szpic wciąż posiada z tyłu spory obszar warstwy napawanej, przez co jego żywotność jest dodatkowo wydłużona fot. Tomasz Kuchta

Jeśli jednak maszyna będzie pracować mniej intensywnie, a w dodatku na niewymagających glebach, wówczas można także rozważyć zakup standardowych dłut. Są sporo tańsze, a ich ewentualna wymiana jest bardzo prosta, gdyż mocowane są tylko na jedną śrubę.

Mając jednak swoje obecne doświadczenia, przy konfigurowaniu nowej maszyny, lub przy wymianie wszystkich elementów roboczych postawilibyśmy na dłuta wzmacniane, które w naszych warunkach powinny spokojnie przepracować kolejne 100 ha.

A jakie są Wasze doświadczenia ze wzmacnianymi elementami roboczymi? Stosujecie je u siebie, czy stawiacie na elementy standardowe? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!