Głuszynko położone jest na Pomorzu, bardzo blisko miejscowości Potęgowo, w powiecie słupskim. Jak w wielu podobnych miejscowościach działał tutaj PGR, który na początku lat 90 podupadł, a nowy dzierżawca nie miał pomysłu na ten teren.

Na szczęście, już w XXI w., a dokładnie w 2005 r., do dawnego PGR-u wprowadziła się rodzina Zielińskich, którzy wiedzieli co zrobić, by wróciło tutaj życie. Kilkanaście lat wcześniej ojciec Krzysztofa i Grzegorza pracował w tym miejscu jako kierownik. W 2005 r. do przejęcia było 8 ha ziemi wokół dawnego gospodarstwa plus 55 ha dzierżawy pól uprawnych. Z zaniedbanego majątku udało się zrobić prężne gospodarstwo rolne. Ale zakup dawnych terenów popegeerowskich nie było początkiem działalności Zielińskich w Głuszynku. Agro-Farm Zielińscy zaczęło swoją działalność jeszcze w latach 90. Na początku drugiej dekady XXI w. zarządzanie nad niemałym areałem przejęli synowie założyciela farmy, czyli Krzysztof i Grzegorz Zielińscy. W tej chwili Agro-Farm działa na 600 ha ziemi, z czego większość stanowi własność gospodarstwa.

– Zamiłowanie do rolnictwa jest w rodzinie od pokoleń. Nasz dziadek, a później ojciec zaczynali od ok. 20 ha. Tata stopniowo przejmował grunty z Agencji Nieruchomości Rolnych (obecnie KOWR). Gdy kończyliśmy studia intensywnie pomagaliśmy w rodzinnym biznesie. Od 2012 roku posiadaliśmy ok. 200 ha i wtedy z bratem przejęliśmy kierowanie rozwojem gospodarstwa. W tej chwili jest to ok. 600 ha, ale areał się zmienia. Ostatnio odeszło trochę ziemi pod budowę trasy S6, ale w zamian kupiliśmy nowe grunty – powiedział Grzegorz Zieliński.

Agro-Farm stawia na uprawę bezpłużną

Od paru lat bracia Zielińscy stawiają na uprawę bezorkową. W praktyce w ten sposób uprawiają pszenicę, rzepak, kukurydzę na ziarno i pszenżyto – podział wygląda mniej więcej po równo, zależnie od sezonu. Gleby, którymi dysponuje Agro-Farm to klasy od III do V. W tych warunkach pszenica plonuje na poziomie ok. 8 t/ha, rzepak 3,5-4 t/ha, a kukurydza ok. 12 t/ha. Oczywiście też zależnie od sezonu.

Claas Axion 960 zagregowany z agregatem i siewnikiem Horsch Focus 6 TD przeznaczonym do uprawy strip till, fot. K.Pawłowski
Claas Axion 960 zagregowany z agregatem i siewnikiem Horsch Focus 6 TD przeznaczonym do uprawy strip till, fot. K.Pawłowski

- Jesteśmy zadowoleni z uprawy bezpłużnej. Może plony nie są jakoś wyraźnie większe, ale w tym wszystkim liczy się czas. Taka uprawa jest szybsza w pracy, potrzeba mniej ludzi i sprzętu. Logistyka w tym wypadku jest zdecydowanie łatwiejsza, co też przekłada się na pieniądze. A jeśli jeszcze w międzyczasie chcemy zaliczyć jakieś pola na usługach to wszystko się pięknie zgrywa – powiedział nam jeden z braci Zielińskich.

Trzoda chlewna w Głuszynku

Oprócz upraw bracia Zielińscy utrzymują ok. 2 tys. tuczników w cyklu otwartym. Przy dobrej organizacji pracy jest to nie tylko jedno ze źródeł dochodu, ale przede wszystkim rezerwuar nawozu naturalnego. A ten będzie w cenie dla chętnych na dopłaty z ekoschematów w nowej perspektywie Wspólnej Polityki Rolnej, która ruszyła od stycznia 2023.

W perspektywie było zwiększenie produkcji i postawienie nowej fermy drobiu, ale w międzyczasie lokalny plan zagospodarowania zmienił się i w tej chwili nie można prowadzić żadnej większej nowej hodowli na tym terenie, nad czym ubolewają nie tylko właściciele Agro-Farm, ale także kilka innych podmiotów, które chciało założyć w pobliżu swoje hodowle.

Dobry pracownik to skarb

Co ciekawe tak wielkie gospodarstwo działa przy udziale zaledwie 6 pracowników. Jak mówią bracia Zielińscy to dobrze dobrani ludzie – młodzi, ale mimo to doświadczeni przy pracy z nowoczesnym sprzętem. Właściciele Agro-Farm mówią, że lubią pracować z ludźmi, którzy chcą się uczyć i są otwarci na nowości. Dlatego często wybierają młodą kadrę. W tej chwili w gospodarstwie pracują osoby, które są z braćmi Zielińskimi już dłuższy czas i są to ludzie, na których naprawdę można liczyć.

- Nie ma już pracowników pamiętających PGR. Najstarsza osoba ma 33 lata. Ambitni, mądrzy - zawsze są dostępni i gotowi do pracy. U nas pracuje się także zimą, nie ma wolnego, ale chyba płacimy wystarczająco dużo by rotacji wśród pracowników nie było zbyt wiele. Zależy nam, aby pracownicy czuli się u nas dobrze, choć ciężkiej pracy nie brakuje. No i trzeba być dyspozycyjnym – podkreślają rolnicy z Głuszynka

Krzysztof Zieliński powiedział, że jak jest potrzeba to sam chętnie wsiada do traktora i pracuje. Zna maszyny od podszewki i nic go nie jest w stanie zaskoczyć.

Grzegorz i Krzysztof Zielińscy, fot. K.Pawłowski
Grzegorz i Krzysztof Zielińscy, fot. K.Pawłowski

- Jak trzeba to jadę. Jak jakiś pracownik nie może, bo wiadomo, czasem są różne sprawy, których przeskoczyć się nie da - wtedy ja też robię, to nie problem - podkreśla Grzegorz Zieliński

Pracujemy dla siebie i dla innych

Od trzech lat bracia Zielińscy świadczą usługi zarówno rolnicze, ale i transportowo-budowlane. Ich sprzęt marki Claas działa przy budowie ferm turbin wiatrowych i w usługach komunalnych, a kombajny młócą zboża dla sąsiadów.

- Nasze Lexiony co roku zbierają materiał z ponad 1000 ha każdy. Podobnie jest z ciągnikami Claasa, które co roku nakręcają przebieg od 1000 do 1500 mtg. Od wiosny do późnej jesieni maszyny praktycznie nie gasną. W sezonie pracujemy całą dobę. Staramy się robić tak, by nasze uprawy miały pierwszeństwo. Wszystko jest efektem rozmów i ustaleń między nami, a innymi rolnikami czy przedsiębiorstwami. Wymaga to niezłej logistyki, ale jak się to dobrze poukłada to da się zrobić tak, by wszyscy byli zadowoleni – powiedział o usługach Grzegorz Zieliński.

Kombajny w sezonie pracują na ponad 1000 hektarach - są używane non stop, fot. K.Pawłowski
Kombajny w sezonie pracują na ponad 1000 hektarach - są używane non stop, fot. K.Pawłowski
Gospodarstwo od ponad 10 lat stawia na sprzęt firmy Claas, który wykorzystywany jest nie tylko do uprawy, ale także obsługi gospodarstwa oraz firmy usługowej. W tej chwili w gospodarstwie pracują trzy traktory serii Axion 900.

- Maszyny mamy kupione na wyrost, z zapasem mocy. Najpierw jesteśmy w stanie wykonać prace u siebie, a potem jedziemy na usługi. Nie boimy się także zwiększenia areału u siebie. Maszyny są na to gotowe. Po to też inwestujemy w tak mocne i duże sprzęty, po prostu myślimy przyszłościowo – powiedział Krzysztof Zieliński.

Prace usługowe są prowadzone głównie pod znakiem siewu bezorkowego, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem rolników. Zarówno na polach 15 hektarowych, jak i większych, 50 i 100 hektarowych. Oprócz tego Agro-Farm sprzedaje swoje kompleksowe usługi zielonkowe, a także zbioru kombajnami Lexion 770 Terra Trac i 780.

- Od ponad dziesięciu lat współpracujemy z biogazownią w Potęgowie. Ostatnio robiliśmy im pryzmę, prawie 15 tys. ton. Wszystko naszym sprzętem, całość, kompleksowo naszymi siłami. Wszystko trwało ok. tydzień. Maszyny u nas praktycznie nie stygną. Potrafimy wykorzystać sprzęt w całości. Jakoś trzeba zarobić na leasingi – skomentował Grzegorz Zieliński

Jak daleko są świadczone usługi?

Bracia Zielińscy pracują najdalej 100 – 150 km od swojej bazy. Jeździ się w jedno miejsce i tam wykonuje usługi u kolejnych klientów. Jak operatorzy skończą pracę u jednego z gospodarzy o 3 w nocy, to u kolejnego o 4 zaczynają na nowo.

- Trzeba działać praktycznie non stop. Rzepak w zeszłym roku sialiśmy 28 dni. Wówczas dobra logistyka to podstawa, należy pracować szybko i sprawnie. Pracujemy praktycznie całą dobę, a wszelkie terminy opracowujemy wcześniej. Tereny naszych działań to okolice Trzebiatowa, a także Kołobrzeg, Rymań i Gryfice – powiedział Krzysztof Zieliński

Armia Axionów w pracy u Zielińskich, fot. K.Pawłowski
Armia Axionów w pracy u Zielińskich, fot. K.Pawłowski
W przypadku awarii na polu bracia Zielińscy dają sobie znakomicie radę, głównie dzięki swojemu zespołowi, ale swoje znaczenie ma także fakt, że w okolicy działa firma Ulenberg, dealer Claasa.

- Zdarzają się jakieś awarie, to normalne. Na szczęście nie jest to jakiś duży problem, bo po pierwsze wiele rzeczy jesteśmy sami w stanie zrobić, nawet na polu. A firma Ulenberg, z którą współpracujemy, działa na terenach, które wymieniliśmy wcześniej, więc to jest naprawdę duże ułatwienie przy pracy non stop – komentuje Grzegorz Zieliński.

Claas rządzi w Głuszynku

Często w gospodarstwach widzimy, że rolnicy używają sprzętu różnych marek. W Głuszynku jest inaczej. Bracia Zielińscy postawili na sprzęt marki Claas i na razie się nie zawiedli.

- Dlaczego mamy tylko Axiony serii 900 z przekładnią Cmatic? Po prostu sprzęt ma być taki sam, to się sprawdza w codziennej, intensywnej pracy. Operator wchodzi do środka i nie traci czasu na przestawienie się na inny rodzaj maszyny. To jest ważne przy pracy ciągłej, jak czasami u nas to wygląda. Poza tym kompatybilność podzespołów, filtrów, nawet śrubek czy olejów jest ważna przy jakiejś awarii. Staramy się mieć jakieś części u nas w warsztacie. Nieważne który ciągnik się zepsuje – zawsze coś mamy pod ręką – powiedzieli bracia Zielińscy o swojej flocie.

Na pytanie czy często się coś psuje rolnicy odpowiadają, że nie. Oczywiście czasem coś może pójść nie tak, ale to są normalne rzeczy przy tak intensywnej pracy – jakieś łożysko, problem z oponami czy kołem. Na pytanie czy przekładnie Cmatic kiedyś ich zawiodły odpowiadają zgodnie, że nie. I nie zamienią ich na inny rodzaj skrzyń biegów.

Nie tylko Claas

W gospodarstwie są także inne maszyny, takie jak siewnik punktowy Horsch Maestro 8.75 CCi, siewnik do uprawy strip till Horsch Focus 6TD 6 m, agregat Horsch Joker 6hd, głębosz Gaspardo Atilla 4m, rozsiewacz Amazone ZATS 4200, wóz asenizacyjny Camara 30 tys. l, przyczepa Vaia Tridem, rozrzutnik obornika Pichon, sieczkarnia Krone.

Zakupy są bardzo przemyślane. Zarówno sprzęt Claasa, jak i siewniki oraz agregaty Horcha i Gaspardo zostały kupione w firmie Ulenberg, która działa na całym pomorzu środkowym i zachodnim. Do oddziału firmy w Główczycach rolnicy z Agro-Farm mają niecałe 20 km. Jest to bardzo ważne, bowiem po pierwsze można liczyć na rabaty dla stałych klientów, ale także, co jest zdecydowanie ważniejsze, na szybkie działanie dealera w momentach krytycznych, czyli podczas awarii w czasie intensywnej sezonowej pracy.

Opryskiwacz samojezdny Horsch Leeb PT 280, fot. K.Pawłowski
Opryskiwacz samojezdny Horsch Leeb PT 280, fot. K.Pawłowski
Zazwyczaj części, serwis czy inne niezbędne elementy pojawiają się w Głuszynku ze strony Ulenberga w ciągu kilkudziesięciu minut czy też paru godzin od zgłoszenia. W skrajnych i najtrudniejszych wypadkach bracia Zielińscy nie czekali na części dłużej niż dobę.

Nie ma już pracy bez rolnictwa precyzyjnego

Oprócz używania ciągników i kombajnów marki Claas, ważnym elementem działalności Agro-Farm są także systemy rolnictwa precyzyjnego, bez którego zarządzający gospodarstwem nie wyobrażają już sobie pracy.

- Każdy z nowych sprzętów musi mieć już GPS, RTK, gromadzenie danych, które możemy sobie potem spokojnie analizować, sprawdzać. A na końcu optymalizować pracę, logistykę. To wszystko jest ważne. Nie wyobrażamy sobie by nowy sprzęt nie miał Isobusa czy specjalistycznych systemów Claasa – powiedział Krzysztof Zieliński opowiadając o nowoczesnych technologiach w Głuszynku.

Współpraca z Farm Frites

Z działającą niedaleko firmą Farm Frites Agro-Farm Zielińscy wymienia się niektórymi ziemiami pod uprawę ziemniaków. Odpowiedni płodozmian działa na korzyść dla obu firm.

Oczywiście każda akcja ma swoje minusy i plusy. Minusem jest to, że pod ziemniaki stosuje się pług. Plusem jest to, ze raz na cztery lata wchodzi uprawa ziemniaka, a dzięki temu potem zyskuje się idealne stanowisko pod pszenicę. Farm Frites sporo nawozi, więc to jest dodatkowy plus dla rolników z Głuszynka.

Interes rodzinny bez kłótni

Bracia podzielili się pracą w sposób idealny dla siebie. Parkiem maszynowym, z racji swego mechanicznego wykształcenia, zajmuje się Krzysztof. On też zajmuje się siewami i logistyką usług. Natomiast Grzegorz, wykształcony ekonomista, prowadzi rozliczenia gospodarstwa i spółki powołanej do świadczenia usług.

- Oczywiście nie jest tak, że zawsze się zgadzamy we wszystkim, ale zazwyczaj nie problemów we wspólnym prowadzeniu firmy. Co dwie głowy to nie jedna. Czasem mam jakiś niezwykle udany pomysł, a brat przychodzi i mówi, że lepiej byłoby zrobić tak i tak. I okazuje się, że z jego poprawkami jest lepiej. Pod tym względem słuchamy także pracowników. Jeśli mają jakiś pomysł, w szczególności dotyczący logistyki, to oczywiście ich słuchamy i czasem wdrażamy także ich pomysły. Grunt to być otwartym i nie zamykać się. Często robimy burzę mózgów i wdrażamy to co jest najlepsze – powiedzieli nam bracia Zielińscy odpowiadając na pytanie: jak prowadzić tak wielkie gospodarstwo i się nie kłócić?

Warto to podkreślić. Wszyscy znają gospodarstwa rodzinne, w których współpraca nie idzie tak dobrze, a kłótnie zdarzają się nazbyt często. W tym wypadku jest inaczej. Podobnie jest na zewnątrz – bracia Zielińscy starają się żyć z lokalną społecznością w symbiozie.

- Dawni pracownicy czasem przychodzą. U nas bramy są otwarte. Można przyjść popatrzeć, podpytać. Z lokalną społecznością żyjemy bardzo dobrze. Działamy społecznie, charytatywnie. Bardzo się wszyscy lubimy i szanujemy – powiedział Krzysztof Zieliński

Bracia Grzegorz i Krzysztof Zieliński, fot. K.Pawłowski
Bracia Grzegorz i Krzysztof Zieliński, fot. K.Pawłowski
Bracia Zielińscy kochają rolnictwo. To nie tylko praca, ale także pasja, która jest przekazywana od kilku pokoleń.

- Cenię rolników, którzy budzą się rano i mają chęć do pracy. Z werwą i uśmiechem idą w pole. To trzeba kochać. Mimo wszystko, mimo złego dnia, czy innych problemów. Ziemię trzeba kochać. I to też staramy się zaszczepić u naszych pracowników - mówi Grzegorz Zieliński

W Agro-Farm kocha się rolnictwo i solidną pracę dającą plony. Miłość do ziemi bracia Zielińscy próbują zaszczepić także w rodzinie. Tak jak to było kiedyś w ich przypadku.

- Dziadek był rolnikiem, ojciec też. Teraz my. Tak to wygląda i tak się kręci. Mamy nadzieję, że nasi synowie też pójdą w tym kierunku. Obiecują, że tak, a jak będzie to zobaczymy – kończy Krzysztof Zieliński.