Każdy kto był w Meksyku wie, że rolnictwo to bardzo ważny segment tamtejszego stylu życia i kultury. Można powiedzieć, że to kraj rolniczy, choć nie do końca widać to w statystykach. Po prostu gospodarstwa są podzielone na wielkie rancza, które eksportują swoje produkty oraz na mnóstwo małych, niewielkich farm, które produkują dla siebie lub na lokalny rynek.
Mimo bardzo dużej liczby gospodarstw udział rolnictwa w meksykańskim PKB wynosi mniej niż 4 proc. Z drugiej zaś strony na wsi pracuje ok. 10 proc. ludności, a według danych Banku Światowego ok. 13 proc. gruntów jest wykorzystywanych rolniczo. Najważniejsze uprawy to: trzcina cukrowa, kukurydza, banan, sorgo, pomarańcza, pszenica, pomidor, cytryna, kawa, zielone chili i mango.
Nie będziemy w tym krótkim artykule zgłębiać historii meksykańskiego rolnictwa, bo jest naprawdę głęboka, ciekawa i jest gotowym tematem na pracę magisterską. W każdym razie tradycje rolnicze kraju są ogromne, wystarczy wspomnieć o Mezoameryce i pierwszych uprawach Olmeków, Majów i Azteków, o hacjendach (wielkich posiadłościach ziemskich) i ich rozpadzie po Rewolucji Meksykańskiej w latach 20. XX w., a także o zmianach jakie przywieźli Hiszpanie w XVI w., polityce Ejido sprzyjającej powstawaniu małych rodzinnych gospodarstw w XX w., budowaniu systemów irygacyjnych, przeprowadzonej wspólnie z USA zielonej rewolucji z drugiej połowy XX w. i uprawie nowych gatunków roślin oraz faworyzowaniu wielkich gospodarstw w ostatnich 30 latach. Wszystkie te wydarzenia mają wpływ na dzisiejsze rolnictwo Meksyku.
Wielcy eksporterzy i mali wciąż nienowocześni
Jak już wcześniej wspomnieliśmy meksykańskie gospodarstwa dzielą się na takie, które dają życie okolicznej ludności oraz duże plantacje. Farmy, które dają życie to oczywiście tysiące drobnych producentów, którzy wykorzystują pole jako podstawowe źródło dochodu i dzięki temu uzupełniają własną spiżarnie. Rolnicy tego typu zazwyczaj nie dysponują nowoczesną technologią, a symbolem ich gospodarstw są małe ciągniki o mocy 15 – 50 KM i konstrukcji pamiętającej lata 60 XX w.

Jeśli chodzi o hodowlę zwierząt to stanowi ona 30 proc. produkcji rolnej. Najważniejsze owoce części zwierzęcej to oczywiście mleko, drób, jaja i wołowina. Niestety mimo sporego pogłowia Meksyk nie jest samowystarczalny w produkcji mięsa czy ryb i musi importować braki ze Stanów Zjednoczonych.
Meksykańskie maszyny nie są meksykańskie
W przypadku maszyn mamy do czynienia z całkiem sporą produkcją miejscową i eksportem produktów do innych krajów. Niestety nie są to maszyny rodzimych marek. W latach 60. na skutek Programa de Industrialización Fronteriza (program uprzemysłowienia granic) zaczęły powstawać montownie i fabryki z różnych dziedzin przemysłu. Znaczenie i liczba takich zakładów wzrosła najpierw w latach 80. po liberalizacji przepisów, a potem w 1994 r. po wejściu Meksyku w struktury NAFTA.

W czerwcu br. amerykańska firma poinformowała, że przeniesie produkcję kabin z fabryki w Waterloo, w stanie Iowa, do Meksyku. Wszystko z powodu trudnego rynku pracowników w Stanach Zjednoczonych. Przeniesienie produkcji kabin z zakładu montażu ciągników i kabin do fabryki komponentów w Ramos koło Saltillo w Meksyku ma zakończyć się do 2024 r. i obejmie około 250 pracowników.
Kolejny zakład z logotypem z zielono żółtym jelonkiem nad wejściem istnieje od lat 50. w miejscowości San Pedro. Produkuje się tam maszyny uprawowe, siewniki, pługi, koparko-ładowarki i minikoparki. 11 listopada br. zapowiedziano inwestycję wartą 55 mln dol., która ma na celu rozbudowę fabryki o dwie nowe linie produkcyjne maszyn dla sektora rolnego i budowlanego, przy okazji powstanie 400 miejsc pracy.
Kiedyś Ford, teraz New Holland
W październiku 2014 r. zakład produkcyjny CNH Industrial w Querétaro obchodził 50. rocznicę swojej działalności w Meksyku. Pierwotnie fabryka działała pod szyldem Forda i produkowała jeden model ciągnika.

Zawsze modne klasyki Masseya Fergusona
Querétaro gości także koncern AGCO. Tutaj znajduje się zmodernizowana w 2018 r. fabryka, a główną marką koncernu w Meksyku jest Massey Ferguson. W zakładzie działającym na tym terenie od lat 90. produkowane są ciągniki z serii classic o mocach 35 – 105 KM. Są to maszyny przypominające modele z lat 80. i 90. – podobne do tych produkowanych w Pakistanie, Turcji czy Iranie. Co ciekawe w ofercie nadal znajduje się archaiczny, pamiętający początek lat 60. model MF 35X, co pokazuje na jakim poziomie są niektóre gospodarstwa w Meksyku.

Włoski McCormick i inni
Kolejną fabryką jest McCormick Tractores de México w mieście Silao istniejąca od 2003 r. Zakład należący do włoskiego koncernu Argo Tractors produkuje nie tylko traktory, ale także prasy i kosiarki. Produkty Argo Tractors z Silao są sprzedawane w całej Ameryce Łacińskiej, niektóre także pod marką Landini.

Amerykanie trzymają się mocno
Rynek jest zdominowany przez firmy John Deere i AGCO (marki Massey Ferguson, Valtra, Fendt, Hesston), które dzierżą 60 proc. rynku. Oprócz marek z rodzimych fabryk na rynku meksykańskim znaleźć możemy mnóstwo innych firm. Ostatnio na rynku mocno rozpycha się hinduska Mahindra. Z tego samego kraju obecne na rynku są także Escorts/Farmtrac, TAFE (oferująca modele bazujące na Massey Fergusonie, a także własne konstrukcje pod markami TAFE i Eicher). Z innych marek wyróżnić można Kioti, Kubotę i Claasa.
Ogólnie import maszyn rolniczych ze Stanów Zjednoczonych wynosi aż 69 proc. Na dalszych miejscach są Włochy (5 proc.), Indie (4 proc.), Niemcy (3 proc.).

Czytaj więcej
Klasyk prosto z fabryki?Według danych Sistema de Estadísticas de Asociaciones (odpowiednika polskiego GUS-u) w 2022 r. oczekuje się, że sprzedane zostanie 12 946 sztuk traktorów, co jest powrotem do czasów sprzed pandemii. Według stanu na lipiec 2022 r., w porównaniu do tego samego miesiąca ubiegłego roku, rynek wzrósł o 19 proc., a do końca tego roku może osiągnąć 23 proc, ponieważ ostatni kwartał jest zazwyczaj najsilniejszy pod względem sprzedaży. Grupo Motomex sprzedająca produkty hinduskiej Mahindry ma nadzieje zakończyć sezon z 55 proc. wzrostem.
John Zetor
Z ciekawostek z rynku meksykańskiego warto wspomnieć o Zetorze, który w latach 60. miał tutaj swoją montownie, którą zamknięto najprawdopodobniej po kilku sezonach.

Co do Ursusa to nie ma żadnych wiarygodnych źródeł, że polska marka sprzedawała w Meksyku swoje produkty. Jedyny meksykański ślad w historii polskiej marki to udział Ursusa w przetargu na dostarczenie elektrycznych autobusów marki Ursus Bus do stolicy tego kraju w 2016 r. Na rynku meksykańskim działa firma Bison produkująca proste brony, pługi, kultywatory, mulczery, przyczepy i inny sprzęt rolniczy. Nic nie wskazuje, żeby kiedyś miała coś wspólnego z polską marką kombajnów.
Komentarze