Technologia strip-till została wdrożona w gospodarstwie Pietrzaków w Niedrzwicy k. Lublina w 2015 r., ale system uprawy bezorkowej funkcjonuje już od 9 lat. - Po pierwsze, jestem zdecydowanym przeciwnikiem orki i uważam ją za zabieg bezsensowny - mówi Paweł Pietrzak. - Po drugie, liczy się tempo pracy. Można zredukować liczbę przejazdów, a tym samym czas spędzony na polu, co jest szczególnie uciążliwe dla tych, którzy jednocześnie prowadzą produkcję zwierzęcą i jeśli nie ma komu ich zastąpić, mają czas na pracę w polu od porannych do popołudniowych obrządków. Tak właśnie było u nas, gdzie prowadzony jest chów trzody chlewnej. Nie potrzeba orać, talerzować czy w inny sposób doprawiać gleby, tylko wjeżdża się raz i gotowe - jest dużo szybciej.
Na powierzchni ok. 60 ha ziemi klas od 3 do 5 prowadzone są uprawy takich roślin, jak rzepak ozimy, jęczmień ozimy i jary, pszenica, kukurydza i buraki cukrowe. Pierwszą maszyną wykorzystywaną w technologii bezorkowej był stary, polski kultywator ze sztywnymi łapami pracujący na głębokości ponad 20 cm i szerokości 2,2. Od 6 lat wykorzystywany jest natomiast 3-belkowy kultywator Top firmy Mandam, w którym system montażu elementów roboczych pozwala na dopasowanie narzędzia do głębokiego spulchniania lub płytkiej pracy z podcinaczami przy mieszaniu resztek pożniwnych. Do siewu zbóż służył i służy do tej pory siewnik Amazone RP-AD 302 z pojedynczymi redlicami t alerzowymi.
WDROŻYĆ WŁASNE IDEE
Maszyna do uprawy pasowej powstała w 2015 r. z myślą o zasiewach rzepaku, kukurydzy i buraków cukrowych. Na rynku był dostępny taki sprzęt, ale - jak twierdzi Paweł Pietrzak - nie do końca spełniał on jego oczekiwania, a przede wszystkim jego ceny były "zaporowe".
Pomysł na własną konstrukcję powstał po przeczytaniu artykułu o sprzęcie wykonanym przez jednego rolników z Zamojszczyzny (Wiesława Gryna), analizach sprzętu pracującego w USA, gdzie ta technologia jest wykorzystywana od lat i własnych wnioskach po lekturach, dogłębnej analizie procesów zachodzących w glebie. - Orka wydawała się coraz bardziej absurdalna. Flora i fauna glebowa potrafi wykonać lepszą robotę niż pług - mówi rolnik.
SKONSTRUOWANE OD PODSTAW
Bazą do budowy maszyny do uprawy pasowej miała być rama ze starego kultywatora, ale po kilku próbach przeróbek rolnik-konstruktor zrezygnował z tego pomysłu, m.in. z powodu zastosowania w nim sztywnych łap i postanowił wykonać maszynę od podstaw we własnym zakresie.
Prawie wszystkie elementy składowe zostały wykonane na obrabiarkach numerycznych CNC i wycinane plazmowo i laserowo. Takie usługi rolnik zlecił profesjonalnym firmom, jednak sam projekt poszczególnych części wykonał sam. Pierwsze szkice powstały na kartce papieru, ale dalsze rysunki i wyliczenia były realizowane na komputerze. Jak mówi Paweł Pietrzak, ze względu na zainteresowania konstruktorskie, takie rzeczy potrafi wykonać na własne potrzeby - od lat majsterkuje i tworzy różnego rodzaju narzędzia. "Od zera" zaprojektowane były m.in. piasty czy gwiazdy rozgarniające. Sam materiał na gwiazdy kosztował ok. 1 tys. zł, bo była to blacha z utwardzanej stali hardox 600. - Wzorowałem się na elementach niektórych producentów, wiedziałem np. jaka ma być średnica gwiazd, ale tak naprawdę ostateczne dopracowanie projektu należało do mnie. Przykładowo piasty gwiazd są tak zaprojektowane, że można je ustawiać w różnych odległościach od siebie, a dodatkowo w dwóch płaszczyznach. Wszystko wyliczałem i dopasowywałem do materiałów, których mogłem użyć - mówi konstruktor. Nawet piasty krojów talerzowych, które zostały dobrane z jednego z pługów, zostały przerobione tak, aby oś był umocowana do podpór po obydwu stronach krojów.
Zlecenie wycięcia elementów na profesjonalnym sprzęcie dało oszczędność czasu, ale przede wszystkim precyzję i powtarzalność obróbki poszczególnych części. Po wycięciu elementów Pietrzak samodzielnie wszystko pospawał, tworząc ramę, wsporniki i elementy sekcji, na których zostały umieszczone łapy zębów uprawiających pasy gleby. Pełnią one jednocześnie rolę redlic wysiewających nawóz, który jest aplikowany na głębokość pracy dłut. Jak mówi rolnik, zęby zostały przygotowane tak, żeby nawóz można było podawać na dwóch głębokościach, ale rozwiązanie nie zostało wdrożone ze względu na posiadany ciągnik bez TUZ, a tym samym brak możliwości umieszczenia na nim dodatkowego zasobnika na nawóz.
W stalowych elementach nawiercił też otwory dla śrub i sworzni. Sprężyny dociskowe dla sekcji łap zostały dobrane również według własnych obliczeń - na jedną sekcję jest to ok. 350 kg. Sprężyny nie tylko gwarantują odpowiedni docisk i zagłębianie się zębów, ale też zabezpieczają je przed kamieniami. Do tego doszedł trzypunktowy układ zawieszenia, na który zaczepiony został siewnik punktowy Kuhn Planter, będący w posiadaniu gospodarstwa. W siewniku nie było potrzeby dokonywania żadnych modyfikacji. Wszystko zostało polakierowane - również we własnym zakresie. Tu z pomocą przyszedł zwykły pistolet do malowania i kompresor. Całe narzędzie uprawowe waży około tony.
Nawóz do łap jest podawany ze skrzyni siewnika do poplonów, umieszczonego w przedniej części maszyny. To rozwiązanie tymczasowe ze względu na fakt, że gospodarstwo na razie nie dysponuje ciągnikiem z przednim TUZ. Docelowym rozwiązaniem miał być pojemny zbiornik zaczepiany z przodu traktora, gdyż obecny mieści zaledwie ok. 120 kg nawozu, więc trzeba go często uzupełniać - średnio co pół hektara, co jest sporym ograniczeniem w wydajności pracy.
Materiały użyte do budowy maszyny uprawowej kosztowały około 15 tys. zł. - Nie liczę tutaj pracy własnej. Teraz byłoby drożej, chociażby ze względu n a podwyżki cen stali.
ZBOŻA PASOWO?
Jak mówi rolnik-konstruktor, był jeszcze pomysł do przystosowania maszyny do siewu zbóż. To tylko wymagałoby przystosowania sekcji siewnych, a konkretnie zagęszczenia ich do 9 sztuk na 3 m szerokości. Wtedy wychodzą odstępy co ok. 30 cm. Łapa wysiewająca umieszczałaby nasiona w pasie ok. 12 cm, a między pasami byłaby przerwa 18 cm. - Taki był zamysł. Eksperymenty w takim siewie prowadziliśmy już na siewniku Amazone, gdzie pracowały dwie sekcje, a kolejne dwie były wyłączane, czyli był pas zasiany 10 cm i 20 cm przerwy.
Jak przekonuje rolnik, w porównaniu do tradycyjnego siewu w takim eksperymencie plon nie odbiegał od normy, a zużywana była mniejsza ilość materiału siewnego, łan był lepiej przewietrzony i była mniejsza presja chorób grzybowych. Rośliny charakteryzowały się też lepszą odpornością na wyleganie. - Trzeba jednak uważać na zachwaszczenie wtórne ze względu na zwiększone prześwity szczególnie przy odmianach, które mają bardziej stojące liście flagowe i podflagowe. W odmianach z szerokim i wykładającym się liściem flagowym takiego problemu nie powinno być. Trzeba trafić w dobry moment z herbicydami, aby nie robić poprawki zabiegu. To samo dzieje się z rzepakiem wysiewanym w szerokie rzędy - wyjaśnia Pietrzak.
JEST KOLEJNY PROJEKT
Na pytanie, co było największym problemem w wykonaniu maszyny, rolnik odpowiada jednoznacznie: projekt. - Każdy, kto konstruuje własną maszynę i chce to zrobić konkretnie, wie, że wymaga to pracy, przeróbek i wielu testów. Człowiek wtedy się niecierpliwi. Trzeba się tego nauczyć i mieć żelazną cierpliwość - mówi Pietrzak. Po efekcie pracy widać, że nasz rozmówca nie poddał się, mało tego - ma już w planach kolejny projekt maszyny, a obecna została niedawno sprzedana. Nauczony doświadczeniem w nowej maszynie zamierza zmienić kilka rzeczy. Jedną z nich jest niezależna praca zębów uprawowo-siewnych (nawozowych) i kółek dogniatających. - Kółka nie będą sprzężone bezpośrednio z łapami, aby nie podnosiły się wraz nimi, kiedy natrafią na kamień, ale będą pracowały osobno, cały czas dogniatając glebę - mówi konstruktor. Inna modyfikacja będzie polegała na dodaniu za łapami talerzy, które zagarną i wyrównają rozchyloną glebę przed kółkami dociskającymi. Owe kółka również będą nieco zmienione. Palce umieszczone na okręgu będą z obydwu stron zamknięte obręczami, gdyż w obecnym rozwiązaniu zdarza się nawijanie na nie słomy czy innych resztek roślinnych.
Przygotowany został już przedni zbiornik na nawóz (skrzynia z rozsiewacza nawozów) z dmuchawą napędzaną hydraulicznie (Accord). Skrzynię nawozową będzie można rozdzielić, aby aplikować jednocześnie dwa nawozy. Jeden wentylator będzie podawał dwa rodzaje granulatów dwoma kanałami. Druga opcja zakłada podawanie jednego nawozu ze zbiornika przedniego, a drugiego ze zbiornika poplonowego, takiego jak jest umieszczony obecnie. Nawozy będzie można zatem aplikować na dwóch różnych głębokościach.
Komentarze