Instalacja pneumatyczna w ciągnikach rolniczych zakładana jest przede wszystkim w jednym celu: do zasilania i sterowania hamulcami pneumatycznymi przyczep. Zdarza się jednak, że przez długie lata instalacja pneumatyczna jest nieużywana, bo ciągnik np. pracuje wyłącznie z maszynami uprawowymi, a gdy trzeba jej użyć - okazuje się niesprawna.
Niestety, wielu rolników nawet wtedy nie rezygnuje i podejmuje się holowania ciężkich przyczep, narażając swoje i cudze życie. Rozpędzonego zestawu nie można zatrzymać na krótkim dystansie, a jeśli na drodze pojawi się nagła przeszkoda, może dojść do tragedii - nie dość, że nie wyhamujemy, to jeszcze przyczepa może staranować ciągnik.
Inny problem wynikający z ciągania przyczep bez sprawnych hamulców to przyspieszone zużycie hamulców ciągnika.
Choćby z tego powodu warto czasami sprawdzić układ pneumatyczny, bo nawet jeśli coś w nim trzeba wymienić (co zdarza się rzadko), to i tak będzie to o wiele tańsze niż wymiana hamulców w ciągniku.
Układ jest prosty
Klasyczna instalacja pneumatyczna składa się zaledwie z kilku elementów: sprężarki, regulatora ciśnienia, zbiornika, wielozaworu sterującego i przyłączy do podłączenia przyczepy. W starszych przyczepach stosowano hamulce pneumatyczne jednoobwodowe (złącze czarne), ale ze względu na ich ograniczoną skuteczność z czasem zastąpiły je układy dwuobwodowe. W takim systemie jeden przewód służy do zasilania hamulców (złącze czerwone), a drugi do sterowania nimi (złącze żółte).
Wielozawór sprzężony jest z układem hamulcowym ciągnika, tak by podczas hamowania ciągnikiem zostały włączane również hamulce przyczepy. Niestety, w wielu używanych ciągnikach ta współpraca nie jest prawidłowa i przyczepa hamuje za wcześnie lub za późno.
Obie sytuacje są niebezpieczne. Można jednak im zapobiec.
Najprostszym sposobem kontroli układu pneumatycznego jest podłączenie ciągnika go do obciążonej przyczepy i sprawdzenie, jak taki zestaw hamuje.
Przyczepa ma nie tylko skutecznie hamować, ale przede wszystkim zwalniać równo z ciągnikiem. Za tę synchronizację odpowiada wielozawór. W najprostszych rozwiązaniach jest on połączony mechanicznie (cięgnami) z hamulcami ciągnika. Gdy hamulce w ciągniku zaczynają działać, cięgno otwiera zawór uruchamiający hamulce w przyczepie.
Od długości cięgna zależy czas zwłoki hamulców przyczepy. Testując go, łatwo wyregulujemy cięgno na właściwą długość.
Niestety, rozwiązanie mechaniczne jest mało precyzyjne, choćby z powodu luzów, które z czasem mogą się pojawić na cięgnach. Obecnie w większości ciągników wielozawór pneumatyczny połączony jest z hamulcami ciągnika hydraulicznie. W tym przypadku należy sprawdzić jedynie, czy układ jest szczelny i nie jest zapowietrzony. Gdy wrasta siła hydrauliczna w układzie hamulcowym ciągnika, wrasta również siła działająca na wielozawór pneumatyczny, dzięki czemu hamulce ciągnika i przyczepy są uruchamiane w jednym czasie. W przyszłości planuje się jednak prowadzenie wielozaworów sterownych elektronicznie, na podstawie sygnałów pobieranych z pedału hamulca w ciągniku.
Do sprawdzania przyda się ciśnieniomierz
Oczywiście układ nie zadziała, jeśli nie będzie w nim odpowiedniego ciśnienia, albo jeśli nie będzie odpowiednio wydajny. Większość ciągników wyposażonych w układ pneumatyczny, ma też wskaźnik ciśnienia w układzie. Ciśnienie niezbędne do uruchomienia hamulców przyczepy wynosi od 6,5 do 8 barów (mierzone na wyjściu czerwonym). Sprawny układ nawet przy wyłączonej sprężarce powinien pozwolić na 8-10 udanych prób hamowania z przyczepą.
Można to sprawdzić napełniając układ, a następnie odkręcając przewód zasilający zaraz za sprężarką - przed zbiornikiem jest zawór zwrotny, który zabezpieczy układ przed ujściem ciśnienia. Jeśli okaże się, że powietrza starczyło na przykład na zaledwie 3 próby skutecznego hamowania przyczepy, oznacza to, że w układzie jest nieszczelność albo zamontowany zbiornik ma nieprawidłowo dobraną wielkość. Duże nieszczelności będzie słychać, ale do stwierdzenia małych trzeba wspomóc się czujnikiem podłączanym na przykład pod przewód zasilający przyczepę w powietrze (czerwony). Należy napompować układ i zmierzyć ciśnienie (złącze czerwone). Po odczekaniu 10 minut należy zmierzyć je ponownie. Maksymalny dopuszczalny spadek ciśnienia w tym czasie wynosi 2 proc. Przy okazji można sprawdzić, czy regulator ciśnienia działa poprawnie. Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, powinien on zatrzymać dopływ powietrza, gdy ciśnienie przekroczy 8 barów i wznowić go, gdy spadnie poniżej 6,5 bara.
Sprężarka może pracować cały czas
Oczywiście kluczowym elementem układu pneumatycznego jest sprężarka.
Jeśli nie ma ciśnienia w układzie i staje się ona głównym podejrzanym, wystarczy odkręcić przewód wyjściowy i zaślepić go na chwilę palcem.
Od razu wyczujemy, czy ciśnienie rośnie - przy sprawnej sprężarce już po chwili nie będzie można go utrzymać.
Ważne jest jednak nie tylko to, czy sprężarka działa, ale czy nadal jest odpowiednio wydajna. Żeby to sprawdzić, należy całkowicie spuścić ciśnienie w układzie, najprościej można to zrobić za pomocą zaworu spustowego w zbiorniku. Sprawna sprężarka przy silniku pracującym na średnich obrotach powinna napełnić pusty układ w ciągu 2,5-5 minut. Jeśli trwa to zdecydowanie dłużej, należy ją rozebrać i sprawdzić jej stan. W większości przypadków współczesne sprężarki są bezobsługowe. Ich układ smarowania podłączony jest zazwyczaj po smarowanie silnika. Jedynie w najstarszych ciągnikach, takich jak na przykład Ursus C-330, sprężarki mają własny układ smarowania, w którym należy okresowo wymienić olej. Niektóre można też włączać i wyłączać.
Nie ma to jednak większego znaczenia dla jej trwałości. Gdy ciśnienie w zbiorniku osiąga maksymalną wartość, regulator zaczyna wypuszczać je na zewnątrz, a sprężarka pracuje wtedy bez obciążenia. W takim stanie zabiera tylko około 0,5 KM mocy, przy pełnej wydajności nawet 3-4 KM.
Jednym z częstszych problemów występujących w układach pneumatycznych jest zimowe zamarzanie zaworów. Można temu przeciwdziałać, montując specjalny osuszacz zatrzymujący wilgoć (z wymiennym wkładem i wbudowanym regulatorem ciśnienia).
To wydatek około 1400 zł. Tańszym rozwiązaniem jest dozownik alkoholu, który wmontowany w układ zapobiega wytrącaniu się wody - koszt około 800 zł.
Komentarze