Włoskie ciągniki podbiły Kubę. Zobacz archiwalne zdjęcia

Wydarzenie jest częścią Festiwalu Archivissima i w tym wypadku potrwa do potrwa do 28 lipca. W weekend od 8 do 11 czerwca odbył się festiwal i noc archiwów w kilkuset placówkach muzealnych we Włoszech. Motywem przewodnim była podróż. W zabawę zaangażowali się także archiwiści SDF Group. 

Same Ariete jako traktor światowiec

Koncern SDF w swojej wystawie specjalnej skoncentrował się na traktorze Same Ariete produkowanym na przełomie lat 60. i 70. XX w. Dla włoskiej marki był to pojazd przełomowy jeśli chodzi o zaistnienie poza rynkiem włoskim. Ciągnik sprzedawano na całym świecie, od Rosji, gdzie powędrowała zaledwie jedna sztuka, przez Australię, Kolumbię do wielu państw Afryki i Azji.

W sumie w latach 1964 – 73 wyprodukowano ponad 7,7 tys. traktorów Same, z czego mnóstwo wyeksportowano, a głównym importerem tych pojazdów okazała się zamknięta i odizolowana Kuba. 

W ciągu kilku lat „na wyspie jak wulkan gorącej” sprzedano dokładnie 2 503 szt. Same Ariete. Wystawa jest hołdem złożonym historii rozwoju rolnictwa na Kubie i w Ameryce Środkowej. Pokazuje fotografie z epoki, ulotki, katalogi, rysunki techniczne i materiały audiowizualne, których bohaterem jest ikona włoskiej mechanizacji rolnictwa lat 60.

Na wystawie można zobaczyć fotografie z epoki, ulotki, katalogi, rysunki techniczne i materiały audiowizualne, których bohaterem jest ikona włoskiej mechanizacji rolnictwa lat 60., fot. SDF Group
Na wystawie można zobaczyć fotografie z epoki, ulotki, katalogi, rysunki techniczne i materiały audiowizualne, których bohaterem jest ikona włoskiej mechanizacji rolnictwa lat 60., fot. SDF Group
Inicjatywa grupy SDF umożliwi każdemu kto odwiedzi muzeum odkrycie niezwykłej kariery ciągnika z serii Ariete na rynkach na całym świecie. Pokazane będą także materiały z innych krajów niż Kuba, np. z Azji, Afryki, począwszy od połowy lat 60.

Oczywiście najwięcej miejsca archiwiści SDF przewidzieli na kubański epizod w życiu Same Ariete, a w szczególności dla „Planu Arroz”, który miał na celu znalezienie jak najwięcej miejsc na pola ryżowe na wyspie, a wszystko by kubańczycy mogli zaspokoić swoje potrzeby żywieniowe. Fidel Castro pierwszą wioskę ryżową założył w 1968 r. i liczył, że wkrótce będzie produkował „nie mniej niż pół miliona ton ryżu”. Do tego celu potrzebował traktorów, które zamówiono w Same. Ciągniki eksportowano na karaibską wyspę od 1969 do 1972 r. 

- Ciągnik Ariete został wybrany przez Fidela Castro ze względu na jego parametry techniczne, w tym napęd na cztery koła. Traktory były przeznaczone do pracy na polach ryżowych, do przygotowania gruntu -wyjaśnił włoskiemu dziennikowi Il Giorno Primo Ferrari, szef archiwum historycznego SDF.   

Kuba była objęta sankcjami ze strony USA od 1960 r., ale inne kraje współpracowały z Kubańczykami. Oczywiście najlepiej kwitła współpraca z ZSRR. Polacy też swoje ugrali – do tej pory można spotkać na ulicach Hawany i innych miast Polskie Fiaty 126p zwane tutaj „Polaquito”. Ale oprócz produktów z krajów socjalistycznej szczęśliwości sprowadzano także dobra z innych krajów, m. in. z rządzonych przez lewicowe partie Francji czy Włoch. Stąd na ulicach można także zobaczyć stare Peugeoty, Renaulty, Panhardy czy Fiaty.

Czym charakteryzował się Same Ariete?

Ciągnik napędzany był czterocylindrowym silnikiem własnej konstrukcji typu DA 1154 o pojemności skokowej 4980 cm3 i sporej mocy 85 KM. Ciągnik dysponował przekładnią 8 /4, mógł mieć napęd na cztery koła i był wyposażony w tylny podnośnik i WOM.

Niestety Ariete, ani żadnego innego Same, nigdy oficjalnie nie sprzedawano w PRL.

Nie tylko Same, nie tylko Kuba

Dla Same historia wysyłki Ariete do Kuby to bardzo ciekawy epizod, o którym wspaniale czyta się po latach. Wielu producentów pojazdów ma podobne, ciekawe historie.

Volvo w 1974 r. podpisało umowę na dostarczenie 1 tys. modelu 144 do Korei Płn. Wówczas reżim Kim Ir Sena radził sobie całkiem nieźle. Nawet można powiedzieć, że dzięki pomocy ZSRR byli na wyższym poziomie gospodarczym niż sąsiednia Korea Południowa.

Szwedzi nie mogli przypuszczać, że umowa stanie się pułapką. Skandynawowie w sumie wysłali do Azji produkty o wartości ponad 70 mln dolarów. Oprócz Volvo były to także ciężkie maszyny górnicze i inne dobra. W 1975 r. Szwedzi jako jedne z pierwszych państw zachodnich otworzyli ambasadę w Korei Płn. Jednak przyjaźń nie trwała zbyt długo. Koreańczycy nie płacili za wysyłane produkty. Minęły terminy płatności, wzrosły długi i odsetki.

 Wkrótce stało się jasne, że Korei Północnej nie stać na wszystkie inwestycje zafundowane kilka lat wcześniej. Według szwedzkich urzędów zadłużenie Korei Północnej wobec Szwecji wzrosło na przestrzeni lat do ponad 300 mln dolarów. Szwecja nadal dwa razy w roku wysyła przypomnienia do Pjongjangu, ale Korea Północna jest głucha na ich korespondencję.

Co ciekawe Volvo 144 śmigały po stolicy Korei Płn. przez wiele lat. Wykorzystywano je do obsługi zagranicznych dziennikarzy i dyplomatów. Nawet w tej chwili 50-cio letnie wozy ze Szwecji są widywane na ulicach Pjonjangu, choć nie w takiej liczbie jak 10 czy 20 lat temu.

Włoska firma Same miała więcej szczęścia, bo kubański rachunek został opłacony. Trochę gorzej jest z polami ryżowymi na Kubie. Od 2018 r. plony maleją. Problemem jest brak sprzętu i wzrost kosztów produkcji. Raport lokalnej gazety Granma z lutego 2022 r. mówił, że planowana produkcja ryżu na rok 2022 wyniesie 180 tys. ton, co przy 304 tys. ton osiągniętych w 2018 r. jest liczbą znacznie poniżej oczekiwań. Braki ryżu są łatane poprzez import z Wietnamu oraz Chin.

Wystawa czynna jest do 28 lipca

Wstęp na wystawę jest darmowy, można ją zwiedzać po wcześniejszym umówieniu się do 28 lipca, od poniedziałku do piątku (z wyłączeniem sobót i niedziel), w godzinach od 9:00 do 12:30 oraz od 14:30 do 17:00. Sjesta musi być.