W amerykańskim portalu farm-equipment.com ukazał się ciekawy tekst na ten temat.

Fendt do niedawna w USA był marką niszową, ale zwiększa sprzedaż

Jeszcze dekadę temu osoba ze ścisłego kierownictwa AGCO na Ameryce Północną, sama określała markę Fendt jako niszową w Stanach Zjednoczonych, i w zasadzie miała rację. Obecnie aktualny prezes tego koncernu, Martin Richenhagen wiąże już z nią konkretne plany na tamtejszym terenie. Fendt ma walczyć zdecydowanie i skutecznie z John Deere.

Richenagen wymieniając argumenty "za", wskazuje, że podczas jego 16-letniej kadencji AGCO zainwestowało około 1 mld dolarów w maszyny rolnicze Fendt, m.in. też w nową fabrykę ciągników w Niemczech, która ma zdolności produkcyjne 30 tys. sztuk rocznie.

Zauważa też, przy aktualnym poziomie produkcji na poziomie lekko powyżej 20 tys. ciągników Fendt, rocznie jest pole do dalszej ekspansji, bez dodatkowych ogromnych nakładów finansowych.

Oficjalne pojawienie się, ale przede wszystkim coraz mocniejsza pozycja marki Fendt w Stanach Zjednoczonych jest więc wynikiem wieloletniej i przemyślanej strategii AGCO. Poczynając od 300 mln dolarów inwestycji w 2012 roku we wspomniane już niemieckie zakłady, po podwojenie w latach 2018-2019 liczby dealerów Fendt w Ameryce Północnej. Ten ostatni fakt zdecydowanie może świadczyć o wzroście popularności niemieckiej marki wśród amerykańskich farmerów.

John Deere z obawami?

Tymczasem chociaż przewaga w sprzedaży firmy John Deere nad maszynami Fendt w Stanach jest nadal znacząca i raczej na tę chwilę niezagrożona, to wg raportu Ag Equipment Intelligence z 28 maja 2021 r., amerykański potentat trzyma rękę na pulsie i podejmuje nieoficjalne działania mające utrudniać tym drugim coraz większy wzrost popularności.

I tak anonimowy pracownik John Deere przyznał się, że w przeciągu około 6 miesięcy firma spod znaku „skaczącego jelenia” przyznawała swoim dealerom z tzw. Pasa Kukurydzy (wysoko rozwinięty rolniczo Środkowy Zachód Stanów Zjednoczonych) nieoficjalne wsparcie finansowe, aby zachęcać i czynić korzystną tamtejszych farmerom wymianę używanego ciągnika Fendt na John Deere’a. Kwoty oferowane w przypadku jednej transakcji dochodziły nawet do 25 tys. dolarów.

Kierownik marketingu John Deere, Kevin Juhl, w odpowiedzi na pytanie o nieuczciwe praktyki z ich strony odpowiedział Ag Equipment Intelligence następująco:

– Zachęty od producenta dla dealera są powszechne. Czasami firma John Deere nagradza dealerów na podstawie danych dotyczących sprzedaży. Dealerzy John Deere są niezależnymi firmami, a nagrody są wypłacane bezpośrednio im. Sprzedawcy sami ustalają cenę używanych maszyn, bez ingerencji producenta.

Czy John Deere może się zatem spodziewać poważnego zagrożenia ze strony Fendta na rynku amerykańskim?

Opisane powyżej stosowane przez amerykańskiego potentata być może nie do końca uczciwe praktyki sprzedażowe wskazują, że coś może być na rzeczy – to raz. Samo AGCO chcąc skupić się na promowaniu marki Fendt w Stanach, oprócz ogromnych nakładów inwestycyjnych na nią poczynionych jest w stanie „poświęcić” markę Challenger – to dwa.

Fendt na przełomie ostatnich lat z producenta ciągników stał się marką „full liner” – to trzy. Po czwarte ceny używanego sprzętu Fendt w USA są już na porównywalnym, a czasami nawet wyższym niż maszyn John Deere, co ewidentnie świadczy o wysokim zaufaniu farmerów amerykańskich do tych pierwszych.

A po piąte i ostatnie, jaki będzie rozwój sytuacji czas pokaże.