Nowe Proximy zaprezentowano 26 października, podczas uroczystego otwarcia nowej siedziby spółki Zetor Polska. Była to jednocześnie światowa premiera tych maszyn.

Uważny obserwator szybko pozna nową serię Zetor Proxima po nieco zmienionej stylistyce maski, która upodobniła się bardziej do serii Forterra. Nieco inny jest układ świateł z przodu (reflektor roboczy i drogowy są teraz bliżej siebie i bardziej obok) i co się z tym wiąże – zmieniony „grill”. Na wierzchniej części maski pojawił się „celownik”, który jest nie tylko elementem budującym nowy design, ale też ma zastosowanie praktycznie w pracy w polu – pomoc w wytyczeniu linii prostej przy jeździe „na oko”.

Maszyny zyskały też nowe błotniki tylne z tworzywa, które sprawia naprawdę solidnego. Są ładnie wykonane i mają gładkie, ergonomiczne kształty. Powiększono też lusterka wsteczne. Docelowo wszystkie kabiny już w wersji standardowej mają mieć okna dachowe.

O ile te elementy powinny przypaść do gustu potencjalnym kupującym, o tyle z pewnością nie będą oni zachwyceni z nowej rury wydechowej, która w porównaniu do stosowanej w dotychczasowych ciągnikach Proxima zyskała na średnicy kilkanaście centymentrów. Rura, mimo iż „ukryta” za słupkiem, wystaje zza jego krawędzi przez co kierujący traci nieco na widoczności.

Niestety – to efekt uboczny wprowadzenia układu redukcji tlenków azotu czyli SCR, który został wdrożony dla spełnienia wymogów normy emisji spalin Stage 4. Na rozszerzenie dolnej części wydechu tak żeby górna część była zwężona – jak ma to miejsce w wielu ciągnikach dużej mocy – w stosunkowo niewielkich maszynach po prostu nie ma miejsca.

Po uruchomieniu silnika od razu słychać, że ciągle pracuje tutaj znana jednostka napędowa własnej produkcji: 4-cylindrowa, 16-zaworowa o pojemności 4156 cm3. Charakterystyczna twarda i dość głośna praca motoru Zetora może nie jest dla ucha zbyt przyjemną muzyką – zwłaszcza gdy porównany jego pracę do silników zasilanych common railem, ale do dźwięku szybko można się przyzwyczaić, zwłaszcza jeśli zostaniemy mile zaskoczenie niewielkim uszczupleniem portfela podczas eksploatacji, serwisowaniu czy naprawie.

Jak podają przedstawiciele Zetora, według testów przeprowadzonych przez Niemieckie Towarzystwo Rolnicze DLG, zużycie paliwa należy do jednego z najniższych w tym przedziale mocy. Po za tym, koszty serwisowania i napraw pozostają ciągle na stosunkowo niskim poziomie.

- Jako przykład mogę podać, że zrobienie „półremontu” kapitalnego silnika to koszt około 2,5 tys. zł z częściami i robocizną. Jeżeli ktoś zna się trochę na mechanice, taki remont może zrobić właściwie we własnym garażu. Jest to naprawdę prosty silnik. Koszty jego eksploatacji są niskie, a części zamienne tanie – to bardzo duże zalety silników Zetora – przekonuje Robert Szewczyk, szef marketingu Zetor Polska.

Turbosprężarki to standardowe konstrukcje wyposażone w zawór waste gate. W sterowaniu silników nie ma funkcji power boost – udział elektroniki jest ograniczony do minimum.

Nowe maszyny będą oferowane w trzech wariantach:

CL (czyli Classic, zastępujący standardową Proximę), wyposażone w mechaniczne przekładnie: 10/2, 12/12 oraz 20/4 z biegami pełzającymi;

GP (Gear Plus, zastępujący Proximę Plus) z przekładnią 16/16 i dodatkowym biegiem powershift, oraz

HS (Hydraulic Shuttle) z przekładnią 24/24, trzema półbiegami zmienianymi pod obciążenie (z funkcją zmiany automatycznej i programowania momentu zmiany przełożeń) oraz hydraulicznym rewersem.

Rodzaj przekładni to najważniejsze różnice między poszczególnymi wersjami. Warto też wspomnieć, że modele z silnikami o najniższych mocach, czyli około 76 KM, są wyposażone w jednostki napędowe spełniające ciągle normę emisji spalin Stage 3B, a więc w ich silnikach nie wprowadzono ww. modyfikacji w postaci układu SCR czy innych zmian, o których mowa poniżej.

Dla spełnienia normy Stage 4 w jednostkach o mocy 96 KM i więcej, o prócz zastosowania SCR-u, pod maską zamontowano także filtr cząstek stałych (DPF) oraz katalizator utleniający.

Zmieniono nieznacznie również układ wtryskowy. Nowym elementem jest elektroniczny układ sterowania pompą Vermi, ale pompa wtryskowa jest ciągle ta sama – listwowa produkcji Motorpal. Po zastosowaniu nowego elementu, sterowanie pompą nie obywa się już dźwigniowo, ale elektronicznie.

Nowe elementy wchodzące w „przymusowe” wyposażenie silnika, mają wpłynąć na mniejsze zużycie paliwa, i to aż o 15-20 proc. Jak podają przedstawiciele Zetora, wyniki są potwierdzone badaniami niezależnych jednostek naukowo-badawczych.

Wymieniając zmiany jakie zaszły w ciągnikach Zetor Proxima, należy też wspomnieć o powiększonych zbiornikach paliwa w najmniejszych modelach, które mają teraz 150 l zamiast 124 l. Maksymalna dotychczasowa pojemność 180 l w Proximie Plus i Power (Teraz Proxima GP i HS) pozostała bez zmiany.

Patrząc na układ hydrauliczny, tu dodano przede wszystkim większy wybór konfiguracji szybkozłączy, które teraz w wersjach CL mogą być w liczbie 3 par + wolny zlew oraz do 4 par + wolny zlew w GP i HS. Nową funkcją jest tzw. miękki start wału odbioru mocy.

Nowe Zetory Proxima mają być dostępne już od początku roku 2017. Czy będą w stanie zdobyć przychylność rolników, tak jak dotychczasowe wersje?

Na pewno wiele będzie jak zwykle zależało od ceny, a tej na razie przedstawiciele marki nie zdradzają. Na pewno na pochwałę zasługuje staranie inżynierów Zetora o stosowanie własnych jednostek napędowych (wprowadzono w nich tylko niewielkie zmiany konstrukcyjne), dzięki czemu użytkownik ma mieć pewność co do niskich kosztów serwisowania i napraw. Ciekawie zapowiada się również wersja Proxima HS z przekładnią 24/24 z funkcją powershift i powershuttle.