Nasze wiosenne wizyty w gospodarstwach i temat rolnictwa precyzyjnego dotyczyły głównie siewu punktowego kukurydzy. Jak się bowiem wydaje, w tym miejscu (siewie punktowym kukurydzy, słonecznika, buraka cukrowego itp.) ciągle jest dużo miejsca na rozwiązania, które pozwalają uzyskać realne oszczędności i zoptymalizować plony.

 

Dzięki precyzji można zaoszczędzić

Badania gleby i utworzone na ich podstawie (w tym również map satelitarnych czy map plonowania z kombajnów) mapy nawożenia, dalej aplikacja nawozów w dawkach skorelowanych z zasobnością gleby, precyzyjne umieszczenie nasion w glebie co do centymetra, w tym również ze zmienną obsadą zależną od fragmentu pola – to już żadne teorie naukowe, a praktyka zaprezentowana nam przez jednego z farmerów, który skrupulatnie wylicza nakłady na hektar i zestawia to z zakupami sprzętu pracującego w oparciu o najnowsze technologie.

Innym przykładem jest zupełnie nowy system wysiewu Pudama wprowadzany właśnie do siewników Kvernelanda. Tu precyzja siewu nie idzie już tylko w dokładne odłożenie nasion, ale też punktowe umieszczenie granul nawozu w konkretne miejsce pod nasionem. Efekty wydają się być obiecujące.

Niezbędne solidne wsparcie posprzedażowe

Czy to są drogie technologie? Tak. Przynajmniej takie wnioski nasuwają się porównując ceny innowacyjnych rozwiązań do sprzętu konwencjonalnego. Ośmiorzędowy siewnik renomowanej firmy wyposażony w topowe rozwiązania to koszt rzędu 300-400 tys. zł. A to przecież nie koniec, bo to tylko sam siewnik. Oczywiście czy sprzęt jest drogi, to weryfikuje efekt końcowy, ale o tym dalej. 

Z naszych rozmów z rolnikami jasno wynikają bariery w zaopatrywaniu się w takie technologie. To oczywiście wspomniane wysokie koszty zakupu, ale też obawy o to „czy sobie z tym poradzę”. A nie da się też ukryć, że wśród sprzedawców maszyn nie ma też zbyt wielu dobrych doradców, którzy potrafią przekonać do najnowszych rozwiązań i odpowiedzieć na szczegółowe pytania i co ważne udzielić wsparcia w razie potrzeby, a ta wiadomo pojawia zazwyczaj wtedy, gdy sprzęt pracuje i jest potrzebna pomocy „tu i teraz”. 

Każdy sobie rzepkę skrobie

Świat jest wielobarwny, świat maszyn - zdecydowanie mniej, ale jednak. Różni producenci oferują swoje rozwiązania, a receptą na integrację maszyn ma być dzisiaj przede wszystkim "jednobrandowość", czyli zachęcenie klientów do zakupu sprzętu jednej marki. Coraz więcej koncernów staje się tzw. full-linerami, czyli przedsiębiorstwami oferującymi szeroki pakiet maszyn - w jednej rodzinie wszystko ma pasować.

Rynek pokazuje jednak, że niekoniecznie taka droga jest słuszna. Są bowiem specjaliści od maszyn zielonkowych, od siewu, rozsiewania nawozów, czy uprawy. Idąc w kierunku rolnictwa precyzyjnego - są firmy, które mają świetne programy do zarządzania gospodarstwem, flotą maszyn czy tworzeniem i analizą map glebowych.

I tu pojawia się problem - jak to wszystko ma współgrać? Przykładowo: ciągnik marki "A" z siewnikiem marki "B", a wszystko ma być zarządzane programem "C". 

Jednakowy, prosty system dla każdego

To często bariera nie do przeskoczenia. Trudno bowiem wymagać żeby rolnik, posiadacz np. kilkudziesięciohektarowego gospodarstwa - oprócz tego że  jest: zarządcą, agronomem, finansistą, hodowcą, mechanikiem - był jeszcze informatykiem. Nasze wiosenne doświadczenia z gospodarstw pokazują, że zgranie systemów różnych marek jest możliwe, ale nie takie proste i przeciętny zjadacz chleba będzie miał z tym ciężko. 

Z punktu widzenia użytkownika-rolnika - najlepiej gdyby wszystkie tego typu urządzenia działały w jednym systemie, coś czym jest np. Android lub IOS dla telefonów komórkowych. Taka myśl nie jest w branży czczym wymysłem. Świetnym przykładem jest przecież system Isobus, który choć wciąż czasem z niewielkimi niedomaganiami - działa i integruje sprzęt różnych producentów. Wydaje się, że na tym rozwiązaniu każdy korzysta.

Drogi sprzęt? Można zacząć od korzystania z usług

Chcą czerpać z korzyści jakie dają nowoczesne, precyzyjne technologie nie trzeba od razu wydawać setek tysięcy złotych i mieć wszystko na własność. Warto zainteresować się po prostu usługami oferowanymi przez profesjonalne firmy. Nie ma ich jeszcze dużo, ale jednak przybywa, a z pozoru droższa usługa – wykonana bardziej kompleksowo i z wykorzystaniem najnowszych rozwiązań – może w efekcie końcowym okazać się znacznie tańsza niż podejście tradycyjne.

Nie mniej jednak rolnictwo precyzyjne i szersze podejście w postaci Rolnictwa 4.0 to coś, co po prostu musi być wdrażane ze względu na opłacalność produkcji, wymogi środowiskowe czy organizację i zarządzanie produkcją. Zauważa to resort rolnictwa przygotowując dedykowane ku temu wsparcie.

Rolnictwo 4.0 - przewidziane dotacje

 

Jest już roboczy projekt rozporządzenia „w sprawie szczegółowego przeznaczenia, warunków i trybu udzielania wsparcia w zakresie Rolnictwa 4.0 w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności”. Projekt przewiduje dofinansowanie do zakupu rozwiązań w ramach Rolnictwa 4.0: maszyn, sprzętu lub oprogramowania, ich montażu i instalacji.

Dofinansowanie może sięgnąć nawet 80 proc. kosztów inwestycji, do limitu 200 tys. zł. Jak to wszystko wyjdzie w praktyce? Cóż, żeby to ocenić przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Ogólny kierunek wydaje się być słuszny.