Indie dysponują „tylko” 140 mln ha ziemi uprawnej. Ten ogromny potencjał władze kraju postanowiły w końcu wykorzystać w dużo większym stopniu i zacząć modernizować swój sektor rolny. Zaplanowana polityka rządu ma na celu namacalne zwiększenie dochodów rolników w ciągu trzech lat – 60 proc z około 1,3 mld obywateli tego ogromnego kraju mieszka na obszarach wiejskich. Plan rządowy przewiduje także podwojenie wartości eksportu indyjskich produktów rolnych z 30 do 60 mld dolarów amerykańskich do 2022.

W realizacji tych ambitnych planów i założeń mają pomóc gruntowna mechanizacja gospodarstw, a żeby to było możliwe rolnicy indyjscy mają uzyskać wsparcie finansowe na zakup nowych ciągników i maszyn.

Kolejnym czynnikiem intensyfikacji rolnictwa hinduskiego ma być odpowiednia gospodarka wodna, wspierania systemami nawadniania i gromadzenia jej zapasów. Jest to o tyle istotne, że w połowie państwa ze względu na wiatry monsunowe jest nadmiar wody a w pozostałej części panuje susza.

A jakie ciągniki sprzedają się w Indiach?

Dla nas Europejczyków w zdecydowanej większości przypadków będzie to kompletna egzotyka podobnie zresztą jak ten intrygujący kraj.

O ciągnikach Farmtrac (w Indiach ten sam koncern sprzedaje również maszyny pod nazwą Powertrac), Mahindra czy Solis (tam Sonalika) zapewne wielu z Was słyszało. Wyobraźcie sobie, że to tylko początek, a dalej robi się tylko ciekawiej…

Pozostali producenci z kraju nad Oceanem Indyjskim to: TAFE, Trakstar, Eicher (traktory pod taką nazwą były jeszcze 2-3 dekady temu produkowane w Bawarii na licencji m.in. MF), Force, Swaraj, Standard, Gujarat Captain, Indo Farm, Preet, Kartar, ACE, Agri King, SAS Motors (Angad), Atmak (Crossword Agro Industries), Farmer Tractor oraz VST. Uffff..., chociaż i tak pewnie nie udało mi się wymienić wszystkich hinduskich manufaktur robiących traktory.

To co natomiast można napisać i dużo się nie pomylić to to, że wiele z tych konstrukcji bazuje na zagranicznych – często bardzo wiekowych – licencjach. Swojego czasu u schyłku Ursusa warszawskiego dokumentacja C-330 została sprzedana Hindusom, którzy później sprzedawali nam ten sprzęt jako Escort 335. I nadmienić należy też, że globalne koncerny tak przepastnego rynku też oczywiście nie odpuszczają.

Istotną informacją jest także to, że indyjskie pojedyncze firmy produkują ciągniki pod różnymi nazwami. I tak przykładowo TAFE to TAFE (a jakże!), Massey Ferguson, Eicher i IMT. Podejrzewam, że ciężko byłoby znaleźć osobę, która by ten indyjski węzeł gordyjsko-ciągnikowy rozsupłała! Ot taka jedyna w swoim rodzaju „Premiership” hinduskich klubów polo na traktorach. Obejrzyjcie sobie te cudeńka w naszej galerii.