Takich maszyn jest w Polsce sporo. Niektóre z nich skrywają ciekawe części. Czasem są to elementy z przedwojennych pojazdów, które w momencie aplikacji do pojazdu nie miały większej wartości, a teraz są cennym elementem przy odbudowie jakiegoś cacka.

Wysłużona maszyna z ogłoszenia też skrywała pewną tajemnicę. Otóż „papaj”, jak często określa się traktorki wykonane przez użytkownika w szopie, jeździł dzięki silnikowi S-313, którego kilka prototypów zbudowano pod koniec lat 50. i na początku lat 60. W tym czasie Ursus pracował nad większymi ciągnikami własnej konstrukcji wyposażonymi w jednostki trzy- i czterocylindrowe.

Większy od Ursusa C-325

Wstępem do nowoczesności na polskich polach było wprowadzenie na rynek Ursusa C-325. Ciągnika stworzonego od podstaw przez polskich inżynierów, który znacznie lepiej radził sobie na polu od przestarzałego C-45/C-451.

Równolegle z projektowaniem nowego ciągnika w Ursusie pracowano nad gamą nowych silników. Do modelu C-325 stworzono jednostkę typu C-312, a na bazie tej konstrukcji powstały również silniki C-313 (trzy cylindry, 36 – 42 KM) oraz C-314 (cztery cylindry, 56 KM). Grupa inżynierów pod wodzą Czesława Sławskiego chciała ulokować nowe napędy w ciągnikach Ursus C 336, C342 i C 356, podobnych stylistycznie do małego C-325, którego seryjną produkcję rozpoczęto w 1960 r.

Gdy prototypy testowano zespół inżynierów zajął się tworzeniem wersji czteronapędowej oraz motoru wyposażonego w sześć cylindrów. Zatem prace nad nową rodziną traktorów były już mocno zaawansowane.

Rozwiń swoje gospodarstwo dzięki kredytowi dla rolników!

Nie będzie Ursusów, będą Zetory

I gdy już wszyscy myśleli, że sprawy idą w dobrą stronę, przyszła decyzja z góry, że nowe, większe ciągniki będą produkowane we współpracy z Czechosłowacją na bazie tamtejszych Zetorów. Nie trzeba nawet wspominać jakie miny mieli inżynierowie z Ursusa słysząc taką decyzję. Szerzej sprawą zajmiemy się w naszej serii artykułów na temat historii Ursusa.

Nie wiadomo ile dokładnie wykonano prototypowych silników serii C-313. Jeden z fabrycznych traktorów wyposażonych w ten napęd, Ursus C-342, znajduje się w Narodowym Muzeum Rolnictwa w Szreniawie.

Nie wiemy też zbyt dużo o ciągniku z ogłoszenia. Zapewne ktoś dysponujący Zetorem 25 z zatartym silnikiem kupił od kogoś (lub od fabryki) prototypowy motor i zamontował go do swojego ciągnika. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że silnik nigdy nie był zamontowany w traktorze w fabryce, a był jedynie testowany na stacjonarnym stanowisku.

Prototypowy silnik trafił do muzeum

Co się stało z takim skarbem? Na szczęście pojazd trafił w dobre ręce, czyli do Wojciecha Burego, właściciela fabryki maszyn rolniczych oraz Muzeum Motoryzacji w Nieborowie.

Motor został już uruchomiony. Działa bez zarzutu. Być może po odpowiednim serwisie zostanie wystawiony do oglądania w muzeum, na razie nie ma planów co do przyszłości pojazdu, najważniejsze, że jest w dobrych rękach.

- Uczciłem święto konstytucji ratując przed hutą unikatowy, prototypowy silnik S 313 wyprodukowany przez zakłady Ursus w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Później projekt zarzucono, bo towarzysze z PZPR postanowili, że będziemy w Ursusie produkować czeskiego Zetora 4011 – pochwalił się Wojciech Bury prezentując powyższy film z pracującym silnikiem S-313.

Ciekawe ile ciekawostek kryją używane na polach lub schowane w stodołach „papaje”?