Skąd rosnąca popularność klimatyzacji w maszynach rolniczych? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, wystarczy popracować w przeszklonej kabinie w upalny dzień, a wieczorem zajrzeć na jeden z portali ogłoszeniowych. Uniwersalny zestaw klimatyzacji do maszyny rolniczej - np. kombajnu czy traktora - kosztuje ok. 3 tys. zł. W skład takiego zestawu, który zazwyczaj kompletowany jest z podzespołów przeznaczonych do samochodów osobowych - co obniża koszty, bo to masowo produkowane rzeczy - wchodzą: sprężarka, skraplacz, osuszacz, parownik wraz z dmuchawą, węże, końcówki i złączki. Jedyną zagwozdką podczas montażu jest wspornik kompresora, który trzeba dorobić, żeby uniwersalny kompresor pasował do zabudowy na silniku maszyny rolniczej. Potem jeszcze napełnienie układu odpowiednią ilością czynnika chłodniczego i można ze spokojem obserwować prognozy upalnej pogody.
JAK TO DZIAŁA?
Przy takiej dostępności i prostocie montażu trudno się dziwić rosnącej popularności klimatyzacji. Oczywiście, taki układ to dzisiaj właściwie standard już w ciągnikach średniej klasy i podstawowe wyposażenie we wszystkich kombajnach. Zanim powiemy o tym, jak dbać o taki układ i na co uważać, napiszemy w wielkim skrócie, jak działa klimatyzacja. A działa ona na podobnej zasadzie niezależnie od tego, czy chłodzi biurowiec, autobus, statek pasażerski, ciągnik czy… lodówkę. Bo to od niej wszystko się zaczęło. Klimatyzacja to tak naprawdę lodówka o przynajmniej dziesięciokrotnie większej mocy. Kompresor spręża czynnik chłodniczy do wysokiego ciśnienia. Kiedy napotka on na zawór rozprężny, następuje nagły spadek ciśnienia, któremu towarzyszy proces intensywnego parowania. Odbywa się ono w parowniku, który w samochodach jest zabudowany w systemie wentylacji kabiny, a w ciągnikach i innych maszynach rolniczych często stanowi odrębny moduł schładzający powietrze w obiegu zamkniętym. Tylko skąd bierze się chłód?
Parowanie - wie o tym każdy, kto chodzi na spacer tuż po deszczu - jest energochłonne, czyli pochłania energię cieplną, obniżając temperaturę. Jeżeli przez lodowaty parownik przepuścimy odpowiednio dużą ilość powietrza, to chłód z parownika zostanie oddany wnętrzu kabiny. Aby było poprawnie technicznie, wypada napisać, że to czynnik chłodniczy klimatyzacji pobiera energię (cieplną) od gorącego powietrza w kabinie.
Czynnik chłodniczy, po przejściu przez skraplacz, który wygląda jak nagrzewnica typowej wentylacji (lub jak chłodnica silnika), ma już wyższą temperaturę i trafia do skraplacza. Jest to element, wyglądający i działający jak typowa chłodnica silnika spalinowego (tylko przy innych parametrach temperatury i ciśnienia), montowany zazwyczaj przed chłodnicą silnika i często wyposażony w oddzielny, dodatkowy wentylator.
Czynnik chłodniczy zmienia stan skupienia na ciekły, czemu towarzyszy intensywna emisja ciepła, które oddawane jest otoczeniu. W ten sposób mamy chłodny parownik w kabinie i gorący skraplacz w okolicach silnika napędzającego maszynę rolniczą. Kompresor klimatyzacji napędzany jest mechanicznie od wału korbowego silnika za pośrednictwem paska klinowego, a filtr-osuszacz służy do usuwania wilgoci z układu.
5 WAŻNYCH ZASAD W EKSPLOATACJI
Skoro już wiemy, na jakiej zasadzie działa klimatyzacja, to teraz zajmiemy się zasadami jej eksploatacji, żeby chłodziła długo, skutecznie i bez niepotrzebnych wydatków. Pojawią się też dwa pojęcia: czyszczenie klimatyzacji i przegląd układu klimatyzacji. To nie jest to samo. Czyszczenie może, ale nie musi wchodzić w skład przeglądu klimatyzacji. A teraz ważna sprawa: czyszczenie dostępnych elementów układu wykonujemy po sezonie chłodniczym, żeby nie pozostawiać brudu, pyłu i pleśni na zimę.
Tutaj są różne teorie. Jedni mówią, że czyszczenie elementów układu klimatyzacji trzeba zrobić przed rozpoczęciem sezonu chłodniczego, a inni upierają się, że lepiej zrobić to po sezonie. Jedni i drudzy mają swoje racje, ale my przychylamy się do pierwszej opcji. Dlaczego? Dlatego, że klimatyzacja, która niedawno pracowała, jest mniej problematyczna, kiedy zabieramy się do oczyszczenia tego, co możemy zrobić we własnym zakresie. Zanieczyszczenia nie będą pozasychane, łatwiej będzie je usunąć, a ewentualne pleśnie, które bardzo lubią klimatyzację, nie pozostaną w układzie na zimę. Oto, co możemy zrobić we własnym zakresie.
1. Czyścimy lub wymieniamy filtr powietrza układu klimatyzacji
Jeżeli klimatyzacja, np. w ciągniku, ma moduł kabinowy parownika, wyposażony w filtr powietrza, to warto pod koniec sezonu wyjąć ten filtr i obejrzeć. A najlepiej po prostu go wymienić, bo jest to niewielki koszt, a korzyści duże. Jakie? Przede wszystkim zapchany filtr oznacza obniżoną wydajność wentylatora. W efekcie w największe upały utrzymanie komfortowej temperatury w kabinie może być bardzo trudne, a schłodzenie rozgrzanej na słońcu kabiny, np. zaparkowanego ciągnika, wręcz niemożliwe (szybkie obniżenie temperatury odczuwalnej w kabinie wymaga od klimatyzacji znacznie większej wydajności niż jej utrzymanie na komfortowym poziomie). Do tego, jeżeli w filtrze pojawiłaby się wilgoć, to zostawianie go z zanieczyszczeniami na zimę nie ma sensu, bo jego stan może się już tylko pogorszyć.
2. Czyścimy skraplacz układu klimatyzacji
W zależności od charakteru pracy maszyny popularna "chłodnica" klimatyzacji może się solidnie brudzić. Pracujący ciągle wydajny wentylator, intensyfikujący wymianę ciepła z otoczeniem, powoduje zasysanie ogromnej ilości pyłów. Przepływ powietrza przez skraplacz klimatyzacji jest podobny jak przez chłodnicę silnika spalinowego podczas pracy na wysokich obrotach. Dlatego skraplacz warto oczyścić nie tylko po sezonie chłodniczym, lecz także od czasu do czasu po pracy w obszarze o podwyższonym zapyleniu.
Właściciele ciągników, w których jest dużo miejsca do zabudowy osprzętu silnika, montują czasem przed skraplaczem dodatkową siatkę z tworzywa, którą można łatwo wysuwać i czyścić po codziennej pracy.
3. Odgrzybiamy parownik i kanały wentylacyjne
Tutaj są dwie popularne drogi. Pierwsza to ozonowanie układu klimatyzacji w wyspecjalizowanym zakładzie usługowym. Ozon to skuteczny środek bakteriobójczy, ale nie jest on obojętny dla człowieka i trzeba bardzo dobrze wywietrzyć po nim kabinę.
Ta sama uwaga dotyczy preparatów w sprayu, którymi można odgrzybić klimatyzację we własnym zakresie. Ważne: sposób użycia takich preparatów bywa zróżnicowany i nie wolno używać ich na pamięć. Trzeba koniecznie przeczytać ulotkę przy każdym nowo kupowanym preparacie nieznanej wcześniej marki lub nawet nowym preparacie tej samej marki.
Wspólną cechą odgrzybiaczy w sprayu jest to, że umieszcza się je w zamkniętej kabinie, uprzednio włączając klimatyzację w obiegu zamkniętym (w większości maszyn klimatyzacja tak zawsze pracuje). W kabinie nie wolno przebywać podczas aplikacji preparatu.
Po opróżnieniu opakowania w zamkniętej kabinie odgrzybiacz krąży wraz z powietrzem - jest zasysany do parownika, a następnie wydmuchiwany przez kanały i dysze, czyli przechodzi pełną drogę, taką jak powietrze podczas normalnej pracy układu klimatyzacyjnego.
4. Oglądamy połączenia przewodów pod kątem wycieków
Jak poznać, że czynnik klimatyzacji znalazł sobie nieszczelność? Przecież jest on tak lotny, że powoli uchodzi nawet przez całkowicie szczelne przewody gumowe. Kluczem jest tutaj obecność czynnika smarującego, który non stop krąży w układzie, smarując sprężarkę. W większości przypadków w miejscu wycieku czynnika klimatyzacji powstaje tłusta plama, która szybko oblepia się kurzem. Jeżeli zauważymy takie nieszczelności, a jednocześnie zanotujemy spadek wydajności klimatyzacji, to znak, że czas udać się do specjalistycznego serwisu chłodniczego w celu usunięcia wycieku i uzupełnienia czynnika chłodniczego. Tylko…
5. Po czym poznać, że wydajność klimatyzacji spada?
Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ klimatyzacja zazwyczaj nie przestaje nagle chłodzić, tylko jej wydajność stopniowo, powoli spada. Często tak powoli, że trudno to zauważyć. Do tego dochodzi pogoda - zależnie od nasłonecznienia, wilgotności i temperatury, różnie odczuwamy chłód i gorąco, co może być mylące. Na szczęście jednak jest pewien sposób, aby to obejść. Trzeba do tego wykorzystać "zimny start" klimatyzacji, czyli jej pierwsze uruchomienie po nocnym lub kilkudniowym postoju maszyny. Sprawna klimatyzacja zaczyna chłodzić dosłownie tuż po włączeniu. Kiedy występują problemy z wydajnością, chłód z nawiewów może pojawić się dopiero po kilkudziesięciu sekundach, a w skrajnych przypadkach nawet po kilku minutach.
Warto też sprawdzić, czy klimatyzacja daje radę schłodzić powietrze na maksymalnym biegu dmuchawy kabinowej, bo wtedy wymaga się od układu największej wydajności. Im cieplej na zewnątrz, im mocniejszy nawiew nastawimy, tym większą moc musi mieć klimatyzacja, żeby powietrze z nawiewów miało odpowiednią temperaturę (kilka stopni Celsjusza na plusie).
TEGO NIE ROBIMY SAMI: PRZEGLĄD TECHNICZNY
Specjalistyczny zakład chłodniczy sprawdzi szczelność instalacji klimatyzacyjnej, ciśnienie w układzie, temperaturę powietrza z nawiewów, a przede wszystkim - odessie z układu cały płyn. Po co? Żeby go oczyścić, usunąć wilgoć, zmieszać z odpowiednią ilością oleju smarującego sprężarkę i ponownie wpuścić w układ klimatyzacyjny. Bardzo istotna jest waga wpuszczanego czynnika, bo w fabrycznych klimatyzacjach jest ona dokładnie określona przez producenta i pokazana na odpowiedniej tabliczce. A teraz będzie bardzo ważna sprawa: nie wierz w skuteczność "dobicia" klimatyzacji, która słabo chłodzi. Gdyby każdy o tym pamiętał, warsztaty chłodnicze miałyby zdecydowanie mniej wizyt. Jeżeli podczas serwisu klimatyzacji zostanie stwierdzony ubytek czynnika chłodzącego, to uzupełnianie go nie jest dobrą drogą. Dlaczego? Po pierwsze, ciśnienie w układzie po uzupełnieniu czynnika wzrośnie, a to oznacza, że będzie się on ulatniał jeszcze szybciej niż dotąd. Po drugie, uzupełnienie nie wystarczy na długo i niebawem znowu będzie trzeba przyjechać do warsztatu, co oznacza przestój maszyny.
Wreszcie po trzecie, przy znacznym ubytku czynnika chłodzącego (a wraz z nim smaru) może dojść do zatarcia kompresora klimatyzacji, a to oznacza konkretne koszty. Kompresory montowane fabrycznie opłaca się regenerować, natomiast w przypadku zestawów uniwersalnych do montażu taka regeneracja nie ma sensu finansowego, bo nowy kompresor najczęściej wychodzi taniej.
JAK UŻYWAĆ KLIMATYZACJI, ŻEBY PRZYNIOSŁA WIĘCEJ POŻYTKU NIŻ PROBLEMÓW, TAKŻE ZDROWOTNYCH?
Osuszaj parownik przed wyłączeniem maszyny
To bardzo ważne. W domowej klimatyzacji funkcja osuszania parownika po pracy jest już powszechna, ale w samochodach i maszynach rolniczych oznaczałaby pewną niewygodę dla kierowcy. Ale my właśnie do takiej "niewygody" namawiamy. Chodzi o to, żeby w jakiś sposób usunąć wilgoć, która pozostaje w parowniku po wyłączeniu klimatyzacji. Co się wtedy dokładnie dzieje?
Parownik klimatyzacji w module kabinowym potrafi być bardzo mokry, ale niska temperatura chroni wodę przed odparowaniem i wydostaniem się tej pary do kabiny. Po wyłączeniu kompresora chłodzenie zanika i wtedy pojawia się okazja do osuszenia parownika. Procedura jest bardzo prosta. Wystarczy po wyłączeniu klimatyzacji nastawić nawiew wentylacji (w przypadku klimatyzacji zintegrowanej z wentylacją) lub nawiew modułu klimatyzacji (przy oddzielnym module klimatyzacji) na maksimum i otworzyć drzwi do kabiny. Po 5-10 min parownik będzie suchy i pleśnie nie znajdą wilgoci, w której przez noc mogłyby się mnożyć. Ważne: podczas takiego osuszania, po wyłączeniu kompresora, z nawiewów wydostaje się nieprzyjemne, wilgotne powietrze - oddychanie nim z pewnością nie jest prozdrowotne. Dlatego lepiej otworzyć drzwi kabiny, żeby zapewnić dobre wietrzenie.
Włączaj profilaktycznie klimatyzację od czasu do czasu
Klimatyzacja nie lubi długiego przestoju. Dlatego dobrze jest raz na jakiś czas włączyć ją profilaktycznie, żeby przesmarować kompresor. Choć może się to wydawać niezbyt logiczne, to takie dodatkowe załączenia klimatyzacji - czyli dodatkowy czas pracy kompresora - mogą wydłużyć jej żywotność. Tylko uwaga: nie schładzajmy kabiny na siłę, siedząc w kabinie, lepiej zrobić to przy otwartych drzwiach, na postoju, żeby dzięki wietrzeniu nie obniżyć temperatury w kabinie.
Kiedy to możliwe, parkuj maszynę w cieniu
Schłodzenie rozgrzanej kabiny do komfortowej temperatury odczuwalnej wymaga bardzo dużej mocy chłodniczej. Osiągnięcie komfortu termicznego w ciągniku, który do południa parkował na słońcu, może potrwać nawet kilkanaście minut, przy czym aby nie czuć gorąca od promieniujących elementów kabiny, trzeba będzie przechłodzić powietrze. Dzieje się tak dlatego, że ciepło dociera do kierowcy nie tylko na drodze styku z gorącym powietrzem w upał, lecz także na drodze tzw. radiacji. Co to takiego? Chodzi tu o promieniowanie cieplne. Takie, jakie znamy z ogniska - da się zasłonić widok ognia dłonią i wtedy twarz przestaje parzyć. Tak, jakbyśmy zasłaniali światło - promieniowanie cieplne działa w podobny sposób.
W kabinie takimi "ogniskami" jest dach, kokpit, fotel, wszelkie półki, skrzynki, wszystko, co tylko może się nagrzać. Kiedy włączamy klimatyzację w rozgrzanej słońcem kabinie, to te wszystkie elementy będą nas długo ogrzewały nawet po schłodzeniu powietrza, powodując, że będziemy odczuwali wyższą temperaturę niż ta, którą ma powietrze w kabinie. Parkując w cieniu, bardzo ułatwiamy pracę klimatyzacji, a przy okazji dbamy o własne zdrowie, bo zimne powietrze w upalne dni nie jest dla niego dobre.
Nigdy nie kieruj nawiewu z klimatyzacji na siebie
To jest uzupełnienie uwag o zimnym nawiewie i zdrowiu. Człowiek źle znosi duże różnice temperatur, szczególnie gdy organizm walczy z gorącem, a nagle na twarz czy ramię zaczyna dmuchać chłód. Warto za wszelką cenę unikać nastawiania nadmuchu bezpośrednio na siebie. Można go skierować tak, żeby chłód leciał do góry kabiny, wtedy chłodne powietrze i tak w końcu opadnie na kierowcę, bo jest cięższe, ale będzie już wtedy zmieszane z ciepłym, czyli bardziej przyjazne dla zdrowia.
Im większy upał, tym bardziej warto unikać pokusy skierowania nawiewu z klimatyzacji na siebie - jeżeli projektant maszyny tego nie wiedział i zaprojektował układ tak, że tak czy inaczej dmucha na kierowcę, to warto spróbować zainstalować osłony, kierujące powietrze z nawiewów poza miejsce kierowcy. Nie będzie to może wyglądało ozdobnie, ale za to pozwoli uniknąć niezdrowego zimnego nawiewu, który dodatkowo powoduje, że gorzej znosimy upał po wyjściu z kabiny.
Przewietrz rozgrzaną słońcem kabinę
To kolejny prosty patent, który pozwala poczuć znaczną ulgę i pomóc klimatyzacji. Przed zajęciem miejsca w kabinie, warto nawet na kilka minut otworzyć drzwi, żeby gorące powietrze z kabiny wyleciało na zewnątrz.
Ktoś może pomyśleć, że to bez sensu, bo przecież na dworze też jest upał, ale o ile w upalne dni na zewnątrz jest np. ponad 30°C, o tyle w kabinie może być tych stopni nawet dwa razy więcej. To nie jest dobre ani dla kierowcy, ani dla klimatyzacji, którą próbowalibyśmy włączyć od razu, bez wietrzenia, zamykając drzwi rozgrzanej kabiny.
Raz na rok rób przeglądy klimatyzacji w specjalistycznym warsztacie
To jest naprawdę dobry pomysł, chociaż istnieje i taka teoria, że jak chłodzi dobrze, to niczego nie trzeba ruszać. Jeżeli samodzielnie regularnie odgrzybiamy i czyścimy dostępne elementy klimatyzacji, a wydajność chłodzenia nie spada, można zaryzykować pominięcie corocznego serwisu klimatyzacji w specjalistycznym serwisie. Ale w mocno eksploatowanych maszynach, przy częstej pracy klimatyzacji, dużym zapyleniu, warto raz na rok zainwestować te 200-300 zł w profesjonalny serwis maszyną, której samemu z pewnością nie opłaca się kupować.
Pilnuj, żeby po każdym rozszczelnieniu układu warsztat wymienił osuszacz
To ważna uwaga na finał. Jeżeli układ klimatyzacji musi zostać rozszczelniony - np. w celu wymiany parownika albo skraplacza - to obowiązkowo warsztat powinien wymienić osuszacz, który usunie wilgoć, jaka dostała się do układu wraz z powietrzem atmosferycznym. Warto tego dopilnować.
Klimatyzacja to genialna rzecz. Chłodzi, osusza, bardzo poprawiając komfort pracy w upały. Również jakość pracy może wzrosnąć, bo w upał człowiek ma naturalne problemy z koncentracją, podzielnością uwagi i np. refleksem. Warto zadbać o to, by była w pełni sprawna i pracowała niezawodnie przez długie lata, bez uszczerbku dla zdrowia kierowcy.
Komentarze