Seria ciągników Claas Arion 400 debiutowała stosunkowo niedawno, bo w połowie 2014 r. Ma ona dość wszechstronny charakter, dzięki czemu może znaleźć zastosowanie zarówno w średnich, jak i dużych gospodarstwach. W skład całej rodziny wchodzi 6 modeli napędzanych 4-cylindrowymi silnikami o mocy nominalnej od 85 do 135 KM (maksymalnej odpowiednio: 90-140 KM). Masa najsłabszego w rodzinie Ariona 410 wynosi aż 4700 kg, a najmocniejszego Ariona 460, który jest bohaterem tego testu – 5100 kg. Nie są to więc maszyny, które można zaliczyć do lekkich. Czy to wada? W tym przypadku z pewnością nie. Znaczna masa predysponuje ciągniki do prac uprawowych, a inne cechy konstrukcyjne, takie jak np. bardzo mały promień skrętu czy precyzyjna i szybka skrzynia Quadrishift, sprawiają, że mogą się one sprawdzić również w innych typach prac, np. transportowych czy podczas współpracy z ładowaczem czołowym.
Do jakiej grupy należy zaliczyć ciągniki? Na pewno nie do klasy budżetowej. Koszt najsłabszego w rodzinie, 90-konnego modelu Arion 410 w wersji podstawowej wynosi około 200 tys. zł netto. To niemało, ale też w tym przypadku nawet podstawowa wersja oznacza bardzo długą listę wyposażenia. Model, który otrzymaliśmy do testu: Arion 460, czyli najmocniejszy, 140-konny ciągnik w serii, charakteryzował się wieloma dodatkowymi opcjami, w tym fabrycznym ładowaczem czołowym L100. Cena takiego zestawu przekracza 300 tys. zł netto.
ZAAWANSOWANE FUNKCJE PRZENIESIENIA NAPĘDU
Arion 460 to, jak już wspomnieliśmy, najmocniejszy ciągnik w serii napędzany 4-cylindrowym silnikiem FPT o pojemności skokowej 4,5 l, zasilanym układem wtryskowym common rail. Jednostka napędowa generuje 135 KM mocy nominalnej i 140 KM mocy maksymalnej (dostępnej przy transporcie i pracach z WOM), a do oczyszczania spalin użyto systemu SCR i katalizatora DOC.
Warto podkreślić wysoką kulturę pracy silnika i cichą pracę, ale przede wszystkim dobrą elastyczność. To zasługa dość wysokiego momentu obrotowego – 570 Nm – który jest osiągany już przy bardzo niskich obrotach silnika (1200-1600 obr./min). Dzięki temu, mimo że stosowana w ciągniku przekładnia Quadractiv ma tylko 16 biegów (pomijając opcjonalne biegi pełzające), bardzo łatwo dobrać odpowiednie przełożenie do każdego typu pracy. Ponadto skrzynia Quadractiv jest bogatsza, w stosunku do standardowo stosowanej w serii Arion przekładni Quadrshift, o automatykę przełączania biegów. Trzeba jednak przyznać, że nawet bez niej przekładnia może się bardzo podobać. Nie tylko ze względu na szybką i prawie niewyczuwalną zmianę przełożeń pod obciążeniem, ale przede wszystkim z powodu wyjątkowo łatwej obsługi. W centralnej części wielofunkcyjnego dżojstika znajduje się wygodny przełącznik, którego lekkie przesunięcie do przodu lub do tyłu powoduje zmianę jednego z 4 półbiegów na wyższy lub niższy. Natomiast mocniejszy ruch przełącznikiem (czuje się wtedy nieco większy opór) powoduje zmianę grup biegów (są cztery).
Warto jednak dopłacić do przekładni Quadractiv, czyli z automatyką przełączania biegów, która razem z komputerem pokładowym CIS daje wiele wartych docenienia możliwości. Dzięki CIS można wybierać np. między kilkoma trybami automatycznej zmiany przełożeń. W trybie pełnej automatyki biegi zmieniają się przy zróżnicowanych obrotach silnika – zależnie od obciążenia, prędkości jazdy i potrzeb kierowcy lub pozycji pedału gazu. Można też jako priorytet ustawić obroty WOM – wtedy biegi dopasują się tak, aby były zawsze zbliżone do zadanych. Za pomocą CIS można też zaprogramować obroty silnika, przy których ma nastąpić wzrost lub redukcja półbiegów. Przydaje się to np. podczas dojazdu do końca pola. Zdjęcie stopy z gazu powoduje redukcję przełożeń (użytkownik ustala o ile), ciągnik zwalnia i pozwala na spokojne wykonanie uwrocia. Następnie wystarczy zwiększyć prędkość obrotową silnika, by znów został włączony bieg wymagany do uprawy. Dzięki CIS można też np. zaprogramować przełożenie, z którego ciągnik będzie startował zawsze po uruchomieniu. W komputerze pokładowym można też zmieniać czułość pracy przekładni nawrotnej. Warto wspomnieć również o tym, że komputery przekładni i silnika stale się komunikują, dzięki czemu możliwa jest płynniejsza i bardziej „miękka” zmiana przełożeń.
Ariona 460 testowaliśmy m.in. podczas gruberowania ścierniska za pomocą kultywatora o szerokości roboczej 3 m. Z takim wyzwaniem radził sobie bez większego trudu, nie wykazując przy tym wysokiego zużycia paliwa. Dodatkowo sprawdziliśmy ciągnik podczas pracy z ładowaczem czołowym. Do takich zastosowań charakterystyka silnika i wydajność hydrauliki wydają się również bardzo dobrze dobrane. Silnik się nie dławi, a ruchy ładowacza nawet przy małych obrotach silnika są dość szybkie. Warto jeszcze docenić specjalną, nieograniczającą skrętu kół ramę ładowacza. Dzięki niej, ale też m.in. specjalnej wąskiej konstrukcji silnika (przewężona miska olejowa), uzyskano duży kąt skrętu przednich kół i promień zawracania wynoszący tylko 4,9 m.
NICZYM NIEZAKŁÓCONA WIDOCZNOŚĆ
Oprócz układu przekazania napędu, duże uznanie wzbudziła w nas kabina Panoramic. Jej charakterystyczną cechą jest szeroka szyba dachowa połączona z szybą czołową – bez żadnej poprzeczki. To daje bardzo dobrą, niczym niezakłóconą widoczność na ładowacz czołowy – w pełnym zakresie jego pracy. Przy takim rozwiązaniu powstaje pytanie, co w przypadku innych zadań, kiedy nie używa się ładowacza, a przez transparentny dach będzie raziło słońce. Producent rozwiązał ten problem w przemyślany sposób, stosując wysuwany panel. Jest on na tyle solidny i dokładnie zakrywający szybę dachową, że po jego zaciągnięciu sufit na pierwszy rzut oka wygląda tak samo, jak w zwykłej kabinie z pełnym dachem. Dodatkowo z przedniej części panelu można wysunąć tradycyjną roletę na przednią szybę. Patrząc na dużą szybę dachową bez słupka oddzielającego ją szyby przedniej, możemy mieć obawy o bezpieczeństwo pracy: co się stanie z kabiną w razie wywrotki lub zsunięcia ładunku z ładowacza na szklany dach? Producent uspokaja. Kabina spełnia najwyższe normy bezpieczeństwa. Transparentne okno dachowe zostało wykonane z bardzo wytrzymałego poliwęglanu i przeszło odpowiednie testy uderzeniowe. Ponadto z racji, że przeszklona powierzchnia nie stanowi jednego elementu, w razie uszkodzenia np. przedniej szyby nie będzie konieczna wymiana całości, a tylko jednego elementu.
Kolejne elementy, które nam mocno przypadły do gustu, to wspomniany wielofunkcyjny dżojstik umieszczony na podłokietniku oraz wyświetlacz słupkowy CIS. Dżojstik spełnia kilka ważnych funkcji. Najważniejszą jest, oczywiście, zmiana biegów w pełnym zakresie za pomocą przełącznika obsługiwanego jednym palcem. Kolejne przyciski służą do sterowania programowalnymi funkcjami silnika oraz podnośnikiem. Bardzo ważna rzecz to obsługa ładowacza czołowego przez wychylanie dźwigni w kierunkach: przód/tył (opuszczanie/podnoszenie), prawo/lewo (wychylanie góra/dół osprzętu). Dodatkowo trzecia i czwarta funkcja ładowacza są dostępne po naciśnięciu przycisków: F3 i F4. To komfortowe rozwiązanie, gdyż nie ma potrzeby stosowania drugiej dźwigienki obsługującej ładowacz i nie trzeba odrywać ręki od dżojstika. Na początku trudno nam było jednak dokładnie wyczuć dźwignię, na pewno wymaga przyzwyczajenia.
Sporym udogodnieniem dla operatora jest wspomniany już wyświetlacz CIS, który informuje przede wszystkim o aktualnie załączonym biegu i zaprogramowanych trybach ich zmiany, położeniu TUZ, ustawieniach przepływu oleju dla poszczególnych obwodów hydraulicznych i kilku innych rzeczach. Kolorowy wyświetlacz jest czytelny i nie mieliśmy większego problemu z odczytaniem zawartych informacji nawet podczas odbijania promieni słonecznych. Komputer CIS jednak nie tylko informuje, ale co ważne pozwala zmieniać wiele ustawień m.in. hydrauliki, skrzyni biegów czy przekładni nawrotnej. Wykonuje się to za pomocą łatwego w obsłudze pokrętła umieszczonego z prawej strony zestawu wskaźników.
Jak przystało na niemiecki produkt, wnętrze 6-słupkowej kabiny zostało urządzone schludnie i ergonomicznie. Jakość wykonania również nie wzbudziła w nas zastrzeżeń. Wnętrze kabiny zostało wykończone tworzywem sztucznym w jasnoszarych, miłych dla oka barwach. Duża ilość miejsca dla operatora, amortyzowany pneumatycznie fotel i dość dobre wyciszenie – to również ważne elementy wpływające na komfort pracy operatora. W kabinie Ariona można się poczuć tak, jak w ciągniku z wyższego segmentu mocy.
WYDAJNA HYDRAULIKA
W testowanym egzemplarzu zastosowano najwydajniejszy układ hydrauliczny typu load sensing o wydatku 110 l/min. Plusem tego rozwiązania jest fakt, że aż tak dużą wydajność pompa osiąga tylko wtedy, gdy jest taka konieczność, co bez potrzeby nie obciąża silnika – nie podnosi zużycia paliwa. W standardowej wersji Ariona stosowany jest system o maksymalnej wydajności 60 l/min, zależnej od obrotów silnika. Za dopłatą dostępny jest również podobny system, ale z wydajnością 100 l/min. Jego zaletę stanowi to, że jedną pompą zasila on tylny podnośnik, a drugą – zawory hydrauliczne. Natomiast do sterowania zaworami hydraulicznymi mogą służyć tradycyjne dźwignie lub elektryczne przełączniki, a wtedy wybrane gniazda można też obsługiwać za pomocą wielofunkcyjnego dżojstika. Jak już wspomnieliśmy, obsługujemy nim również tylny podnośnik, który cechuje się dużym udźwigiem 5750 kg. Takie zgrupowanie wielu funkcji w jednym miejscu okazuje się bardzo praktyczne i daje operatorowi duży komfort. Jednak obsługa podnośnika możliwa jest również za pomocą przełączników na bocznej konsoli, a nawet bocznym słupku i oczywiście na zewnątrz, za pomocą przycisków na błotnikach. Z zewnątrz możemy obsługiwać również WOM, który standardowo może pracować z prędkościami 540/540 E lub 1000 obr./min. Przydatną funkcją jest możliwość automatycznego wyłączania WOM, gdy podnośnik uniesie maszynę na zaprogramowaną wysokość – jeśli maszyna zostanie opuszczona, napęd wału uruchomi się ponownie.
Większość funkcji dostępnych w Arionie 460 obsługuje się dość intuicyjnie, ale i tak żeby docenić wszystkie możliwości, jakie daje chociażby CIS, warto zacząć od przestudiowania instrukcji. Wyraźnie widać, że przy konstruowaniu ciągników inżynierowie z Claasa wykorzystywali uwagi użytkowników ciągników. Świadczą o tym nawet takie „drobiazgi”, jak praktyczne miejsce do przetrzymywania kul do TUZ, łatwy dostęp do chłodnic i możliwość ich szybkiego oczyszczenia czy dość duży schowek na narzędzia umieszczony pod prawym wejściem do kabiny.
PODSUMOWANIE
Ciągnik Claas Arion 460 wywarł na nas bardzo pozytywne wrażenie. Ma mocny i stosunkowo oszczędny silnik, bardzo dobrą skrzynie biegów i jest niezwykle komfortowy. Fakt, testowaliśmy wersję bardzo bogato wyposażoną m.in. w amortyzację kabiny i przedniej osi. Ważne, że liczne dostępne dzięki elektronice funkcje nie są tylko „bajerami”, ale są pomocne w praktyce i szybko można nauczyć się wykorzystywania ich. Z pewnością można powiedzieć, że w tej klasie mocy Arion należy do maszyna z wyższej półki.
Komentarze