Fabryka w Trzciance działa od 1999 r., kiedy to właściciel i twórca firmy Viktor Joskin zadecydował, że właśnie tutaj zostanie ulokowana druga fabryka firmy (po belgijskim Soumagne), mimo że pod uwagę były brane także inne kraje. Ze względu na wymagania dotyczące miejsca, poszukiwania trwały stosunkowo długo (w 1988 r. miała miejsce ostatnia rozbudowa hal produkcyjnych, niemal wyczerpując dostępną powierzchnię macierzystych zakładów).

Trzcianka wygrała dobrymi połączeniami komunikacyjnymi (drogowymi i kolejowymi) oraz bliskością do granicy. Ponadto przejęte zakłady produkujące tzw. wielką płytę pozostawiły po sobie użyteczne hale przemysłowe, w których można było rozpocząć montaż pierwszych maszyn.

W Polsce już od 16 lat

Obecnie zakłady Joskina w Polsce naprawdę robią wrażanie i nie można tu mówić o tym, że jest to tylko montownia pracująca dla kogoś z zewnątrz. Fabryka w Trzciance rzeczywiście produkuje maszyny od arkusza blachy po gotowy wyrób, a dzięki wykwalifikowanej załodze oraz otwartej w 2010 roku ocynkowni, stanowi ważny filar firmy, bez którego trudno byłoby sobie wyobrazić wysoki standard produktów, jaki oferuje Joskin.

Jak przyznaje Pan Adam Chmurak, koordynator techniczny, który oprowadzał nas po zakładzie – Oprócz bardzo dobrej lokalizacji, ważnym atutem Polski była po prostu dostępność dobrych fachowców, których na zachodzie Europy zaczęło brakować. To przełożyło się na decyzję szefostwa. Dziś regularnie wysyłamy do Belgii wykonane u nas części maszyn, a także gotowe produkty, zaś w drodze powrotnej dostajemy potrzebne nam komponenty. Tak intensywna wymiana pomiędzy zakładami sprawiła, że w Joskinie zainwestowano we własną flotę transportową, która naprawdę ma co robić.

ABC produkcji

Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od końca, czyli wielkiej hali ekspozycyjnej. To tutaj zapraszani są klienci w celu zobaczenia na własne oczy maszyny, jaką chcą nabyć, porównania z innymi i dokonania ostatecznego wyboru. Tutaj znajdują się również nowoczesne magazyny wysokiego składowania z częściami zamiennymi.

– W razie potrzeby wystarczy, że klient poda dedykowany numer swojej maszyny, a my bez trudu możemy w kilka sekund odnaleźć potrzebne części i sprowadzić je z magazynu. To bardzo ułatwiło obsługę klientów i skróciło czas obsługi. Poza tym takie rozwiązanie zajmuje znacznie mniej miejsca, które można wykorzystać na produkcje – dodaje Pan Adam

Skoro mowa o produkcji, przeszliśmy do właściwej części zakładu i skierowaliśmy się prosto do początku produkcji, czyli magazynu blach, mijając stanowiska giętarek sterowanych komputerowo, na których właśnie powstawały elementy nowych maszyn.

W Joskinie używa się wielu rodzajów stali, od zwykłej konstrukcyjnej na mniej odpowiedzialne elementy przez stal HLE, z której robi się m.in. burty w przyczepach skorupowych, po stal HARDOX o podwyższonych właściwościach mechanicznych (trudnościeralna i odporna na zużycie).

Tuż za czekającymi na swoją kolej stosami arkuszy blach, znajdują się stanowiska formowania beczek – walcarki i stanowiska spawalnicze oraz gotowe przykrywki, które przyjechały z Belgii, gdzie znajduje się prasa do ich wytłaczania. Po wstępnym przyłapaniu głównych elementów (płaszcz, grodzie wewnętrzne, denka) następuje ostateczne połączenie metodą mig/mag.

Wyspawana beczka trafia na kolejne stanowiska, gdzie wykonywane są wszystkie niezbędne otwory i przyłącza. Następnie pracownicy rozpoczynają przygotowania elementów do ocynkowania. Wychodzimy więc z hali i udajemy się do nowoczesnej ocynkowni o powierzchni 8000 m2. Po drodze mijamy plac, na którym wykonane podzespoły (beczki, ramy, skrzynie) oczekują na swoją kolej. Widać również maszyny Leboulch, który od 2013 roku należy do grupy Joskin.

Pan Adam Chmurak zdradza, że ocynkownia oferuje swoje usługi także zewnętrznym klientom – Oprócz własnej produkcji i elementów przysyłanych z Belgii, mamy wielu klientów indywidualnych, zarówno lokalnych jak i przedsiębiorców z całego kraju. Czasami trafiają do nas różne rękodzieła w postaci np. ogrodzeń czy balustrad wykonanych ręcznie. Zdarzało się nawet wykonywać ocynk produktów konkurencji.

W ocynkowni praca wre i to dosłownie. W końcu głównym punktem jest wielka wanna wypełniona roztopionym cynkiem o temperaturze 450 oC, która musi być stale utrzymywana. W odróżnieniu od reszty zakładu, gdzie pracuje się na jedną zmianę, tutaj obowiązuje system trzyzmianowy. Wanna ma 2850 mm szerokości, 9980 mm długości oraz 3050 mm wysokości. Pracownicy najpierw przygotowują elementy do wieloetapowego procesu czyszczenia, który zakończy się pasywacją, a następnie elementy zostaną pokryte właściwą powłoką cynkową. Na koniec jeszcze usuwanie pozostałości po procesie i element jest gotowy do dalszej produkcji.

To co wyróżnia nasze produkty na tle konkurencji, to pełen ocynk wszystkich ram naszych maszyn, co przekłada się na znacznie dłuższy okres eksploatacji takiej maszyny. Oczywiście poza ocynkiem, na życzenie klienta możemy taki element polakierować – dodaje Pan Adam

Po wizycie w ocynkowni skierowaliśmy się do hali, w której odbywa się kontrola jakości oraz doposażanie wozów asenizacyjnych.

Bez wnikliwego sprawdzenia, żadna maszyna nie może opuścić fabryki. Zaś w przypadku maszyn, które zostały kupione po dłuższym postoju na placu, kontrolę przeprowadza się raz jeszcze tak, jakby produkt dopiero co został zmontowany – wyjaśnia Pan Chmurak

W drodze do lakierni małych elementów, mijamy stanowiska montażu przyczep skorupowych i wozów, a także podręczny magazyn osi i pomp czekających na montaż.

Jak opowiadał pan Adam - Własne lakiernie proszkowe, zarówno małych jak i dużych elementów, zwiększyły możliwości naszego zakładu i przyśpieszyły czas montażu gotowej maszyny. Poza tym, wykonując te zabiegi we własnym zakresie, mamy nad nimi kontrolę.

Nowoczesne systemy produkcji są wszechobecne. Każda maszyna zanim w ogóle zacznie powstawać otrzymuje swój unikalny kod, w którym są zapisane wszystkie niezbędne informacje (wyposażenie, typ, wybranie opcje dodatkowe, kraj docelowy itd.). Dzięki temu możliwe jest skompletowanie wszystkich części. Pracownik odpowiedzialny za końcowy montaż otrzymuje wózek, przygotowany w dziale logistyki wewnątrz fabryki, z właściwymi częściami. To dlatego cały proces jest tak efektywny i nie nastręcza większych kłopotów, a fabryka w Trzciance działa jak przysłowiowy szwajcarski zegarek.

W drodze na parking przed zakładem mijamy kolejne linie montażowe: maszyn zielonkowych, przyczep wywrotek oraz przyczep do przewozu zwierząt – bardzo popularnego produktu eksportowego. A także stanowiska spawania przyczep skorupowych.

Zwiedzanie kończymy tam, gdzie zaczynaliśmy, czyli w hali ekspozycyjnej. Trzeba przyznać, że zakład w Trzciance to naprawdę nowoczesna i dobrze zorganizowana fabryka – z własnym działem projektowym, współpracującym z kolegami z Belgii, a także wprowadzającym własne poprawki, a nawet całe produkty (wywrotki burtowe).