Oferta ciągników Claasa w ubiegłym roku wzbogaciła się o serię Atos, która wypełniła lukę pomiędzy serią lekkich ciągników Elios a znacznie cięższą i bardziej zaawansowaną technicznie serią Arion. Nie jest tajemnicą, że Atos nie jest efektem samodzielnej pracy inżynierów Claasa, ale wspólnym projektem z Grupą SDF. Z punktu widzenia rolnika nie jest to jednak tak istotne, jak to, czy maszyna sprawdza się w gospodarstwie i czy warta jest swojej ceny. My również byliśmy ciekawi efektów praktycznego zastosowania ciągnika. Naszą ciekawość potęgował m.in. nowy silnik FarMotion, który właściwie debiutował w tym modelu, a został zaprojektowany od podstaw m.in. pod presją nowych norm czystości spalin. Według producenta (SDF) miało to pozwolić osiągnąć wiele korzystnych cech, takich jak: wysoka sprawność, a tym samym niskie zużycie paliwa, duża moc i elastyczność. Czy to się udało? O tym dowiecie s ię z naszej relacji z testu.
NAJWIĘKSZY W RODZINIE
Do redakcyjnego testu dostarczono nam najmocniejszego w rodzinie Atosa 350 o mocy maksymalnej 109 KM, a w dodatku w najbogatszej wersji wyposażeniowej. Warto wspomnieć, że Atosy zasadniczo dzielą się na dwie rodziny: serię Atos 200 napędzają 3-cylindrowe silniki FarMotion o mocy od 76 do 97 KM, a seria Atos 300 charakteryzuje się silnikami FarMotion o 4 cylindrach i mocy od 84 do 109 KM, a także większymi gabarytami i masą.
Na pierwszy rzut oka maszyna nie wygląda na bardzo masywną, raczej sprawia wrażenie lekkiej i dość zwinnej. Jednak dane techniczne przypominają, że jest to dość ciężki ciągnik - jego masa własna wynosi 4500 kg. Podobną masę miały 20 lat temu ciągniki o zbliżonej mocy, ale z silnikami 6-cylindrowymi. Atos 350 nie ma aż tylu cylindrów, jego silnik nie ma też aż tak dużej pojemności skokowej - wynosi ona tylko 3,8 l. Czy w związku z tym można go porównywać do dawniejszych, aczkolwiek cenionych przez rolników konstrukcji? Z pewnością tak. Niewielka pojemność nie jest problemem po zastosowaniu odpowiedniej turbosprężarki. Sceptycy powiedzą, że lepiej gdyby jej nie było, bo to kolejna rzecz, która może się zepsuć. Zgoda, ale to konieczność wynikająca z potrzeby sprostania aktualnym normom czystości spalin. Zastosowany w Atosie silnik spełnia normę Stage 3 B/Tier 4i, ale turbosprężarka nie tylko pozwoliła mu osiągnąć większą sprawność i czystość, lecz także zapewniła bardzo dobrą elastyczność. Pracując tym ciągnikiem, właściwie nie czujemy tzw. turbodziury - odczucia są niemal jak podczas pracy ciągnikiem 6-cylindrowym. Reakcja na dodanie gazu jest zdecydowana już od niskich obrotów. To zasługa wysokiego, wynoszącego 435 Nm, maksymalnego momentu obrotowego, który niemal w całości dostępny jest już przy 1200 obr./min. Dla porównania warto dodać, że to więcej, niż oferuje popularny na rynku wtórnym Massey Ferguson 3090 o mocy 107 KM napędzany 6-cylindrowym, wolnossącym silnikiem o pojemności aż 5,8 l. Silnik zastosowany w Atosie 350 nie tylko ma bardzo dobrą elastyczność, lecz także odznacza się dobrą kulturą pracy. Co prawda zanim osiągnie optymalną temperaturę pracy, wydaje się głośny, ale wraz z rozgrzaniem silnik się wycisza i jest przyjemny dla ucha.
Jednostka napędowa FarMotion ma też inną bardzo istotną zaletę - oszczędność. Ta cecha była szczególnie widoczna podczas lekkich prac bez obciążenia, takich jak chociażby transport między polami. Subiektywne wrażenie było takie, że ciągnik jeździ, a w zbiorniku nic nie ubywa. Podczas cięższych prac, takich jak orka, zużycie znacznie wzrastało, ale wciąż było na atrakcyjnym poziomie.
Z pewnością to zasługa nowoczesnych rozwiązań zastosowanych w silniku. Zasila go sterowany elektronicznie wysokociśnieniowy układ common rail, a o odpowiednią ilość powietrza dba turbina o stałej geometrii (to plus, bo w przyszłości będzie możliwa niedroga i skuteczna regeneracja). Układ oczyszczania spalin ogranicza się do katalizatora DOC i układu recyrkulacji spalin EGR, dzięki czemu w układzie wydechowym nie ma dużego oporu dla spalin, a to poprawia m.in. wymianę ładunku w cylindrach i ogólną sprawność silnika.
BIEGÓW POD DOSTATKIEM
Wrażenie elastyczności silnika jest tym większe, im więcej jest biegów w skrzyni przekładniowej. W naszym przypadku nie mogliśmy narzekać, bo otrzymaliśmy wersję z najdroższą przekładnią Trishift (dostępna tylko w modelu Atos 350) oraz dodatkowymi 2 zakresami biegów pełzających, co w sumie dało 60 przełożeń do przodu i do tyłu. Przekładnia Trishift standardowo oferuje 5 biegów i trzy półbiegi oraz dwuzakresowy reduktor, czyli razem 30 przełożeń. Biorąc pod uwagę prędkość maksymalną 40 km/h, daje to więcej niż satysfakcjonujące pokrycie najczęściej wykorzystywanych prędkości. Podstawowa przekładnia oferowana w tym modelu ma dwie grupy po 5 biegów (razem 10 biegów do przodu i do tyłu). Wyższy standard oferuje przekładnia Twinshift, która zapewnia dodatkowo jeden półbieg, co daje 20 biegów w każdym kierunku. Co ważne, obsługa skrzyni jest ergonomiczna, a biegi przełączają się bardzo płynnie, również pod obciążeniem. O tym, który bieg aktualnie jest w użyciu, informuje zestaw wskaźników komputera. Czasami przydatny jest umieszczony z przodu dźwigni biegów przycisk obsługujący sprzęgło, dzięki czemu można zmieniać biegi bez używania nogi. Mały dyskomfort sprawia tylko bliskość osłony bocznej mechanizmu włączania biegów - opiera się o nią noga podczas operowania pedałem gazu.
Na dużą pochwałę zasługuje elektrohydrauliczna przekładnia nawrotna Revershift, której „agresywność” działania można ustawiać w 5 stopniach w zależności od potrzeb. Zmiana kierunku jazdy może więc być bardzo płynna i delikatna lub nieco ostrzejsza i zdecydowana.
Testowy egzemplarz wyposażony był również w funkcję Smart Stop aktywowaną przyciskiem obok zestawu wskaźników. To nowe rozwiązanie umożliwia zatrzymanie ciągnika tylko za pomocą hamulca. Jego wciśnięcie skutkuje tym samym, co przełożenie dźwigni rewersu w położenie neutralne, po zdjęciu nogi z hamulca ciągnik płynnie rusza. To rozwiązanie ma szansę doskonale sprawdzić się w wielu zadaniach, m.in. podczas pracy z ładowaczem czołowym lub prasą belującą. Do pracy z ładowaczem bardzo przydatna jest też inna opcjonalna funkcja, którą również miał testowany egzemplarz. Mowa o funkcji Dynamic Steering, która zmniejsza o połowę liczbę obrotów kierownicy niezbędną do maksymalnego skrętu kół. Aktywuje się ją również przyciskiem przy kierownicy, a wrażenia okazują się doskonałe - tam, gdzie trzeba się „nakręcić”, na pewno zmniejszy zmęczenie i poprawi wydajność operatora. Warto przy tym zaznaczyć, że Atos ma dość mały promień skrętu (4,2 m) wynikający z dużego kąta skrętu kół (50 stopni).
KOMFORT I ERGONOMIA
Układ napędowy robi dobre wrażenie, a miejsce pracy operatora dostarcza Atosowi kolejnych pozytywnych punktów. Przede wszystkim wnętrze jest bardzo estetyczne. Czterosłupkowa kabina zapewnia doskonałą widoczność w każdym kierunku, ale duże drzwi tworzą znaczne nadciśnienie przy zamykaniu i żeby je zamknąć, trzeba nieraz mocno trzasnąć. Przestronność jest dobra, wyciszenie dźwięków zewnętrznych również. W testowym egzemplarzu nie było miejsca dla pasażera, ale dodatkowe siedzenie można zamówić (w dwie osoby w kabinie będzie już nieco ciasno). Za to fotel kierowcy był w najdroższej pneumatycznej wersji. Co ciekawe, osoby „grubszej kości” mogą zamówić fotel o większej szerokości (też pneumatyczny). W dachu znalazło się okno dachowe umożliwiające obserwację wysoko uniesionego ładowacza. Ciekawostką jest też możliwość otwarcia przedniej szyby (opcja płatna).
Mimo dużej liczby funkcji i informacji nawet bez czytania instrukcji, dość szybko można zrozumieć obsługę. Wymagająca dopłaty klimatyzacja działa bardzo poprawnie, ale trzeba odpowiednio ustawić kanały wentylacyjne umieszczone tylko w dachu, by uniknąć zbyt intensywnego chłodzenia konkretnych części ciała (głowa, ramiona).
Jak wspomnieliśmy na początku, nasz testowy Atos miał maksymalne wyposażenie. Mieliśmy więc do dyspozycji trzy pary wyjść hydraulicznych sterowanych mechanicznie dźwignią i jedną parę obsługiwaną elektrycznym przełącznikiem - ta ostatnia para może być wykorzystywana tylko do urządzeń o zapotrzebowaniu na olej nie większym niż 25 l/min. Standardowa pompa hydrauliczna dostarcza 55 l/min przy obrotach nominalnych silnika, ale za dopłatą można zamontować pompę ECO o zmiennej wydajności, która zapewni 60 l/min już przy 1600 obr./min. Układ kierowniczy ma własny obwód, dzięki czemu nawet przy podłączeniu dużych maszyn jego praca pozostaje płynna.
WZMOCNIONY PODNOŚNIK
W standardowym Atosie 350 udźwig podnośnika wynosi 3600 kg, ale z dodatkowymi siłownikami wzrasta do 5500 kg! To naprawdę imponujący wynik. Oczywiście, mimo sporej masy własnej dźwiganie takich ciężarów jest raczej niemożliwe - rozstaw osi to tylko 2400 mm. Warto zainwestować w przedni TUZ o udźwigu 1900 kg, dzięki czemu ciągnik będzie mógł stabilnie współpracować z dość dużymi maszynami. Doświadczyliśmy tego m.in. podczas pracy z ciężkim, 4-skibowym pługiem zagonowym o zmiennej szerokości pracy (4x50), który mimo znacznych rozmiarów nie zakłócał stabilności testowanego ciągnika.
Sama obsługa tylnego TUZ odbywała się za pomocą EHR, za który niestety trzeba dopłacić. Daje on jednak możliwość m.in. łatwego programowania głębokości pracy, szybkości opuszczania i podnoszenia. Przyciski do sterowania podnośnikiem znajdują się na prawej konsoli obok gazu ręcznego, ale też za fotelem kierowcy i oczywiście na zewnątrz na błotnikach. Na zewnątrz znalazły się również przyciski do załączania wałka WOM. Parametry jego pracy trzeba ustawić za pomocą dźwigni z lewej strony fotela kierowcy - w pełnej wersji dostępne są prędkości 540/540E/1000/1000E, a także WOM zależny i automatyka WOM. Jeśli ustawimy dźwigniami odpowiednią prędkość WOM, jego włączenie i wyłączenie umożliwiają ergonomiczne przełączniki na prawej konsoli. Znajdziemy tam również przycisk umożliwiający szybkie zatrzymanie tylnego podnośnika, automatykę WOM, włącznik blokad mechanizmów różnicowych czy tempomat umożliwiający utrzymanie zaprogramowanych obrotów silnika.
OBSŁUGA CODZIENNA
Plusem z punktu widzenia utrzymania niskich kosztów eksploatacji są dość rzadkie (co 600 mth) przeglądy okresowe z wymianą oleju. Problemów nie należy spodziewać się również ze strony układu oczyszczania spalin - nie ma w nim filtra cząstek stałych, który mógłby w przyszłości stracić drożność. Dostęp do elementów codziennej obsługi jest raczej dobry, w tym m.in. do chłodnic, które częściowo można wysunąć na bok i łatwo przeczyścić. Dobrze, że producent pamiętał o dodatkowym schowku zewnętrznym na drobne narzędzia i niezbędne drobiazgi takie, jak np. kule do mocowania maszyn.
PODSUMOWANIE
Claas Atos 350 to ciekawa propozycja dla osób szukających poręcznego, ale mocnego ciągnika o dość dużych możliwościach. Przy wykorzystaniu przedniego TUZ-a doskonale sprawdzi się podczas prac uprawowych - jest naprawdę zaskakująco mocny i elastyczny. Z kolei bez dociążenia zaskoczy niskim zużyciem paliwa i doskonale sprawdzi się w lekkich pracach z rozsiewaczem nawozów czy współpracując z ładowaczem czołowym. Wadą testowanego egzemplarza jest z pewnością wysoka cena przekraczająca 210 tys. zł (brutto). Jednak to egzemplarz wyposażony praktycznie we wszystkie opcje. Cenę można znacznie obniżyć, rezygnując z niektórych dodatków, być może zbędnych dla niektórych rolników. Cena najprostszych wersji będzie z pewnością bardziej przystępna - najmniejszego w rodzinie Atosa serii 300 można kupić już za około 150 tys. zł (brutto).
Artykuł pochodzi z wydania 4/2016 miesięcznika Farmer
Zamów prenumeratę miesięcznika tutaj
Komentarze