Popularność kultywatorów ścierniskowych, zwanych też gruberami, wynika przede wszystkim z ich wydajności i dobrych efektów pracy. O ile na temat mniejszego zapotrzebowania na moc w porównaniu do pługa (zwłaszcza zagonowego) można by dyskutować, tak nie ulega wątpliwości, że nie wymaga ono tyle doświadczenia i uwagi operatora jak podczas pracy z pługiem.
Testowi poddaliśmy dwa kultywatory o szerokości roboczej 3 m: T-Rex FL U775/1 firmy ZEI z Żukowa oraz Deltę HSF 300 z oferty Kongskilde. Obydwa testowane kultywatory mają podobną konstrukcję pod względem wyposażenia w elementy robocze: siedem płasko-dłutowych redlic (trzy w pierwszym rzędzie i cztery z tyłu), dalej trzy par talerzy zagarniających i na końcu wał rurowy. Jednak podobna konstrukcja, nie znaczy taka sama. Narzędzia różnią się znacząco masą (U775/1 jest o niemal pół tony cięższy od swego konkurenta), sposobem zabezpieczeń redlic i talerzy oraz niektórych regulacji. Spora różnica jest również w cenie kultywatorów. Za popularną Deltę HSF 300 trzeba zapłacić ponad 25 tys. zł (ceny brutto). W przypadku T-Rexa FL U775/1 cena zakupu kształtuje się na poziomie 21 tys. zł, gdzie dodatkowo otrzymujemy zabezpieczenia redlic typu „non stop”. Przyjrzeliśmy się bliżej obydwu konstrukcjom.
SOLIDNY T-REX
Kultywatory ścierniskowe firmy ZEI z Żukowa, należącej do niemieckiej spółki Beckmann Volmer (dawniej POM Żukowo znany z produkcji szarpaczy słomy do kombajnów Bizon i wałów uprawowych) są oferowane w pięciu szerokościach roboczych: 2,2; 2,6; 3; 4,6 oraz 5,5 m. Dostarczony na testy 3-metrowy T-Rex FL U775/1 od razu zrobił wrażenie konstrukcji masywnej i solidnej, a zarazem wymagającej niemałego ciągnika do współpracy. Zaczepy kultywatora przygotowano do agregatowania z ciągnikami z TUZ kategorii II i III. W testowanym egzemplarzu znalazły się dwa otwory w zaczepie do łącznika górnego o średnicy 26 mm, ale na życzenie klienta producent może wykonać jeden lub dwa otwory umożliwiające założenie kuli łącznik z grubszym sworzniem.
Rama narzędzia została zbudowana z belek o profilach kwadratowych 100x100 mm, z bocznymi krawędziami płaskimi o grubości 16 mm. Na dwóch pierwszych belkach poprzecznych zamontowano siedem redlic (trzy na pierwszej i cztery na drugiej belce), których dostawcą jest firma Lemken. Testowany kultywator został wyposażony w układ zabezpieczeń przeciążeniowych „non stop”. Pojedyncze zabezpieczenie tworzy zespół dwóch sprężyn o różnych średnicach (mniejsza umieszczona wewnątrz większej). W przypadku natrafienia na przeszkodę sprężyny są ściskane (napięcie sprężyn można regulować), a element roboczy wychyla się do tyłu i wraca do pozycji wyjściowej po jej ominięciu. Trzeba pamiętać, że bezpieczniki sprężynowe dodają znacząco masy narzędziu, które waży 1390 kg. Taki sam kultywator z zabezpieczeniem na kołki ścinane waży o 320 kg mniej (dane producenta).
Na trzeciej poprzecznej belce zamontowano 6 talerzy zagarniających. Ich głębokość jest regulowano indywidualnie i skokowo za pomocą sworzni. Całość kończy wał rurowy o średnicy 530 mm z rurami o przekroju 43 mm. Oprócz zagęszczania gleby decyduje on o głębokości pracy kultywatora. Jego położenie pionowe jest ustalane skokowo za pomocą sworzni. Producent zadbał o dużą liczbę otworów regulacyjnych, przez co nie było problemu z dopasowaniem odpowiedniego położenia wału.
LEKKA DELTA
HSC 300 to jeden z czterech modeli kultywatorów z rodziny Delta, w której można znaleźć narzędzia o szerokościach roboczych do 2,5 do 4 m. Kultywatory są produkowane w polskim oddziale firmy – w fabryce w Kutnie. Testowany egzemplarz był w użytkowaniu drugi sezon, a jego właściciel wykorzystuje go wyłącznie do uprawy pożniwnej. Konstrukcja kultywatora została oparta na ramie z profili kwadratowych. Poprzecznie rozmieszczono dwie belki, na których zamontowano elementy robocze (trzy z przodu i cztery z tyłu). Zabezpieczeniem przed przeszkodami są kołki ścinane. Można je zamontować w jednym z dwóch otworów umożliwiających zmianę kąta ustawienia zęba roboczego w zależności od warunków pracy. Podczas testu kultywatora nie zdarzyło się zerwanie któregoś z bezpieczników. Właściciel narzędzia, gospodarujący na kilkudziesięciu hektarach lekko i średnio zakamienionych użytków rolnych, mówi o kilku przypadkach ścięcia kołków podczas dwuletniego użytkowania.
Belka z talerzami zagarniającymi została zamontowana na ramionach łączących z nim wał rurowy i ma możliwość przesuwu (można ją ustawić w pozycji bliżej redlic kultywatora lub wału), a talerze są mocowane na sprężystych trzymakach. Wysokość ich pracy jest regulowana bezstopniowo. Wał ma średnicę 450 mm i jest zbudowany z rur o przekroju 34 mm (kupujący może wybrać również wał Ø 540, 630 mm lub podwójny Ø 450 mm lub 550 mm (tnący).
Testowany zestaw jest konstrukcją znacznie lżejszą od T-Rexa i waży 910 kg. Gdyby został wyposażony w zabezpieczenia sprężynowe, jego masa zwiększyłaby się do 1225 kg (dane producenta).
WARTO MIEĆ PONAD 130 KM
Według danych producenta minimalne zapotrzebowanie na moc 3-metrowego T-Rexa SL kształtuje się na poziomie 110 KM, a prędkość robocza powinna zawierać się w zakresie 7 – 10 km/h. Naszym zdaniem, aby dysponować pewnym zapasem mocy, który może przydać się na polach z bardziej zwięzłą glebą, pagórkowatych lub pracy z większą głębokością, przyda się ciągnik o mocy co najmniej 130 KM. Podczas testów dysponowaliśmy ciągnikami McCormick XTX 145 (145 KM) oraz John Deere 6930 (155 KM). Zarówno pierwszy, jak i drugi ciągnik nie miał najmniejszych problemów ani z uciągiem, ani z udźwigiem, a podczas pracy na lżejszych i średniozwięzłych glebach na głębokości 8-10 cm, zapas mocy pozwalał na wykonywanie przejazdów roboczych z prędkością 10-12 km/h. Co ważne, wyższa prędkość nie powodowała strat w jakości pracy, a wydajność godzinowa wynosiła około 1,5 ha. Podczas pracy na cięższych glebach lub większej głębokości 150 KM mocy ciągnika może zostać w pełni wykorzystane.
W przypadku Delty HSC 300 zapotrzebowanie na moc nie jest tak wysokie, bo i samo narzędzie jest znacznie lżejsze. Producent określa szeroki zakres zapotrzebowania na moc dla tego narzędzia, bo od 90 do 150 KM. Podczas testów kultywator współpracował z ciągnikiem Deutz-Fahr Agrotron M 600 o mocy maksymalnej 132 KM. Deutz bez problemów dawał sobie radę przekraczając w pracy prędkość 10 km/h przy głębokości roboczej 8 – 10 cm. Dopiero po nieznacznym opuszczeniu redlic, traktorem trzeba było pracować na niższym biegu, nieco poniżej 10 km/h.
WZOROWA JAKOŚĆ PRACY
Nie można mieć zastrzeżeń co do jakości pracy obydwu kultywatorów. Ściernisko zostało dokładnie podcięte, a resztki pożniwne wymieszane z glebą. Od odpowiedniego ustawienia głębokości pracy talerzy zależało przykrycie rowków pozostawianych po redlicach i tym samym wyrównanie gleby. Ten rodzaj regulacji w jednym i w drugim przypadku nie sprawiał kłopotu, choć w przypadku Delty może być ona przeprowadzona dokładniej (regulacja bezstopniowa), ale trwa nieco dłużej gdyż potrzebne jest poluzowanie śrub blokujących nastaw. Po przejechaniu obydwu agregatów powierzchnia pola była dobrze spulchniona i wyrównana, znakomicie przygotowana na przykład do wysiewu poplonów. Ze względu na większą masę kultywatora i średnicę wału, lepszy efekt zagęszczenia gleby uzyskano prawdopodobnie w przypadku kultywatora T-Rex (lepiej widoczne odciśnięcia wału), ale trudno jest to jednoznacznie stwierdzić bez specjalistycznych urządzeń pomiarowych.
Wysokie położenie konstrukcji ramy od podłoża (około 80 cm) oraz duże odstępy między redlicami znacznie ułatwia pracę z dużą ilością resztek pożniwnych. Problemu z napotkanymi większymi pozostałościami słomy nie miał żaden kultywator. Jednak test tych narzędzi potwierdził nasze przypuszczenia, że „nie są one stworzone” do uprawy gleby zbyt zachwaszczonej. O ile nie można mieć żadnych uwag co do jakości pracy na polach utrzymywanych w dobrej kulturze, o tyle nie ma szans na właściwe wykonanie zabiegu na polach silnie zachwaszczonych, gdzie kultywatory się jednakowo zapychały. W przypadku mniejszych kolonii perzu lub zahaczenia zewnętrzną redlicą o trawiastą miedzę, lepiej spisywał się T-Rex, gdzie zabezpieczenie sprężynowe pozwalało na chwilowe odchylenie się z pozycji roboczej i minięcie przeszkody.
PODSUMOWANIE
Zarówno T-Rex FL, jak i Delta HSC 300 świetnie spełniają swoje zadanie. Pierwszy z kultywatorów jest konstrukcją masywniejszą, która będzie miała nieco większe zapotrzebowanie na moc. Jednocześnie oferta jest konkurencyjna cenowo – za niższą o ponad 4 tys. zł cenę otrzymujemy narzędzie wyposażone w zabezpieczenia non stop. Nie powinna również niepokoić jakość elementów roboczych, które dostarcza renomowany producent zachodni.
Z kolei lżejsza konstrukcja Delty umożliwia współpracę z nieco mniejszymi ciągnikami. Sprawdzone rozwiązania i uznana marka producenta wiążą się niestety ze znacznie wyższym kosztem zakupu narzędzia.
Parametry techniczne i ceny
ZEI T-Rex FL U775/1 Kongskilde Delta HSF 300
Szerokość robocza 3 m 3 m
Liczba redlic 7 7
Wysokość położenia ramy 0,75 m 0,8 m
Rodzaj zabezpieczenia redlic sprężynowe kołki ścinane
Średnica talerzy 0,46 m 0,46 m
Średnica wału 0,54 m 0,45 m
Masa zestawu 1390 kg 910 kg
Cena zestawu (brutto) 21000 zł 25338 zł
Czubek redlicy 65 zł 67 zł
Skrzydło redlicy 67 zł 91 zł
Komentarze